0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaPalikot – tajną bronią Tuska i spółki? (Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)

Palikot – tajną bronią Tuska i spółki? (Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)

-

Warszawa – Rządząca Platforma Obywatelska z premierem Donaldem Tuskiem na czele też ma swojego Urbana. Jest nim 44-letni poseł PO z Lubelszczyzny Janusz Palikot, którego śmiało można nazwać pierwszym skandalistą III RP. Jest jednak pewna różnica. Bulwersacje dyżurnego błazna lewicy Jerzego Urbana już się ludziom opatrzyły. Skandalizujące wypowiedzi wojujących feministek, czy niektórych przedstawicieli show-biznesu też już na nikim specjalnego wrażenia nie robią.

Multimilioner Palikot dorobił się fortuny głównie na prywatnym biznesie alkoholowym i jako taki idealnie pasuje do probiznesowej Platformy Obywatelskiej. Ale partia ta także uważa się za głos umiaru, rozsądku i dobrego smaku. Tusk nawet twierdzi, że jego Platformersi uprawiają „politykę miłości”. Poczynania Palikota skandalisty wyraźnie zadają temu twierdzeniu kłam i powodują poważną rysę na wizerunku spokojnej, umiarkowanej, centrowej partii, za jaką chce uchodzić Platforma. Choć nie można wykluczyć, że działa w tym wszystkim niewidoczne gołym okiem nieco perwersyjne drugie dno.

Najnowszym wybrykiem Palikota była niezwykle brutalna wycieczka pod adresem posłanki opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości Grażyny Gęsickiej. Była minister rozwoju regionalnego w poprzednim rządzie PiS Gęsicka na antenie kanału informacyjnego TVN24 skrytykowała rząd Donalda Tuska za złe wykorzystywanie funduszy europejskich. Inny obrońca rządu powiedziałby, że posłanka opozycyjna się myli, wprowadza opinię publiczną w błąd i ewentualnie podałby konkurencyjne dane dla udowodnienia swej tezy. Ale nie Palikot.
„Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej – wkrótce potem odparł w tejże telewizji poseł-skandalista. – Nie myślałem nigdy, że ona się tak sprostytuuje. Posłanka Gęsicka wystawiła swoją cnotę, żeby firmować określony program partyjny, a nie realne interesy państwa”.
Nie tylko ludzie PiS, ale także wielu działaczy PO uznało słowa Palikota za burzące wszelkie standardy dobrego wychowania, kultury osobistej i dopuszczalnej debaty politycznej. Maciej Skwarcz, lubelski działacz, wyraził zdziwienie, że „jego zachowanie wciąż jest tolerowane przez władze centralne mojej partii. (…) Trudno nie reagować, jak słyszy się takie słowa pod adresem kobiety”.

Nawet broniący Palikota dotychczas szef parlamentarnego klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział: „Tym razem Janusz Palikot przekroczył nie tylko granice dobrego smaku, ale również granice dobrego wychowania i musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Będę rekomendował czasowe zawieszenie Palikota”. Dotychczas kierownictwo Platformy powtarzało, że nie zamierza go usunąć go z partii, czy nawet zawiesić w prawach członkowskich do odwołania.
Nienasycony rozgłosem, jaki wywołał atak na Gęsicką, zawsze żądny sensacji Palikot w swoim blogu (ogólnodostępnym pamiętniku internetowym) zaatakował lidera PiS, Jarosława Kaczyńskiego. „Czy Jarosław jest Jarosławą? Czy Jarosław Kaczyński jest kobietą?” – zapytał i dodał: „Wśród bliźniaków jednojajowych często jedno jest homoseksualistą. Tak przynajmniej twierdzą medycy. Nie byłaby problemem, przynajmniej dla mnie, ewentualnie odmienna orientacja seksualna Jarosława. Problemem byłoby ukrywanie tego przed opinią publiczną”.

Na temat tej wypowiedzi Chlebowski stwierdził: „Przekroczył granice przyzwoitości i dobrego wychowania, ale to nie jest powód, żeby wykluczać go z klubu”. Zdaniem wielu obserwatorów, Palikot umiejętnie łączy własną potrzebę zdobywania osobistego rozgłosu z tajnymi zleceniami swojej partii. Pełni rolę błazna, któremu wszystko wolno, bo jest na „specjalnych papierach”. Na zasadzie kontrastu to jedynie uwypukla przyzwoitość, takt i umiar Tuska i jego świty. Trochę jak w przypadku „dobry policjant – zły policjant”, czy „gestapowiec sadysta – gestapowiec dżentelemen”.
Palikot skandalizuje nie od dziś. Swego czasu wystąpił na konferencji programowej PO w koszulce z napisami „Jestem gejem” z przodu, a „Jestem z SLD” (partii postkomunistycznej) z tyłu. Argumentował, iż chciał w ten sposób ukazać rolę, jaką odgrywać powinna Platforma we współczesnej polityce; jego zdaniem priorytetowym celem partii powinna być obrona „mniejszości i słabych”, do których zaliczył coraz agresywniejsze lobby homoseksualne. Tusk wówczas wezwał Palikota na dywanik, ale skończyło się na ustnej reprymendzie.

