0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaKoniec inkwizytora

Koniec inkwizytora

-

Restauracja “Colony” oddalona o pół godziny od centrum Waszyngtonu ma znakomitą renomę. 7 stycznia 1950 roku zadecydowały się tu przy kolacji czterech dżentelmenów wewnętrzne losy Stanów Zjednoczonych wspominanie dziś jako koszmar, a alegorycznie sportretowane przez Arthura Millera w dramacie “Czarownice z Salem”. Przy dobrze wypieczonych stekach wołowych i pędzonej z kukurydzy ameryka]skiej wersji whisky o nazwie bourbon wykluwało się polowanie na czarownice, które jednemu z uczestników biesiady miało otworzyć drogę do pięknej kariery politycznej, z mgliście majaczącym na horyzoncie Białym Domem nawet.

Kolację stawiał Joseph McCarthy, 42letni członek Senatu USA ze stanu Wisconsin, który dostał się na Kapitol w wyniku fuksu wyborczego w 1946 roku.

Senator od cukru i… SS

Zdemobilizowany z armii nie bardzo wiedział, co robić i bez przekonania wystartował o nominację Partii Republika]skiej przeciwko Robertowi La Folleteąowi Jr. (synowi wieloletniego senatora “Fighting Boba” La Folletteąa). Wygrał minimalnie, bo republikanie postanowili utrzeć nosa jego rywalowi za kilkuletni romans z efemeryczną Partią Postępu. Przeciwnika demokratycznego McCarthy pokonał już dużo łatwiej i tak został, mając 38 lat, najmłodszym senatorem swej kadencji.

Najpierw skupił się na kwestii racjonowania cukru. Potem włączył się do kontrowersyjnego lobbingu na rzecz ułaskawienia skazanych na śmierć z przez ameryka]ski sąd wojskowy żołnierzy… WaffenSS. Sprawców masakry pod belgijskim miasteczkiem Malmedy. 17 grudnia 1944 roku pancerna grupa uderzeniowa w sile stu czołgów pod dowództwem SSStandartenfahrera Joachima Peipera wzięła do niewoli około 150 żołnierzy ameryka]skich z 285. batalionu obserwacyjnego artylerii polowej. Rozbrojonych ustawiono na skrzyżowaniu dróg i otworzono do nich ogie]. Zginęło 84, reszta zdołała uciec i ukryć się. Rannych Niemcy dobijali strzałami w głowę. Zabitych pozostawiono na miejscu. Amerkanie postanowili sprawców zbrodni wojennej odnale*ć i istotnie w niemieckiej masie jenieckiej odszukali Peipera i jego 42 wojaków. Zostali skazani na śmierć w 1946 roku. Wyrok wywołał falę protestów społeczności niemieckiej i oskarżenia, że Amerykanie stosują prawo dzikiego odwetu.

Padały porównania do sowieckich poczyna] w Katyniu. Senat USA wszczął śledztwo wyniku kampanii grupy senatorów z Robertem Taftem na czele i krzykliwym Joe McCarthym w składzie, któremu niektórzy przeciwnicy przypisywali takie zaangażowanie z powodu… niemieckiego pochodzenia matki. +ledztwo komisji doprowadziło ostatecznie do rewizji wyroku i zmiany kar śmierci na dożywocie i długoletnie więzienie. Obok uchybie] proceduralnych, analizowano także możliwość wpływania na przebieg procesu SSmanów Moskwy, zainteresowanej eksponowaniem hitlerowskich zbrodni na je]cach wojennych w kontekście ich legend katy]skich. Amerykanie dobrze wiedzieli, kto w Katyniu mordował polskich oficerów, ale ze względów politycznych jeszcze nie decydowali się tematu eksponować. Zmieni to dopiero wojna korea]ska. W większości wyroki na SSmanach złagodzono. Peiper wyszedł na wolność w 1956 roku. Zawsze pozostał wdzięczny McCarthyąemu.

