0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaZ Chicago do rządu RP? (Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)

Z Chicago do rządu RP? (Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)

-

Warszawa – Znane są przypadki powrotów z emigracji celem zaistnienia na scenie politycznej ojczystego kraju. Po 40 latach w USA Valdas Adamkus wrócił do swej ojczyzny i w wolnych wyborach został wybrany prezydentem niepodległej Litwy. Na początku lat 90. wrócił z emigracji do Polski zamożny biznesmen Stan Tymiński i sporo w kraju namieszał. Gdzie na tej skali znajdzie się repatriant Andrzej Czuma, który w oparach skandalu od trzech tygodni piastuje urząd ministra sprawiedliwości RP?

Zrazu świetnie się zapowiadał. Można nawet rzec, że Czuma spadł premierowi z nieba. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski właśnie podał się do dymisji, po tym jak trzeci z kolei więzień w głośnej sprawie o porwaniu i morderstwie młodego biznesmena popełnił samobójstwo w celi. Wyborowi Czumy towarzyszyły niemal same superlatywy: nieskazitelny życiorys, kryształowa uczciwość, odwaga, patriotyzm, oddanie. Czuma był jednym z nielicznych Polaków działających w anty-PRL-owskim podziemiu jeszcze za Gomułki, kiedy taka działalność graniczyła z szaleństwem i prawie całkowitą marginalizacją. Był szykanowany, więziony i internowany, ale po wyjściu na wolność cały czas uporczywie działał, organizował, wydawał bibułę i zwalczał komunę. Przed upadkiem PRL-u wyjechał do Chicago, gdzie spędził 20 lat. Jako działacz polonijny i właściciel własnego programu radiowego dalej tropił komunistycznych kolaborantów wśród Polonii.

REKLAMA

Niezależnie od kontrowersji, jakie budził na emigracji, gdzie niektórzy jego działalność uznawali za rozbijacką, w kraju postrzegano Czumę prawie jako bohatera narodowego. Zazwyczaj wzajemnie zwalczający się premier Tusk i prezydent Kaczyński zgodnym chórem wyrażali peany na jego temat. Wprawdzie jest niepraktykującym prawnikiem, który ukończył prawo, lecz nigdy w tym zawodzie nie pracował, ale dla premiera było to nawet lepiej. Wolał kogoś niezwiązanego z wielopokoleniowymi klanami prawniczymi, kogoś kto utożsami się nie tyle z profesją prawniczą co z punktem widzenia na prawo normalnego obywatela.

Wkrótce po objęciu urzędu Czuma znów stał się bohaterem, ale tym razem niewybrednych reportaży w mediach. Związana z obozem postkomunistycznym „Polityka” ujawniła, że w Ameryce się zadłużył, zobowiązań nie spłacił i zapadły przeciwko niemu orzeczenia sądowe. W pierwszym odruchu Czuma rewelacje te nazwał oszczerstwem, twierdząc, że po sprzedaży domu w Chicago w 2005 r. spłacił wszystkie długi. Ale autor artykułu, Cezary Łazarewicz, zaczął coraz bardziej zgłębiać temat.

Z tego śledztwa dziennikarskiego wyłonił się obraz osoby zaciągającej pożyczki, a spłacającej je jedynie pod presją sądu, i to też nie zawsze. „Według raportu kredytowego firmy Equifax, na dzień 14 lutego 2009 r., na wiarygodność Andrzeja Czumy rzutują najbardziej niespłacone karty kredytowe: w Chase Bank (na sumę 5998 dolarów), Credit One Bank (na sumę 992 dolary), Tribute/FBOFD (na sumę 1064 dolary), karty benzynowej ze stacji Shell (na sumę 718 dolarów) oraz za kartę wydaną przez sklep Verizon Wireless-Great Lakes (na sumę 206 dolarów). Korporacja Colonial Credit próbowała bezskutecznie ściągnąć z Czumy zadłużenie z tytułu niespłaconej karty w wysokości 5998 dolarów, która to suma wraz z odsetkami urosła już do 7107 dolarów”.

„Polityka” cytuje polonijnego dziennikarza Andrzeja Jarmakowskiego, który twierdzi, że kwotę tę firma Colonial Credit zamierza ściągnąć od Czumy, dowiedziawszy się o jego nominacji ministerialnej. Ponadto Jarmakowski nie od dziś oskarża Czumę o rozbijacką działalność wśród Polonii, w tym próbę rozbicia i przejęcia organizacji Pomost. Czuma odpłaca pięknym za nadobne i nazywa swego adwersarza „kapusiem”, który od okresu stanu wojennego donosił swoim PRL-owskim mocodawcom na Polonię.

Wszystko to sprawiło nie lada kłopot dla premiera Tuska, który całą sprawą jest mocno poirytowany. Przecież jedną z głównych kwalifikacji Czumy do stanowiska ministra sprawiedliwości miała być jego kryształowa uczciwość. „Gdyby miało się okazać inaczej, oznaczałoby, że popełniłem błąd. Ale nie sądzę, żeby tak było” – mówił premier. Na razie nie widzi podstaw do jego dymisji. Zresztą dymisjonowanie dwóch ministrów sprawiedliwości w ciągu jednego miesiąca byłoby sytuacją co najmniej niezręczną, źle świadczącą o umiejętnościach samego szefa rządu. Dlatego też Tusk chce mu dać szansę wykazania się przez co najmniej dwa miesiące. „Co do przyzwoitości i uczciwości osobistej ministra Czumy nie mam wątpliwości” – oznajmił premier.
Ta wyrozumiałość i pobłażliwość prawdopodobnie zostaną wystawione na nie byle jaką próbę. Oprócz zamorskich „nieprawidłowości” Czuma zdążył już wywołać spore kontrowersje różnego rodzaju w kraju.

