Słońce coraz wyżej, trawa coraz zieleńsza, ptaki świergolą od rana. To znak, że zbliża się wiosna. A jak wiosna to i Wielkanoc ? Trzeba zatem pomyśleć o świątecznych przepisach i potrawach, których nie powinno zabraknąć na stole.
Jedną z nich jest mazurek. To ciasto bardzo charakterystyczne dla tych świąt. Tak naprawdę to nic innego niż tarta – kruchy spód i nadzienie. Dlatego możesz zrobić mazurek w formie do tarty. Może być okrągły, kwadratowy lub prostokątny. Ja właśnie najbardziej lubię te ostatnie. Oczywiście kształt nie ma wpływu na smak. Ale prostokątne mazurki po przybraniu zawsze przypominają mi obrazki.
Ten mazurek jest niezwykle prosty, ale, poza kajmakowym, jest moim ulubionym. Uwielbiam połączenie gorzkiej czekolady z pomarańczami, a do tego genialnie kruchy spód. No i właściwie można zaczynać święta. Alleluja!
Ciasto:
2 szklanki mąki pszennej, najlepiej krupczatki
2/3 szklanki cukru pudru
szczypta soli
1 szklanka masła, zimnego
1 łyżka gęstej kwaśnej śmietany 18%
2 żółtka
Mąkę, masło i cukier puder wrzuć do malaksera i ucieraj, aż powstanie kruszonka. Możesz to również zrobić nożem. Dodaj żółtka, cukier, sól, kwaśną śmietanę i szybko zagnieć. Z ciasta uformuj kulę, owiń ją folią spożywczą, schłódź w lodówce przez 30-60 minut.
Blachę o wymiarach 9 x 13 cali wysmaruj masłem, wyłóż papierem do pieczenia. Ciasto rozwałkuj, przenieś na blaszkę, dokładnie wylep spód i wyrównaj. Ozdób wokół skręconym wałeczkiem ciasta (chodzi o to, żeby podwyższyć brzeg).
Piecz w temperaturze 400 st. F przez około 20 minut, na jasnozłoty kolor. Zostaw do ostygnięcia.
Polewa:
3 łyżki dżemu z gorzkich pomarańczy
1/2 szklanki śmietanki 30% (heavy cream)
1/2 szklanki gorzkiej czekolady
Przygotuj polewę. W niewielkim rondelku podgrzej mocno śmietankę, ale nie doprowadzaj do zagotowania. Wrzuć pokruszoną czekoladę i mieszaj aż się całkowicie rozpuści. Odstaw na około 30 minut.
Przestudzony kruchy spód posmaruj dżemem pomarańczowym. Wylej na niego ganache i odstaw do lodówki na ok. 2 godziny, żeby krem dobrze stężał.
Mazurek możesz przybrać, ale nie musisz ?
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