Senator od… sowieckich agentów
Kiedy ten stawiał kolację, miał do następnych wyborów senackich ponad dwa lata i było oczywiste, że na Kapitol nie wjedzie ponownie, jako obro]ca SSmanów, którzy mordowali bezbronnych ameryka]skich żołnierzy. Chciał porady co powinien zrobić, aby zdobyć zaufanie wyborców. Uważał, że zaproszeni goście mu pomogą. Byli to> William A. Roberts, znany stołeczny adwokat< prof. Charles H. Kraus politolog Georgetown University oraz zdecydowanie najważniejszy z nich, legendarny założyciel i dziekan Wydziału Służby Zagranicznej tej uczelni, jezuita o. prof. Edmund Walsh. On właśnie miał zaproponować, aby hasłem kampanii wyborczej McCarthyąego uczynił sowieckie zagrożenie Ameryki.

Nie był to pomysł abstrakcyjny. Ameryka żyła kwestią infiltracji apartu pa]stwa przez komunistyczną agenturę. W wielu zresztą przypadkach w pełni uzasadnioną. Nie kryją tego w swoich wielkonakładowych wspomnieniach publikowanych w Rosji wysocy funkcjonariusze NKWD, budujący legendę sowieckiego wywiadu, Sergo Beria (syn :awrentija) czy Paweł Sudopłatow. To samo wynika z publikacji długoletniego archiwisty NKWD Wasilija Mitrochina, który z ogromnym zasobem kopii archiwalnych uciekł do Anglii w 1993 roku.
NKWD potrafiło m.in. uplasować swego agenta Lauchhlina Currie jako asystenta Roosevelta. Harry Dexter White (ps. Jurist) był zastępcą Sekretarza Skarbu Henryąego Morgenthaua, a Duncan Lee (ps. Koch) asystentem generała Williama Donovana, szefa OSS (Office of Strategic Studies – poprzednika CIA). Gregory Silvermaster (ps. Nathan) kierował biurem statystyki w Departamencie Skarbu, zaś Owen Latimore był zastępcą szefa biura informacyjnego rządu. W Departamencie Stanu działa kilku agnetów z najbardziej znanym Algerem Hissem (ps. Ales), głównym doradcą Roosevelta w Jałcie. Tam tak bardzo przypadł do gustu Andrejowi Gromyce, że w trakcie konferencji założycielskiej ONZ w San Francisco, zaproponował ameryka]skiego kolegę na stanowisko p.o. sekretarza generalnego. Sukcesy odnosili także Rosjanie w penetracji ameryka]skiego programu atomowego “Manhattan”. Agentami okazali się czołowi fizycy pracujący w Los Alamos i innych ośrodkach oraz członkowie personelu pomocniczego. Bruno Pontecorvo zdołał uciec do ZSRR. Juliusz i Ethel Rosenbergowie (ps. Antena, Liberał) zostali aresztowani.

Podczas kolacji w “Colony” McCarthy oczywiście nie wiedział, jak się sko]czy za dwa tygodnie proces Hissa (pieć lat za… krzywoprzysięstwo< prokuratura nie zdecydowała się przedstawić dowodów z rozszyfrowanych depesz sowieckich) czy za rok i dwa miesiące proces Rosenbergów (kara śmierci za szpiegostwo i zdradę< bez wątpienia w wyniku konsekwentnej postawy obojga, kwestionowania oczywistych nawet dowodów i odmowy współpracy z sądem). O nich wszystkich senator wiedzę czerpał póki co z mediów. To się miało jednak szybko zmienić.

Debiut w Wheeling
Joe McCarthy po raz pierwszy publicznie zaatakował 9 lutego 1950 roku podczas spotkania z grupą kobiet republika]skich, na temat ameryka]skiego patriotyzmu. Posłużył się listem, jaki w 1946 roku napisał sekretarz stanu James F. Byrnes do kongresmana Adolpha Sabatha. Informował, że wewnętrzne +ledztwa Departamentu Stanu wykazały, iż 284 osoby nie powinny tam pracować, bo mają powiązania z komunistami albo inne ułomności (np. alkoholizm czy homoseksualizm). Ubolewał równocześnie, że jednak tylko 79 zostało zwolnionych, a pozostałe 205 pozostało na swoich stanowiskach. McCarthy już sam ustalił, że “choroba” komunizmu dotyczy 57 z nich. Obwieszczał o tym paniom republikankom i dodawał, że jak ma być dobrze, skoro w Departamencie Stanu wielu ludzi ma “legitymacje komunistyczne”. O występie McCarthyąego stało się głośno. Idąc za ciosem oskarżył przewodniczącego Stałej Podkomisji +ledczej Senatu d^s Bezpiecze]stwa Wewnętrznego senatora z Marylandu Miliarda Tydingsa o szkodliwe pobłażanie, doprowadził do jego klęski wyborczej i dymisji.

