0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaPutin – przyjedzie, nie przyjedzie? (Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)

Putin – przyjedzie, nie przyjedzie? (Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)

-

Warszawa – Zbliżająca się 70. rocznica wybuchu II wojny światowej może być okazją do przypomnienia wszem i wobec, że wojna wybuchła 1 września 1939 r. w Polsce. Przy tej okazji nie można nie wspomnieć, że to właśnie Polska jako pierwsza powiedziała Hitlerowi „nie” i poparła swoją odpowiedź zbrojnym oporem.

Nie zrobiła tego Francja, kiedy wojska III Rzeszy wbrew ustaleniom Traktatu Wersalskiego wkroczyły do Nadrenii w 1936 r. Dwa lata później Hitler bezkarnie wchłonął Austrię, a pod koniec 1938 r. Francja i Anglia nie tylko nie przeciwstawiły się, ale wręcz zgodziły się na niemiecki podbój Czechosłowacji.
Przypomnienie 1 września jest ważne także dlatego, że istnieją rozbieżne lokalne pojęcia o wybuchu wojny. Dla Rosjan Wielka Ojczyźniana Wojna, jak mówi się tam na ten konflikt, rozpoczęła się 22 czerwca 1941 wraz z najazdem na Sowiety wojsk niemieckich, choć wolą nie przypominać, że do tego czasu był to wierny sojusznik ZSRR. Amerykanie, którzy na ogół mają dość nikłe pojęcie o historii światowej, nieraz twierdzą, że wojna wybuchła w grudniu 1941 r., kiedy Japończycy zaatakowali Pearl Harbor na Hawajach.

REKLAMA

Główna uroczystość ma się odbyć na Westerplatte, gdzie przed 70 laty ostrzał ówczesnej polskiej składnicy wojskowej przez krążownik niemiecki „Schleswig-Holstein” znamionował początek największego dotychczas konfliktu w dziejach ludzkości. Zaproszeni zostali światowi dostojnicy, w tym kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz rosyjski premier Władimir Putin. Wokół tego ostatniego zaczyna się problem. Kiedyś (np. w latach 1956 oraz 1980-81) zadawano sobie pytanie: wejdą, czy nie wejdą? Obecnie pyta się: przyjedzie, czy nie przyjedzie?

Jeśli ktoś zapyta „od czego to zależy” – to odpowiedź jest dość prosta: w pierwszym rzędzie od historii, a raczej od jej interpretacji. Ale także od uzdolnień dyplomatycznych polskiej klasy politycznej w podejściu do trudnych kontrowersji historycznych. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń jednak nie można wykluczyć, że wokół i tej sprawy rozgorzeje spór między rządem a Pałacem Prezydenckim.

W chwili pisania tej korespondencji Putin prawdopodobnie przyjedzie. Tak twierdzi charge d’affaires rosyjskiej ambasady w Warszawie Dymitrij Polianskij, ale zaraz zostawia sobie furtkę dodając: „Jednak nie można tego potwierdzić na sto procent. Wciąż wszystkie opcje są możliwe: że nie przyjedzie, że przyjedzie tylko na uroczystości rocznicowe oraz że zostanie na drugi dzień w ramach bilateralnej wizyty w Polsce”.

Ten brak zdecydowania wynika stąd, że Kreml chce mieć pewność, że żaden element przebiegu uroczystości nie będzie wskazywał na współodpowiedzialność Związku Sowieckiego. Według źródeł w Ministerstwie Spraw Zagranicznych dyplomaci rosyjscy spotkali się już z organizatorami obchodów, aby w najdrobniejszych szczegółach poznać ich przebieg.
Wysłańcy Kremla prawdopodobnie będą teraz bacznie śledzić wypowiedzi polskich polityków i zachowania mediów odnośnie do spornych rocznic sierpniowych. Chodzi o pierwszą rocznicę wybuchu wojny w Gruzji (8 VIII), 89. „Cudu na Wisłą” w 1920 r. (15 VIII), a przede wszystkim 70. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow (23 VIII) o wspólnym z Hitlerem rozbiorze Polski.

Warto na tym miejscu przypomnieć, czym się różni polskie i rosyjskie podejście do wydarzeń sprzed 70 lat. Dla Polaków wybuch II wojny umożliwił właśnie wyżej wymieniony pakt Stalina z Hitlerem z jego tajnym protokołem o rozbiorze Polski pół na pół. Niemiecki agresor zaatakował 1 września i okupował zachodnią połowę kraju, a jego sowiecki sojusznik wkroczył 17 września i zaanektował jego wschodnią połowę. Polaków Sowieci więzili, deportowali i zabijali, a po wojnie – wbrew woli olbrzymiej większości jej ludności – Polska znalazła się pod stalinowską okupacją.

Obecna rosyjska wersja wydarzeń znacznie się różni. Kiedy wcześniej Czechosłowacja, Polska i Litwa odmówiły zawarcia traktatu obronnego z Sowietami przeciwko ekspansji III Rzeszy, Stalin nie miał innego wyjścia jak zawrzeć pakt o nieagresji z Niemcami.

Dopiero kiedy państwo polskie przestało istnieć, Czerwona Armia wkroczyła na ziemie białoruskie i ukraińskie, by wyzwolić braci Słowian spod jarzma „pańskiej Polski”. W latach 1944-45 ZSRR wyzwolił Polskę spod hitlerowskiej okupacji, a po wojnie Polska dołączyła do obozu demokratycznych i pokój miłujących socjalistycznych krajów świata. Ta stalinowska wersja historii, jedynie z drobnymi modyfikacjami retorycznymi, obowiązuje do dziś.

