Miasta, w których nielegalni mogą nadal cieszyć się chroniącymi ich prawami (tzw. sanctuary cities) powinny zostać pozbawione rządowych dotacji – oświadczył republikański kongresman Lou Barletta i przedłożył już odnośny projekt ustawy na Kapitolu.
Polityk twierdzi, że ponad sto lokalnych samorządów pozbawia funkcjonariuszy policji i pracowników administracji publicznej możliwości informowania o nielegalnych imigrantach władze rządowe. Dlatego tez wystąpił z propozycją odcięcia lokalnych władz od rządowej pomocy finansowej. Twierdzi, że burmistrzowie miast-schronisk nie przestrzegają obowiązującego od 1996 roku prawa dotyczącego polityki imigracyjnej, czyli Ustawy o Reformie w Zakresie Nielegalnej Imigracji i Odpowiedzialności Imigrantów (Illegal Immigration Reform and Immigration Responsibility Act).
– Miasta te nie są karane. Wręcz przeciwnie, dostają co roku w nagrodę miliony dolarów – mówi Barletta. Przywołuje także przykład miasta Hazleton w Pensylwanii, którego niegdyś był burmistrzem. Mianowicie, kiedy w 2006 roku rada miejska przyjęła uderzającą w nielegalnych ustawę Illegal Immigration Relief Act, miasto zostało od razu zaskarżone.
I choć dwa kolejne sądy federalne uznały legislację Hazleton (m. in. nakładającą na właścicieli nieruchomości kary za wynajmowanie lokum nielegalnym) za niezgodną z konstytucją, podobne środki prawne podtrzymuje się na przykład w Arizonie, gdzie Sąd Najwyższy zezwolił na cofanie pozwoleń na prowadzenie działalności przedsiębiorcom zatrudniającym nielegalnych.
Barletta jest przekonany, że nowe prawo pomoże w walce z oszustami i terrorystami. Nie omieszkał przypomnieć, ze pięciu z dziewiętnastu terrorystów, którzy 11 września porwali amerykańskie samoloty przybyło do USA legalnie, ale zostało dłużej niż przewidywały wizy. Dodał też, że Krajowy Departament Bezpieczeństwa (DHS) stracił kontakt z 2 800 studentami, którzy wjechali na terytorium Stanów Zjednoczonych na rocznej wizie, które obecne już straciły ważność.
Organizacja Immigration Policy Center z Waszyngtonu szacuje, że w USA istnieje ok. 70 miast-schronisk, jednak sam termin nie jest do końca sprecyzowany.
Z reguły w miastach określanych jako “sanctuary cities” policja nie pyta o status imigracyjny osób, które nie popełniają wykroczeń, zostawiając tym samym kwestię polityki imigracyjnej w gestii rządu. A walka z przestępczością opiera się na współpracy z nielegalnymi, którzy nie boją się występować w roli świadków przestępstw czy donosić o aktach przemocy, których sami padli ofiarami.
Zobacz też:
San Francisco. Policja tolerancyjna dla nielegalnych imigrantów
Pensylwania. Sąd po stronie nielegalnych imigrantów
as