Niesiony tą falą sam wygrał wybory 4 listopada 1952 roku będąc jedną z bardziej znaczących postaci idącej do władzy, wyposzczonej długimi latami demokratycznej dominacji, partii republika]skiej. Bez reszty zaangażował się w kampanię prezydencką bohatera II wojny gen. Dwighta Eisenhowera i kongresmana z Kalifornii Richarda Nixona na pozycje wiceprezydencka. Udało się.

Krucjata
W nowej kadencji McCarthy został już szefem komisji śledczej i rozpoczął rolę swego życia. Postanowił dobrać się do czołowych postaci demokratycznej administracji Trumana, sekretarzy stanu Deana Achesona i Georgeąa Marshalla, jego zdaniem ponoszących odpowiedzialność za klęski dyplomatyczne USA, które wzmacniały siłę ZSRR. Mimo serii widowiskowych przesłucha] McCarthyąemu nie udało się wykazać ich winy, od czego zapewne już tylko krok byłby do snucia podejrze] o agenturalne powiązania z Kremlem. Kolejną kampanię stoczył o “odstrzelenie” przez Senat kandydatury Charlesa Bohlena na ambasadora w Moskwie. Ten zawodowy dyplomata znający od ćwierćwiecza Rosję, jej język i realia w dużej mierze formował opinię Roosevelta w temacie sowieckim. W Jałcie pełnił rolę jego tłumacza w rozmowach ze Stalinem i z Algerem Hissem walczył o dostęp do prezydenckiego ucha. McCarthy postanowił spektakularnie zdeprecjonować Bohlena, ale – ku swemu zaskoczeniu – traił na kontrę samego Eisenhowera. Senat zatwierdził ambasadora miażdżącą większością głosów 74>13.

Przegrawszy ten bój skupił się na innych obszarach rzeczywistości. Atak skierował przeciwko mediom podejrzanie liberalnym ostatnimi laty wobec Rosji oraz światowi kultury i sztuki też skręcającemu na lewo. Jako zagorzały katolik i wychowanek jezuickich uczelni, skłonny był wiązać słabość kręgosłupa ideologicznego z niedostatecznym uwewnętrznieniem tradycyjnych wartości katolickich. Kto ich nie posiada silnie wykształconych, jest podatny na szkodliwe dewiacje. Wzrok skierował więc na żydów i… homoseksualistów. W widowiskowy sposób zainicjował akcję oczyszczania bibliotek publicznych z pozycji “prokomunistycznych”. Powstała lista 418 prohibitów, na której do ko]ca coś skreślał i dopisywał. Znalazły się tam dzieła tej miary co np. “Grona gniewu” Steinbecka czy “Busuzjącego w zbożu” Salingera. Dokonał także – używając słów Jana NowakaJeziora]skiego – masakry w Głosie Ameryki, z której zarządał zwolnienia 830(!) pracowników osobiście konsultując każde nazwisko. Większości proponowano, przed ostatecznym “wyrokiem”, przystąpienie do ruchu odnowy poprzez donoszenie na kolegów. “Podejrzane” media oczywiście zareagowały, jak przystało na “agenturę”, frontalną krytyka poczyna] McCarthyąego i porównywaniem do hitlerowskich czystek inteligenckich, palenie książek i zamykaniem redakcji.