Obecnie rządzący obóz Donalda Tuska zamierza iść Putinowi na rękę. „W trakcie uroczystości 1 września nie będzie żadnych elementów, które prowadziłyby do konfliktów” – zapewnia Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która współorganizuje obchody. Jego zdaniem, można ten cel osiągnąć rozdzielając dwie rocznice. Uroczystość na Westerplatte ma się skoncentrować wyłącznie na dniu wybuchu wojny, czyli 1 września 1939 r. Natomiast obchody rocznicy najazdu sowieckiego mają się odbyć na Zamku Królewskim w Warszawie w dniu 17 września, kiedy Putina już w Polsce nie będzie.

Mimo tych uspokajających zapewnień, Putin podobno dobrze się przygotowuje do ewentualnej wizyty w Polsce. Powołując się na źródła dyplomatyczne, codzienna gazeta „Dziennik” twierdzi, że rosyjski premier na wszelki wypadek prowadzi konsultacje z rosyjskimi historykami, jak odpowiedzieć na ewentualne zarzuty o hitlerowsko-stalinowski rozbiór Polski.

Dyplomatyczna próba rozdzielenia dwóch elementów jednego wydarzenia jest jednak moralnie nie do przyjęcia dla milionów Polaków, których rodziny ucierpiały z rąk Sowietów. Jest także wbrew wiekowej tradycji dwóch wrogów, którzy w 1939 r. napisali epilog do XVIII-wiecznych rozbiorów. Ten wątek polskiej tradycji wykorzystał ostatnio nowy szef Kancelarii Prezydenta, Władysław Stasiak.

W swym pierwszym wywiadzie jako prawa ręka prezydenta Kaczyńskiego odrzucił kremlowską tezę, jakoby rzekomo zakompleksieni Polacy nie potrafili ułożyć normalnych stosunków z Rosją. „Gdy Władimir Putin był prezydentem, mówił do przywódców NATO: budujcie sobie tę tarczę wszędzie, tylko nie w Polsce i Czechach. To znaczy, że traktują nas inaczej niż inne kraje. Odmawiają nam prawa do samodzielnego decydowania o naszej przyszłości. Na to nie ma zgody” – powiedział Władysław Stasiak.

„Teraz Władimir Putin mówi, że przyjedzie do Polski na obchody wybuchu II wojny światowej, jeśli nie usłyszy, że był po stronie agresorów. To kolejny przejaw braku normalności. Nie możemy przecież udawać, że nie było 17 września. Miałem nadzieję, że wersja o wyzwalaniu zachodniej Białorusi i Ukrainy przeszła do historii” – powiedział Stasiak. Dodał, że nie da się wymazać z historii tego, iż był przecież Katyń, Charków, Miednoje, a setki tysięcy Polaków Sowieci deportowali i wysyłali do łagrów.

Pałac Prezydencki znany jest z twardego stanowiska wobec Rosji, ale podobny głos odezwał się ostatnio w łonie samego rządu, którego premier liczy na to, że Putin jednak przyjedzie na obchody. Kontrowersyjny minister sprawiedliwości, b. Polonus chicagowski Andrzej Czuma, stwierdził, że nie da się uniknąć niewygodnych dla jego kraju tematów, jeżeli rosyjski premier przyjedzie na Westerplatte. Nie wyobraża sobie, żeby media nie mówiły o 23 sierpnia 1939 r., bo agresja Związku Sowieckiego na Polskę była skutkiem podpisanego w tym dniu paktu niemiecko-sowieckeigo.

Do tej rocznicy strona rosyjska przygotowuje się od dawna. Nie można tu nie wspomnieć o karkołomnej tezie zarzucającej właśnie Polsce winę za w
ybuch II wojny światowej. Na swej oficjalnej stronie internetowej Ministerstwo Obrony Rosji zamieściło swego czasu tekst pt. „Wymysły i falsyfikacje w ocenie roli ZSRR w przeddzień drugiej wojny światowej”, którego sam tytuł przypomina styl retoryczny uchwał dawnej sowieckiej Partii Komunistycznej.

Jego autor, Siergiej Kowalow z ministerialnego Instytutu Historii Wojskowej resortu, dowodzi, że wojna wybuchła z winy Polski, która nie chciała się zgodzić na „umiarkowane” i „uzasadnione” żądania Adolfa Hitlera. „Wszyscy, którzy bez uprzedzeń studiowali historię drugiej wojny światowej, wiedzą, że ona zaczęła się od tego, że Polska nie chciała zaspokoić żądań ze strony Niemiec – włączenia wolnego miasta Danzig do Trzeciej Rzeszy, budowy eksterytorialnej drogi kolejowej i szosy łączących Prusy Wschodnie z zasadniczą częścią Niemiec” pisał Kowalow i dodał: „Te żądania trudno nazwać nieuzasadnionymi”.

Wobec protestów strony polskiej wypowiedź ta szybko została zdjęta z Internetu, ale warto się zastanowić, dlaczego się w ogóle ukazała. Nie była to opinia którejś z gazet czy pojedynczego komentatora, ale tekst zamieszczony na oficjalnej stronie jednego z rosyjskich ministerstw. Wszystko wskazuje na celową prowokację, z jakich nie od dziś słynie kraj rządzony przez b. KGB-owca. Jaką reakcję wywołają wśród Polaków tak kłamliwe argumenty? Czy aby nie rozpętają antyrosyjskiej histerii? A jeśli tak, to czy nie posłuży to za wygodny pretekst do odwołania wizyty Putina w Polsce? A jak będzie naprawdę? Już wkrótce pokaże życie.
Robert Strybel

REKLAMA

2091253893 views

REKLAMA

2091254192 views

REKLAMA

2093050652 views

REKLAMA

2091254475 views

REKLAMA

2091254625 views

REKLAMA

2091254773 views