W minioną sobotę, w siedzibie klubu motocyklowego Sokół Riders czas cofnął się o 50 lat. Z głośników płynęła muzyka Led Zeppelin, Pink Floyd i Joe Cockera, a klubowi goście bardziej przypominali uczestników festiwalu w Woodstock, niż zadziornych motocyklistów ubranych w skóry, choć i takich nie brakowało.
Atmosfera “peace, love and rock&roll” udzieliła się wszystkim. A wszystko to za sprawą „Stokrotek”, czyli grupy dziewczyn, dla których pomoc w walce z rakiem piersi stała się sensem życia.
– Sama walczyłam z rakiem piersi, więc doskonale wiem, co to znaczy – powiedziała nam Małgorzata Cieślak, szefowa „Stokrotek”. – Obecnie jest nas osiem. Wszystkie chodzimy w corocznym chicagowskim marszu Avon, wspomagającym walkę z rakiem piersi. Ideą marszu jest zebranie funduszy, które umożliwiają leczenie kobietom nie posiadającym ubezpieczenia medycznego. Żeby wziąć w nim udział, każda z nas musi zebrać 1800 dolarów. Jedną w form pozyskiwania funduszy są właśnie tego typu imprezy, jak ta w klubie Sokół Riders. Zawsze są to imprezy tematyczne, była już kowbojska, a tym razem jest hippisowska – opowiada nam z uśmiechem Małgosia Cieślak.
Impreza „Stokrotek” potwierdziła, że z każdą chorobą, a tym bardziej nowotworową, trzeba walczyć z podniesioną głową i uśmiechem na twarzy.
Zdj. Robert Wachowiak
[cincopa AcHACTLoqj7i]