0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystyka65-letni Wałęsa 25 lat po Noblu

65-letni Wałęsa 25 lat po Noblu

-

(Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)
Warszawa – Od śmierci Papieża-Polaka w 2005 r. Lech Wałęsa pozostał najbardziej rozpoznawanym na świecie polskim „znakiem firmowym”. Takie było jedno z licznych określeń, jakie padły pośród pochwał i komenatrzy w mijającym tygodniu, kiedy obchodzono podwójny jubileusz: 65. urodziny legendarnego dziś twórcy „Solidarności” oraz 25. rocznicy przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. Wałęsa otrzymał ją w 1983 r. za walkę o wolność i demokrację, ale odebrała ją w jego imieniu żona Danuta, ponieważ wypuszczony z rocznego aresztu domowego niespełna rok wcześniej obawiał się, że nie zostanie wpuszczony z powrotem do kraju.

Wśród uczestników uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie widać było byłych premierów Tadeusza Mazowieckiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego, arcybiskupa Józefa Życińskiego, ostatniego bojownika powstania w getcie warszawskim Marka Edelmana, szefa „Gazety Wyborczej” Adama Michnika i reżysera Andrzeja Wajdę, nie mówiąc o licznych sprzyjających jubilatowi politykach i ludziach nauki, kultury i biznesu.

REKLAMA

Po uroczystości na Zamku w Teatrze Wielkim odbył się galowy koncert z bankietem. Wzruszającą owację na stojąco zgotowali zebrani piosenkarzowi Pawłowi Kukizowi, gdy odśpiewał znaną piosenkę Jacka Kaczmarskiego „Runą mury” o upadku komunizmu. Była i w pewnym sensie pozostaje nostalgicznym hymnem ruchu „Solidarność”.

„Dziękuję tym dziesięciu milionom, ale dziękuję za co innego, za to, że słuchano mnie, nas, że te dziesięć milionów dało się poprowadzić przez strajki i kiepskie kompromisy – powiedział Wałęsa ponad 300 osobom zgromadzonym na wielkiej gali na Zamku Królewskim. – Nikt nie dawał nam szansy, a jednak udało nam się coś nieprawdopodobnego – odesłaliśmy tak krwiożerczy i okropny ustrój jakim był komunizm do historii”.

Następnie Wałęsa powiedział dziennikarzom, że przed 25 laty uważał, że Pokojowa Nagroda wzmocni słabnącą wówczas pod ciosami reżimu „Solidarność”, i dodał: „Czułem, że ja też się wzmocnię, stanę się nieśmiertelny, że gdyby Wałęsa się gdzieś zawieruszył, to świat będzie się pytał o niego”. Używając biblijnego porównania do Mojżesza, prowadzącego Żydów po pustyni przez 40 lat i czekającego, aż wymrze pokolenie, które nie potrafiło żyć w nowej rzeczywistości, Wałęsa zastanawiał się, czy stare pokolenie Polaków potrafi zbudować jedność europejską, czy może to zrobić dopiero nowe.

Przed wystąpieniem Wałęsy z mównicy posypały się pochwały pod jego adresem. Podniesiono jego zasługi dla ruchu „Solidarność”, który z czasem doprowadził do upadku komunizmu w Polsce i całej Europie. Jednocześnie w wielu wypowiedziach dostrzegalna była nuta defensywności, chęć obrony jubilata przed krytyką i pomówieniami, co wyraźnie sugerowało, że chodzi o postać kontrowersyjną, mającą wielu sympatyków, ale także niemało przeciwników.

W swej wypowiedzi b. prezydent Białorusi Stanisław Szuszkiewicz nie krył oburzenia i nazywał krytyków Wałęsy „oszczercami, kłamcami i głupcami”. Nie mógł się nadziwić, na jakie manowce mogą zawędrować wolne media, wypisując niestworzone rzeczy na jego temat. Lecha? Poświęcający sporo uwagi Polsce znany brytyjski historyk Norman Davies w bardzo zdecydowany sposób skrytykował próby niszczenia autorytetu twórcy „Solidarności” i wyśmiał na przykładzie anegdot historycznych oszczerców hołdujących spiskowej teorii dziejów.