Kilka dni później podczas konferencji prasowej poświęconej sprawie lubelskich policjantów oskarżonych o zgwałcenie i molestowanie seksualne aresztantek, Palikot przemawiał wymachując gumowym prąciem i pistoletem. Tłumaczył, że jego zdaniem były to ówczesne symbole prawa i sprawiedliwości w Polsce oraz symbole policji w Lublinie.

Przy innej okazji zasugerował, że prezydent Lech Kaczyński ma „problemy z alkoholem”. To znów w połowie ub. r. powiedział w programie publicystycznym TVN24: „Ja uważam prezydenta Lecha Kaczyńskiego za chama”. Na jednej z konferencji prasowych pojawił się ze świńskim łbem. Daje to ogólny obraz poczynań kontrowersyjnego posła rodem z Biłgoraja.

Choć ma dość pospolity wygląd czupryniastego chłopka roztropka, Palikot jest człowiekiem wykształconym. Ma tytuł magistra filozofii z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i pracował naukowo w Polskiej Akademii Nauk. Gdy jednak w 1989 r. Polska wreszcie odzyskała niepodległość, stracił serce do nauki i przerzucił się na biznes. Pierwszy milion zarobił na początku lat 90. na produkcji drewnianych palet do transportu alkoholi. Zarobione pieniądze zainwestował w winiarnie i destylarnie spirytusu. Dopiero w nowym stuleciu po zbiciu fortuny zajął się polityką. Jest najzamożniejszym posłem na liście stu najbogatszych Polaków, a jego majątek szacuje się na co najmniej 330 milionów złotych (według obecnego kursu ok. $112 mln).

Zapalony bibliofil wyszukuje w europejskich antykwariatach rzadkie egzemplarze książek o architekturze i sztuce, a ma ich już w swoich zbiorach około 6 tysięcy. Palikot osobiście kierował renowacją 400-letniego ogrodu w zespole pałacowym w Jabłonnie pod Lublinem, którego jest współwłaścicielem. Jako lokalny patriota znany z działalności charytatywnej lubiany jest przez wyborców na Lubelszczyźnie. Jako typowy nowobogacki lubuje się w luksusach i imponowaniu innym swym bogactwem. Zapytany przez reportera, czy to prawda, że ma 150 garniturów, odpowiedział: „Chyba trochę więcej!”
Ale wiele na to wskazuje, że w palikotowym szaleństwie jest metoda, która skutecznie działa na korzyść Tuska i jego platformy. Wielu polityków i analityków dziwi się, jak to jest, że w rok po dojściu do władzy Platforma nadal ma wyższe notowania niż uzyskała w samych wyborach. Być może odpowiedź na to ma znany specjalista od marketingu politycznego, Eryk Mistewicz.
„PO zdobywa sympatię wyborców, ponieważ polityka została silnie połączona z popkulturą. To już nie są dwa odległe światy. Proszę zobaczyć, jak uprawiają politykę Sarkozy i Berlusconi. Oni też wyszli z założenia, że nie trzeba zdawać się na elity, ekspertów, że można dotrzeć wprost do finalnego odbiorcy – tłumaczy Mistewicz. – Nazywam te techniki marketingiem narracyjnym: przytrzymanie uwagi widza proponując ciekawą opowieść”.

Mistewicz przypomina, jak cały świat przez kilka tygodni mówił tylko o tym, że Britney Spears na rozdaniu MTV Music Awards namiętnie pocałowała w usta Madonnę. We wszystkich stacjach świata była to „gorąca wiadomość”. Palikot używa tych samych mechanizmów budowania wizerunku. Tak o pocałunku Britney, jak i o Palikocie, każdy słyszał, ba, każdy ma już wyrobione zdanie. „Rzekoma prostytucja czy też skłonności seksualne adwersarza na kilka tygodni staną się najważniejszym tematem debaty publicznej” – twierdzi Mistewicz.

Jest w tym znana hollywoodzka zasada, że nieważne, czy piszą dobrze czy źle, ale że w ogóle piszą. Nieważne czy oburzenie, czy aplauz, grunt, żeby pozostać na scenie. W windach i tramwajach ludzie będą sobie opowiadać, co znowu takiego powiedział czy wyczynił Palikot, a kryzys gospodarczy czy konflikt na Bliskim Wschodzie zejdą na dalszy plan. Popkulturowa polityka sensacji także ma ten dodatkowy plus, że odwraca uwagę od niespełnionych obietnic rządzących. Jednocześnie wszelkie kontrowersje pobudzają obojętnych, młodych wyborców, którzy polityką na ogół mało się interesują.

W naszym zwariowanym świecie, w którym społeczeństwa zostały zmedializowane, a media ulegają coraz większej tabloidyzacji, chyba trochę prawdy w tym jest. Sporo na to wskazuje, że już w niedalekiej przyszłości partie odwołujące się do takich tradycyjnych wartości jak prawo, sprawiedliwość, przyzwoitość, tradycja czy honor niestety z coraz większym trudem będą docierać do młodego pokolenia, wychowanego na MTV, filmach akcji, sportach ekstremalnych, grach komputerowych i kulturze totalnej konsumpcji.

Robert Strybel

REKLAMA

2091287931 views

REKLAMA

2091288231 views

REKLAMA

2093084690 views

REKLAMA

2091288512 views

REKLAMA

2091288660 views

REKLAMA

2091288806 views