Można je nawet wypunktować:
Wbrew prawu, które zakazuje urzędnikom państwowym takiej działalności, Czuma w chwili zaprzysiężenia zasiadał w radzie nadzorczej firmy swojego syna; syn wziął winę na siebie, twierdząc, że zaniedbał zgłoszenia rezygnacji z tej funkcji swego ojca w Krajowym Rejestrze Sądowym.

Syn ministra, Krzysztof Czuma, został jego społecznym asystentem, ale nie został wpisany do sejmowego rejestru asystentów, a na rzecznika ministerstwa sprawiedliwości został powołany Bogusław Mazur, przyjaciel córki Czumy, Beaty. Syn ministra publicznie oświadczył, że nepotyzm to dobra rzecz, bo należy się otaczać rodziną i przyjaciółmi.

Za niefortunną uznano publiczną uwagę Czumy, że polskie władzy znają nazwiska morderców polskiego inżyniera w Pakistanie oraz ich rodzin. Sprawdza się obecnie, czy ta wypowiedź nie naruszyła tajemnicy państwowej, co mogłoby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa polskiego.
Nowy minister sprawiedliwości twierdzi ponadto, że nie brak we władzach pakistańskich ludzi sprzyjających talibańskim terrorystom. Słowa te wywołały incydent dyplomatyczny i spowodowały protest ze strony władz Pakistanu.
Czuma wypowiedział się przeciwko aresztowaniu podejrzewanego o korupcję prezydenta Sopotu, popierając w ten sposób Lecha Wałęsę i arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego, którzy podpisali petycję w tej sprawie. „Taka wypowiedź podważa wiarygodność wymiaru sprawiedliwości. Widać, że minister wyżej ceni towarzyskie zapewnienia o czyjejś niewinności, niż ustalenia prokuratury” – skrytykował Czumę znany polityk opozycyjny Zbigniew Wassermann z PiS.

Cała ta sytuacja spowodowała napięcia wewnątrz rządzącej Platformy Obywatelskiej. Według jej kontrowersyjnego posła, Janusza Palikota, nikomu w PO nie podoba się to, co dzieje się wokół ministra sprawiedliwości, a wicepremier Grzegorz Schetyna miał namawiać Tuska do natychmiastowej dymisji Czumy. Opinia publiczna w tej sprawie jest podzielona. Sondaż przeprowadzony na zlecenie dziennika „Rzeczpospolita” wykazał, że 71% respondentów uważa, że premier powinien odwołać Czumę. Natomiast głosowanie podczas programu telewizyjnego Tomasza Lisa, pokazało się 66% widzów uznało, że Czuma nie powinien ustąpić, za jego dymisją zaś opowiedziało się 34%.

Póki co, premier daje posłuch przyjaciołom politycznym Czumy. Stefan Niesiołowski, z którym w młodości Czuma planował wysadzić pomnik Lenina, kreował ministra na człowieka „kryształowo czystego”, o którym nie wolno nic złego powiedzieć ani podważyć jego kompetencji, bo ma chlubną opozycyjną kartę. Natomiast Polonię chicagowską krytykującą Czumę Niesiołowski nazwał „małpiarnią”. Podobnie marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, z którym Czuma był internowany w stanie wojennym, broni swego ówczesnego współtowarzysza niedoli. „Nie popełnił żadnego prz
estępstwa, co najwyżej strzelił parę gaf” – twierdzi marszałek. „Trzymam za niego kciuki, żeby nie został zadeptany”.

W przeciwieństwie do utytułowanych profesorów prawa ma być dobrym „szeryfem”, symbolem i twarzą walki z przestępczością oraz obrońcą prostego człowieka. Taki wizerunek dobrze się sprzedaje w bulwarówkach, które niestety wywierają duży wpływ na popularność polityków i – co za tym idzie – na głosy wyborców. Czuma chce m.in. usunąć przepisy, które chronią dawnych PRL-owskich kolaborantów wśród Polonii. Kto wie, czy wyraźny antykomunizm nowego ministra nie zostanie wykorzystany przez rząd dla przyciągnięcia części elektoratu PiS.

Czy uda się Czumie stać się atutem dla rządu Tuska, który jest niezwykle wrażliwy na sondaże poparcia? Czy nagonka medialna na nowego ministra osłabnie, kiedy dziennikarze znajdą kolejny cel ataków? Czy nie zgubi Czumy jego własna skłonność do gadulstwa na stanowisku, które raczej wymaga taktu, umiaru i pewnej dyskrecji?

Pytań jest wiele, ale chyba nie ulega kwestii, że mimo wcześniejszych zapewnień, premier Tusk pozbędzie się kłopotliwego ministra, jeśli zaczną się mnożyć argumenty przeciwko jego dalszemu urzędowaniu, a słupki poparcia dla PO zaczną spadać. Polityk wszystko potrafi wytłumaczyć: „W świetle nowych faktów… Po rozważeniu wszystkich okoliczności… Wobec zaistniałej sytuacji…” Skąd my to znamy?!
Robert Strybel

REKLAMA

2091284333 views

REKLAMA

2091284635 views

REKLAMA

2093081094 views

REKLAMA

2091284917 views

REKLAMA

2091285063 views

REKLAMA

2091285209 views