W wiek emerytalny wchodzi pokolenie baby-boomers, urodzone w latach 1946-1964 na fali optymizmu wywołanego zakończeniem II wojny światowej oraz gwałtownym rozwojem ekonomicznym. Pokolenie baby boomu jest nie tylko największe w historii – w samych Stanach Zjednoczonych liczy aż 77 mln osób – ale i do niedawna uważano je za najzamożniejsze. Tymczasem jeden na czterech przedstawicieli tego pokolenia twierdzi, że nie planuje przejścia emeryturę. Powód – brak oszczędności.
Według opublikowanych właśnie badań (przeprowadzonych przez The Associated Press-LifeGoesStrong.com) zaledwie 11 proc. boomersów jest przekonanych, że na emeryturze będą mogli żyć godziwie.
Aż 64 proc. upatruje w państwowym funduszu emerytalnym Social Security zabezpieczenia na starość. A z tego wystarczy ( jeśli wystarczy, bowiem fundusz doświadcza ogromnego deficytu) zaledwie na przeżycie, dlatego zdecydowana wiekszość dzisiejszych 65-latków, którzy w tym roku mogą już odpoczywać na emeryturze, nawet o niej nie myśli.
Badania potwierdzają również, że zamężni boomersi mają więcej odłożone na kontach w porównaniu z spędzającymi życie w pojedynkę. Jeden na dziesięciu ma oszczędności rzędu 500 tys. dol., podczas gdy pozostali odłożyli około 100 tysiecy.
Jeden na czterech emerytów-boomersów martwi się o to, czy starczy mu na zapłacenie rachunków.
Eksperci są zgodni co do jednego – wizerunek srebrnowłosych par spacerujących beztrosko o zachodzie słońca niewiele ma wspólnego z realnym życiem amerykańskiego emeryta.
MB