Chaplin, panu już dziękujemy…
Czystki miały szczeg[lnie widowiskowy, by nie rzec – filmowy, charakter w Hollywood. Przed inkwizycję McCarthyąego trafiały jedna po drugiej sławy i osoby powszechnie podziwiane. Próbowano unurzać w szambie Charlie Chaplina. Poniżyć znaną pisarkę i scenarzystkę Lillian Helman, wypchnąć poza nawias obiegu publicznego sławnego dramaturga Arthura Millera (męża Marilyn Monroe), a genialnemu kompozytorowi Aaronowi Coplandowi zasugerować, żeby już się nie zajmował nutami. “Przerąbane” miał ojciec bomby wodorowej, słynny fizyk Robert Oppenheimer, ale też pionier bada] nad seksualnością i jej wpływem na zachowanie ludzkie Alfred Kinsey (głównie za ujawnianie wyników bada] nad skłonnościami homoseksualnymi, jaki deklarowało mu w 1948 roku aż 38% ankietowanych). McCarthy dbał, aby powoływanie przed komisję miało charakter jarmarcznego show z udziałem mediów. 

Często “podejrzany” dowiadywał się, że ma się tłumaczyć za innych> na przykład z… radia lub za sąsiada, kt[ry usłyszał o tym na wiecu urządzonym po meczu bejsbola. By ciągle znajdować się na czołówkach gazet, cynicznie wykorzystywał media oferując im sensacje nie z tej ziemi, które okazywały się potem wymysłami i kłamstwami. Zbudował nawet swego rodzaju prasową “gwardię pretoria]ską” ze słynnym brukowcem “Confidential”, osiagąjącym w okresie największego “sukcesu” nakład 4 mln egzemplarzy, czyli tyle ile sowiecki organ związków zawodowych “Trud” i na tym samym poziomie merytorycznej perswazji.

McCarthyąego w szczeg[lny szał wprawiały przejawy wszelkich odruchów solidarności zawodowej, np. odmawiania zgłaszania się przed komisję czy protestowania w obronie poniewieranych przed nią kolegów. Lustrator z Wisconsin z upodobaniem grał kartą specyficznego statusu jego komisji, kt[rej można było odm[wić jedynie powołując się na Piątą Poprawkę do Konstytucji USA. Pozwala ona na odmowę zezna], jeżeli miałby posłużyć…

samooskarżeniu. Zatem odmawiający w oczach inkwizytorów, praktycznie i tak się pośrednio samooskarżał. Stawiani przed komisją nie mieli praktycznie żadnych szans obrony, już sam fakt wezwania oznaczał infamię, a w wielu przypadkach po przesłuchaniu spotkał ich zakaz pracy w instytucjach pa]stwowych i wybranych prywatnych, m.in. w Hollywood.

Skoro już jesteśmy przy tej “Fabryce Snów”, to McCarthy złamał solidarność jej załogi kolejnymi aresztowaniami artystów. Artyści pękali jeden po drugim i szmacili się. Ludzie przecierali oczy i nie dowierzali uszom, śledząc zeznania przed komisją, nieustraszonego szeryfa Gary Coopera, który plącze się, przymila i nadskakuje słuchającym go pętakom. Nie mogli uwierzyć, że Elia Kazan sypie przyjaciół “potwierdzając” ich komunistyczne inklinacje. Zbierało im się na wymioty, gdy John Wayne w 1952 roku wcielał się w ekranową postać “Wielkiego McLaina”, specagenta, który rozpracowuje kolejne spiski komunistyczne ameryka]skich kongresmanów.

Gdy, w tym samym roku, Charlie Chaplin dowiedział się, że komisja szykuje mu szczególnie “gorące” przyjęcie, aby mu “podziękować za współpracę”, sam jej podziękował wsiadając do samolotu lecącego do Londynu. McCarthy zamierzał doprowadzić do aresztowania geniusza filmu, odebrania mu prawa stałego pobytu (Chaplin nigdy nie starał się o obywatelstwo ameryka]skie) i deportowanie. Przyjaciele uprzedzili aktora.