„‘Solidarność’, jako masowy ruch, była parasolem dla wielu nurtów politycznych z Wałęsą na czele, wybrała drogę bez przemocy – powiedział w swej laudacji prof. Davies. – Uruchomiła powstanie o charakterze niezbrojnym, toczyła walkę, ale bez krwi i bez ofiar. Robiła to bardziej według etosu Gandhiego niż tradycyjnie polskiego, czyli powstania. I akurat było to zgodne z linią myślenia Ojca Świętego. Konieczną konsekwencją tego wyboru, który omijał gilotyny, terror i mordy innych rewolucji, był fakt, że zwycięstwo miało formę kompromisu, współpracy z dawnymi wrogami, pojednania ludzi z różnych obozów. (…) Niestety, złośliwa mitologia rozszerza się lepiej niż solidna historiografia, a ludzie często robią z dziejów to, co im się podoba. Tak było z marszałkiem Piłsudskim i tak jest z prezydentem Lechem Wałęsą”.

Osoby wygłaszające laudacje wiele słów poświęciły krytyce jego oponentów. „Lech Wałęsa zuch, starczy na tych dwóch” to rymowanka wypowiedziana przez marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, która wywołała aplauz na sali i łzy radości na twarzy jubilata. Zapytany, kim są ci tajemniczy dwaj, Komorowski się tylko roześmiał i odparł, że każdy może pod to podłożyć kogo chce. Marszałek, będący jednym z głównych liderów rządzącej Platformy Obywatelskiej zasugerował, że Polacy nie potrafią docenić tego, „co nam los dał w postaci ludzi i ich wielkości dokonań”, przywołując przy tym słowa marszałka Piłsudskiego.

W podobnym duchu wypowiedziała się prezydent miasta stołecznego Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz: „Żadne manipulacje historią nie zmienią żadnych pana dokonań”. Podkreśliła, że obecnie ma miejsce zawłaszczanie cudzych dokonań i przeinaczanie faktów historycznych. Przypomniała, jak Wałęsa przy okazji Nobla mówił, że ta nagroda obmyła nas, gdy chcieli nas oblepić błotem, i dodała: „Tym bardziej nie dajmy się oblepić błotem teraz, po 25 latach”.
Znany dziennikarz „Gazety Wyborczej” był zniesmaczony tym, że przy takim ważnym jubileuszu tylu laudatorów w taki lub inny sposób poruszało wątek domniemanego konfidenta bezpieki o kryptonimie „Bolek”, którym miał być we wczesnych latach 70. sam Wałęsa. W dość barwny sposób podsumował to szef wiadomości Telewizji Polsat Jarosław Gugała: „W Zamku Królewskim oddychaliśmy także kwaśnym smrodkiem ubeckich zabiegów”.

Kiedy wiadomość o zamiarze przyznanie Wałęsie Nobla dotarła do Warszawy, bezpieka uruchomiła akcję dezinformacyjną mającą na celu skompromitowanie go w oczach Komitetu Noblowskiego oraz skłócenia kierownictwa podziemnej „Solidarności”. Takie działanie podejmowano wcześniej, od zarania „Solidarności” jeszcze w stoczni w 1980 r. oraz po ogłoszeniu stanu wojennego. Celem było wbicie klina między poszczególnych działaczy i w dużej mierze to się udało.

Niesnaski te odbijają się echem do dziś. W swym przemówieniu na Zamku Wałęsa nie omieszkał puścić kolejnej salwy w stronę swoich krytyków mówiąc: „To, że zwyciężyliśmy, to zwyciężyliśmy kompromisem, a kompromis zawsze można podważać. I ci, którzy nie potrafią pozytywnie się umiejscowić, muszą podważać, muszą dopatrywać się spisków, muszą wymyślać takie rzeczy, żeby istnieć. (…) Tak było za Piłsudskiego i wcześniej, i tak jest teraz też”.
Choć żadnego nazwiska nie wymienił, na pewno miał na myśli swoich dawnych towarzyszy walki przeciw reżimowi, m.in. Annę Walentynowicz, pp. Joannę i Andrzeja Gwiazdów i Krzysztofa Wyszkowskiego oraz Antoniego Macierewicza, b. premiera Jana Olszewskiego, Ojca Tadeusza Rydzyka z Radia Maryja i braci Kaczyńskich. Ostrzej potraktował swoich przeciwników w wypowiedzi do dziennikarzy. Zapewnił co prawda, że jest gotów pojednać się ze wszystkimi i „darować wszystkie winy (…), ale są ludzie, którzy nie będą istnieć, kiedy nie będą szukać zdrajców, złodziei, Żydów, cyklistów. Ich istnienie polega na negacji”.

Zapytany, dlaczego nie był na rocznicowej gali, prezydent Lech Kaczyński wyjaśnił,

REKLAMA

2091307240 views

REKLAMA

2091307540 views

REKLAMA

2093104000 views

REKLAMA

2091307823 views

REKLAMA

2091307969 views

REKLAMA

2091308113 views