REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPoloniaMedialny sparing z Andrzejem Fonfarą

Medialny sparing z Andrzejem Fonfarą

-

Andrzej Fonfara jest w stanie wygrać z najlepszymi i podnieść każdą rzuconą rękawice fot.Artur Partyka
Andrzej Fonfara jest w stanie wygrać z najlepszymi i podnieść każdą rzuconą rękawicę fot.Artur Partyka

Gościem polskiej placówki konsularnej w Chicago był w czwartkowe popołudnie pięściarz Andrzej Fonfara. Medialny sparing prowadzili Daniel Bociąga z Polskiego Radia Chicago 1030 AM oraz niżej podpisany. Nie zabrakło nikogo, komu bliskie są dokonania polskiego sportowca. Był więc trener Sam Colonna, bliscy, kibice, przedstawiciele polonijnych mediów.

Ten niezwykle popularny i najlepszy polski pięściarz mówił nie tylko o obecnych dokonaniach, ale także i o drodze dochodzenia do sukcesu.

REKLAMA

Fonfara opowiadał, jak będąc małym chłopcem miał dylemat, czy zostać słynnym bramkarzem, czy mistrzem świata w boksie. Wybrał to drugie. I dobrze, bo gdyby zdecydował się na pozycję między słupkami, to musiałby rywalizować z Arturem Borucem i pewnie teraz nie byliby sobie tak bliscy.

Andrzej rozpoczął treningi w warszawskiej Gwardii i w odróżnieniu od wielu, którzy próbują swoich sił w boksie, nie zrezygnował, dając do zrozumienia, że tylko mięczaki odchodzą, twardziele zostają.

Na pierwszej walce byli jego rodzice, potwierdzając akceptację wyboru syna. Byli z nim nie tylko wtedy, są do tej pory. Walkę wygrał, tak jak jeszcze wiele innych na krajowych ringach. Zdobywał pierwsze medale na Spartakiedzie Młodzieży, później w mistrzostwach Polski juniorów.

Marzył o olimpiadzie, ale też myślał o zawodowej karierze. Ostatecznie podpisał kontrakt z grupą, której trenerem był Andrzej Gmitruk. Byli w niej m. in. Mateusz Masternak, Grzegorz Soszyński, Mariusz Cendrowski. Wszyscy oni mają jakiś dorobek w zawodowym pięściarstwie, ale na szczyt wszedł tylko on.

Pasa WBC za wygraną walkę z Julio Cesarem Chavezem jr nie oddałby za żadne pieniądze fot.Artur Partyka
Pasa WBC za wygraną walkę z Julio Cesarem Chavezem jr nie oddałby za żadne pieniądze fot.Artur Partyka

Pierwszą walkę na profesjonalnym ringu stoczył w Ostrołęce, kilka tygodnie później – kolejną, już w Chicago. Zostawił bliskich, znajomych, wszystko wokół czego funkcjonował. Przyleciał do USA, by realizować swój American Dream.

Miał szczęście, że trafił na ludzi, którzy pomogli mu zaadoptować się w nowych warunkach. Kilka miesięcy później dołączył do niego brat Marek. Chwilę potem rodzice. Znowu wszyscy byli razem.

Sportowo prowadzony był bardzo rozsądnie. Nie został rzucony na głęboką wodę. Walczył z przeciwnikami o podobnym doświadczeniu i zbliżonej klasie. Ale to wtedy przytrafiły mu się dwie porażki, z trzech w dotychczasowej karierze. Nie robił z tego większego problemu, nawet wtedy, kiedy przyszło mu przegrać po dwukrotnym zetknięciu z matą. Były chwile zwątpienia, ale co go nie zabiło, to go wzmocniło.

Kariera nabierała rozpędu. Podpisał kontrakt z Dominikiem Pesoli, przeszedł do wagi półciężkiej. Został młodzieżowym mistrzem świata federacji WBC, później WBO Ameryki Północnej, mistrzem USA IBO. Wiele walk wygrywał przez nokaut, najszybciej już w 23 sekundzie.

Na spotkaniu z Andrzejem Fonfarą nie zabrakło nikogo, komu bliskie są jego dokonania fot.Artur Partyka
Na spotkaniu z Andrzejem Fonfarą nie zabrakło nikogo, komu bliskie są jego dokonania fot.Artur Partyka

W końcu przyszła pora na walkę z Glenem Johnsonem. Zwycięstwo z byłem mistrzem świata było przełomem w jego karierze. Uwierzył, że jest w stanie wygrać z najlepszymi i podnieść każdą rzuconą rękawicę.

Udowodnił to w pojedynkach z Tommym Karpency i Gabrielem Campillo. Pierwszego zmusił do poddania, mimo że w pierwszej rundzie złamał rękę. Z drugim długo przegrywał na punkty, by ostatecznie w dziewiątej rundzie chwilowo wysłać go do nieba.

To były przygrywki do tego, co nastąpiło później. Pojedynek o mistrzostwo świata WBC z Adonisem Stevensonem wprawdzie przegrał, ale zrobił to w takim stylu, że wszyscy, którzy pociągają za sznurki w boksie amerykańskim, nabrali do niego szacunku. Znalazł się w grupie Ala Haymona, który ma pod swoimi skrzydłami elitę, a to oznaczało nie tylko nobilitację, również walki za pieniądze o jakich większość może tylko pomarzyć.

Wygrana z Julio Cesarem Chavezem jr. była tego potwierdzeniem. Syn legendarnego Chaveza chciał wojny i doczekał się jej. Nie przewidział tylko, z kim na tę wojnę się wybrał. Kiedy zrozumiał, było już za późno. Nie wyszedł do dziesiątej rundy.

Zwycięstwo dało Fonfarze nie tylko pieniądze, przyniosło również popularność, jakiej doświadczali w okresach swojej świetności jedynie Andrzej Gołota i Tomasz Adamek. I pomyśleć, że ma on dopiero 27 lat. Słuchając w czwartkowy wieczór człowieka ułożonego, dzielącego się w sposób przejrzysty wypowiedziami i refleksjami, a do tego sportowo nienagannie wyszkolonego, można nabrać absolutnej pewności, że jeszcze wszystko przed nim.

Dariusz Cisowski

REKLAMA

2091159635 views

REKLAMA

2091159941 views

REKLAMA

2092956400 views

REKLAMA

2091160223 views

REKLAMA

2091160370 views

REKLAMA

2091160517 views