Król w Nowym Jorku, czarownice w Salem
Na tępą opresję Joe McCarthyąego artyści odpowiedzieli mu utrwaleniem go w dziełach artystycznych. Arthur Miller napisał kultowy dla tego czasu dramat “Crucible” (tyle co proces próby przed sądem czarownic) znany pod polskim tytułem “Czarownice z Salem”, w którym dokładnie portretuje ameryka]skiego oberlustratora, jego mechanizmy działania i towarzyszący im klimat. Z kolei Charlie Chaplin, który ostatecznie osiądzie w szwajcarskim Vevey, unieśmiertelni McCarthyąego filmem “Król Nowego Jorku”. Powstanie on we Francji i będzie historią wygnanego króla Igora Shahdova, którego rewolucja wypędza z ojczyzny. Przybywa do Nowego Jorku bez pie niędzy, okradziony przez własnego premiera. Zarabia reklamami telewizyjnymi, w kt[rych poznaje 10letniego ucznia i redaktora gazetki szkolnej Rupperta (gra go syn Chaplina, Mike). Gówniarz jest totalnym anarchistą i nie uznaje żadnej władzy, za to jego rodzice są komunistami. Zostaną za to wsadzeni, a mały trafi przed komisję (McCarthyąego), gdzie przypadkowo wymieni imię króla. Król naturalnie zaraz stanie przed komisją. Jakoś się z komunizmu (który go obalił) wybroni. Ameryki będzie miał już jednak wyżej uszu i wyjedzie do Paryża wprost w objęcia ekscentrycznej księżniczki. Tam też zaprosi Rupperta z rodzicami.
Ironia Chaplina okazała się tak bolesna, że film wszedł na ekrany w USA dopiero w… 1973 roku, czyli 16 lat po śmierci Joe McCarthyąego.

Czas na generałów…
…też przyszedł. Bezpośrednim impulsem do zrobienia czystki w armii okazała się wojna korea]ska, podczas której – zdaniem McCarthyąego – doszło do poniżającej kompromitacji Ameryki. Uznał ją za nieprzypadkową i rozpoczął poszukiwanie “rzeczywistych” przyczyn. Ten “zamach” na generałów, z których jeden – trzeba trafu – zasiadł w Białym Domu, nie wzbudził entuzjazmu. Eisenhower zaczął uważniej przyglądać się McCarthyąemu, tym bardziej że inkwizytor ruszył jak czołg na gen. Georgeąa Marshalla, bohatera II wojny i jej głównego menadżera (był wtedy szefem Połączonego Komitetu Szefów Sztabów), a po wojnie menadżara nowego świata europejskiego (plan Marshalla).

Inkwizytor postanowił zlustrować politykę i pragmatykę awansów we wszystkich rodzajach sił zbrojnych, pod kątem preferowania przy nich oficerów agenturalnie powiązanych z Moskwą. Pretekstem stał się awans do stopnia majora, kapitana Irvinga Peressa, doktora stomatologii, który jako rezerwista dostał powołanie, a po zako]czeniu służby przeszeregowanie o stopie]. Była to pomyłka biurokracji wojskowej, ale McCarthy rozdmuchał ją do niebotycznych rozmiarów, kiedy dowiedział się, że Peress był sympatykiem partii komunistycznej. Zarzucił konspirację gen. Raplhowi Zwickerowi, bohaterowi lądowania w Normandii i tam zresztą rannemu. Tym, co miało łączyć generała z kapitanemdentystą prócz “lewoskrętu”, było ich jednakowe – widaomo jakie – pochodzenie.

McCarthy zaplanował masowe, idące już w setki generałów i wysokich oficerów – przesłuchania. Postanowił ominąć pragmatykę zwracania się o zgodę na powołanie przed komisję, ich dowódców. Wybuchł otwarty konflikt, w którym prezydentgenerał poparł swoich. Wtedy senator postanowił wezwać na przesłuchania… wysokich urzędników Białego Domu. Na co prezydent odpowiedział, że chroni ich Executive Immunity, czyli prawo odmowy odpowiadania na jakiekolwiek pytania o działania powzięte z polecenia prezydenta w ramach obowiązków służbowych. Wściekły McCarthy początkowo postanowił odpowiedzieć wezwaniem przed swe oblicze samego Eisenhowera, ale to już tak wystraszyło innych członków komisji, że zamiaru poniechał. Broni nie składał. Zaapelował do prezydenckich, żeby powołanie się Eisenhowera na immunitet zignorowali i stawili się przed komisją. “Ike” natychmiast nazwał to nawoływaniem do buntu i nielojalności wobec najwyższego urzędu w pa]stwie.
Zapiekła determinacja lustracyjna McCarthyąego była nie tylko bolesna prestiżowo dla otoczenia prezydenta, ale rodziła konkretne podejrzenia, że operujący jak małpa brzytwą “macacz kur z Wisconsin” (aluzja do posiadania przez McCarthyąego fermy drobiu) może doprowadzić do zdekonspirowania tajnych operacji CIA przeciwko ZSRR i innym pa]stwom.

TV show
“Macacz” szedł na całego. Dyskontując fakt transmitowania przesłucha] przez telewizję, grał o rząd dusz w Ameryce. Do decydującej batalii doszło pomiędzy 22 kwietnia, a 17 czerwca 1954 roku. Armia wystawiła przeciw niemu najlepszego adwokata procesowego noszącego mundur, swego naczelnego prawnika Josepha Welcha. McCarthyąemu, samemu prawnikowi (choć bez sukcesów zawodowych) towarzyszył młodszy o 20 lat, główny prawnik komisji, nowojorczyk Roy Cohn, najwierniejszy druh inkwizytora i jego powiernik. Welch rozbijał w proch wszystkie zarzuty dowodząc, że komisja nagina, a niekiedy wręcz fabrykuje fakty dla dowodzenie swoich tez. Posuwa się nawet do używania falsyfikowanej korespondencji i fotomontażowo zmienianych zdjęć.

Miał też innego pecha. Na jego drodze stanął znakomity dziennikarz radiowy CBS, szybko kreujący własny styl dziennikarstwa telewizyjnego Edward R. Murrow. Podczas wojny zasłynął relacjami z bombardowanego Londynu i reportażem z wyzwalania obozu w Buchenwaldzie. Po wojnie pionierską audycją informacyjnopolityczną “Hear It Now” (“Słuchaj tego teraz”), zmodyfikowana w telewizji jako “See It Now” (“Oglądaj to teraz”). Nadawany od 18 listopada 1951 roku program od początku przeciwstawiał się “czerwonej panice” McCarthyąego i łamaniu przeze] ludzi. Od 1953 roku uruchomił drugi program “Person to Person” ostrych wywiadów ze znanymi osobistościami, który do dziś wyznacza standardy tego gatunku.

9 marca 1954 roku Murrow wyemitował w cyklu “See It Now” półgodzinny program “Raport na temat Josepha McCarthyąego”. Był to majstersztyk. Do krytyki konkretnych działa] McCarthyąego użyto jego własnych sformułowa] i wypowiedzi użytych w innych okolicznościach. Ludzie z otwartymi ustami patrzyli na obraz paranoik, który sam sobie przeczy i zmierza ku paranoi. CBS przestraszone efektem programu podczas kolaudacji, zabroniło, aby Murrow używał do jego promocji logo stacji i telewizyjnej kasy. Murrow i jego team sami zrzucili się na ten cel. Efekt emisyjny był piorunujący. Spowodował masowe odwrócenie się społecze]stwa ameryka]skiego od szalonego lustratora. Murrow dobił go jeszcze propozycję repliki antenowej, co McCarthy przyjął, zwlekał trzy tygodnie, po czym wypadł tak blado i kompromitująco, że lepiej iżby w ogóle się nie pokazał.

Upadek
Wielkość inkwizytora legła w gruzach. Jego komisja rozpadła się, a 30 grudnia 1954 roku Senat USA w specjalnej uchwale potępił metody działa] McCarthyąego i jego kolaborantów. Ko]cówka jego kadencji była już tylko wegetacją polityczną w atmosferze totalnej pogardy publicznej, kpiny i liczonych w tysiące złośliwych dowcipów. Joe próbował moderować nastrój i redukować napięcie litrami wypijanego kukurydzianego “bourbona”. By ratować małże]stwo zdecydowali się z żoną Jean na adopcję kilkumiesięcznej dziewczynki Tierny Elizabeth, która trafiła do ich domu 13 stycznia 1957 roku. Za chwilę wygasał jego mandat senatorski.

Zmagając się ze soba i “bourbonem” Joseph McCarthy dotarł do daty 1 maja. Poszedł w cug. Nad ranem następnego dnia znaleziono go martwego. Według potocznej wersji udusił się we śnie własnymi rzygowinami.

Po kole
Miał piękny pogrzeb. Najpierw żegnali go w Waszyngtonie, potem złożyli do grobu w rodzinnym Appleton na głębokiej prowincji stanu Wisconsin, skąd tuż po wojnie ruszył w wielki ameryka]ski świat.

Został wyposażony na tę drogę tradycyjnym, religijnie surowym wychowaniem w niemieckoirlandzkiej katolickiej rodzinie, w kt[rej liczył się twardy konkret. Dlatego, gdy tylko uko]czył podstawówkę założył kurzą farmę na własny rachunek. Splajtował w wieku 20 lat i poszedł pracować do sklepu spożywczego. Rok pó*niej poszedł do szkoły średniej, a po niej na jezuicki Marquette University w Milwaukee. W 1935 roku, po uko]czeniu praw, spr[bował praktyki adwokackiej. Nie bardzo mu szło więc zapisał się do demokratów. Ci pomogli mu w karierze lokalnego sędziego.

Na okręgowego poszedł już kandydować z republikanami i został nim w powiecie Outagamie w 1939 roku. Dał się poznać jako sędzia obiektywny, ale otrzymał naganę za “ciężkie naruszenie powagi sądu poprzez dopuszczenie do zniszczenia akt sprawy”, cokolwiek by to miało oznaczać.

W 1942 roku po przystąpieniu USA do wojny, poszedł na nią. Otrzymał stopie] porucznika w US Marines, gdzie służył, jako fotograf pokładowy. Wziął udział w 11 misjach bojowych, a zako]czył wojnę w stopniu kapitana. Bez ran i bez order[w bojowych za waleczność. W 1945 roku wrócił w rodzinne strony, gdzie ponownie wybrano go na sędziego okręgowego z ramienia republikanów. Ożenił się w międzyczasie.

Potem wiemy, co się stało. Zaczął porządkować ameryka]ski świat na swój strój. Ameryka się nie poznała. Bywa. Wrócił do Appleton.
Kiedy w 50. rocznicę kolacji McCarthyąego, w styczniu 2000 roku, profesor Jan Karski zabrał mnie na kolację, aby porozmawiać o tamtej kolacji, najważniejsze pytanie było następujące> Czy ojciec profesor Edmund Walsh, dziekan School of Foreign Serivce Georgetown University, mistrz Jana Karskiego i inspirator jego wspaniałej kariery akademickiej, mógł się aż tak pomylić w stosunku do McCarthyąego@ Czy rzeczywiście podowiadając hasło wyborczej kampanii, wykreował diabła, który zniewolił Amerykę na cztery długie lata@

Karski ważył odpowied*. Brzmiała> “Ojciec Walsh był jednym z najzacieklejszych antykomunistów, jakich znałem. Poznał istotę tego systemu, gdy w latach 30. podróżował do Rosji. Zakładając Szkołę Służby Zagranicznej zapewne wyobrażał sobie w swej jezuickiej roztropności, że będzie ona służyć także walce z komunizmem. Ale nigdy z konkretnymi lud*mi. McCarthy z rady Walsha, wywiódł, że używając haseł antykomunizmu może zwalczać dowolnych ludzi. Użył ojca Walsha cynicznie. Paradoksalnie nasz dziekan nie mógł świadomie śledzić owoców “dzieła” McCarthyąego. W marcu 1952 roku, podczas przyjęcia z okazji jego urodzin, doznał wylewu krwi do mózgu. Nigdy nie powrócił do sprawności. Szał krucjaty McCarthyąego przetrwał nieświadomie. Odszedł 31 pa*dziernika 1956 roku. Europą wstrząsał wtedy zryw antykomunistyczny. Ale bez związku z McCarthym. Wkrótce po nim Ameryka głęboko odetchnęła. Eksperyment w podobnym wydaniu jest już we współczesnym świecie niemożliwy”.
Czyżby@
Waldemar Piasecki, Waszyngton

REKLAMA

2091301518 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091301817 views

REKLAMA

2093098276 views

REKLAMA

2091302098 views

REKLAMA

2091302244 views

REKLAMA

2091302388 views