0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumCo nielegalni zawdzięczają Chińczykom?

Co nielegalni zawdzięczają Chińczykom?

-

Amerykański odpowiednik „cherchez la femme” brzmiałby dziś z pewnością – „szukajcie Meksykanów”. Otóż historyczna rzeczywistość pokazuje jak bardzo bylibyśmy w błędzie. Pierwszymi nielegalnymi wkraczającymi na terytorium USA przez Meksyk nie byli Meksykanie, lecz Chińczycy. Co więcej, to dzięki wygranej sprawie Chińczyka w amerykańskim sądzie, dzieci nielegalnych otrzymują dziś obywatelstwo USA.

fot.Bala/ Kultura chińska trafiła do USA m. in. przez Meksyk

Dowiadujemy się o tym z najnowszej książki profesora z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, badacza kultury etnicznej Chicano, Roberta Chao Romero. W „The Chinese in Mexico 1882-1940” autor odkrywa mało znaną, intrygującą, ale także niepokojącą historię z południowego pogranicza USA.

REKLAMA

Nielegalna imigracja do Stanów Zjednoczonych rozpoczęła się na dobre wraz z falą imigrantów chińskich do Meksyku w XIX wieku. Jak bardzo przeniesiona przez nich kultura przesiąknęła Północną Ameryką, świadczą o tym chociażby najlepsze na kontynencie chińskie restauracje znajdujące się w Mexicali, czy San Francisco. Nie była to jednak zawsze droga usłana różami…

Po raz pierwszy Chińczycy w USA przyczynili się do budowy kolei transkontynentalnej. Do przyjazdu zachęcał ich m. in. rząd amerykański organizując specjalne kampanie rekrutacyjne po to, by następnie w 1882 roku uchwalić „Chinese Exclusion Act” zakazujący chińskim pracownikom wjazdu do USA, a przebywającym już w Stanach imigrantom uniemożliwić ubieganie się o amerykańskie obywatelstwo. Wówczas Chińczycy przerzucili się na Meksyk.

Jedni, by tam szukać szczęścia. Inni… by sporządzić plan trasy nielegalnego przekroczenia granicy USA. Czy osiągali swój cel z pomocą przemytników czy dzięki własnej pomysłowości i podstępom – to oni zostali inicjatorami przemytu ludzi przez granicę i pierwszymi „nieudokumentowanymi imigrantami”. Sieci współpracowników zaczęły tworzyć się nie tylko w Meksyku, ale też w Chinach, na Kubie i licznych miastach USA. Czy tylko autorowi tego tekstu przypomina to dzisiejszy scenariusz meksykański?

fot.Oregon Nikkei Legacy Center/ Pierwsi Chińczycy przybyli do USA na zaproszenie amerykańskiego rządu

USA i Meksyk podobnie traktowały imigrantów z Chin. Padali oni bardzo często ofiarami rasistowskich ataków. Za przykład może posłużyć masakra w Los Angeles z 24 października 1871 roku (do której doszło na miejscu dzisiejszej stacji kolejowej Union Station), kiedy podczas linczu okrutnie zamordowano 17 Chińczyków. Oskarżano ich o przestępczość, przenoszenie chorób, nieuczciwe praktyki biznesowe i „zabieranie pracy”.

Natomiast jeśli chodzi o Meksyk, Romero w swojej książce opisuje przypadek z maja 1911 roku z miasta Torreon w północnym stanie Coahuila, gdzie meksykańscy żołnierze wymordowali 300 chińskich imigrantów. Południowy sąsiad USA przełamał się jednak pierwszy, bo gdy rodziny chińsko-meksykańskie były (i nadal zresztą są) w Meksyku na porządku dziennym,w USA związki mieszane praktycznie jeszcze nie istniały.

Z chińską imigracją do USA wiąże się też inna ciekawa historia, która potwierdza, że to właśnie polityka wobec pierwszych przybyszów ugruntowała zasady traktowania napływających później Meksykanów.

Chodzi o sprawę sądową United States v. Wong Kim Ark z 1898 roku i precedensową decyzję amerykańskiego Sądu Najwyższego dotyczącą przyznawania obywatelstwa USA. Ale po kolei. Wong Kim Ark urodził się w San Francisco, w Kalifornii, w rodzinie chińskich imigrantów, którzy nie posiadali amerykańskiego obywatelstwa. Gdy rodzice Wonga opuścili USA, by zamieszkać w Chinach, początkowo nie miał on problemów z odwiedzaniem ich i przekraczaniem granicy, gdyż był „urodzonym na amerykańskiej ziemi obywatelem Stanów Zjednoczonych”. Jednak w 1895 roku pozwolenia na wjazd już nie dostał, gdyż celnik stwierdził, że tak jak jego rodzice, nie podlega on jurysdykcji USA, lecz cesarzowi Chin (bez wątpienia na politykę celną oddziaływania tutaj wspomniana już wyżej, wprowadzona przez Kongres, ustawa „Chinese Exclusion Act”).

fot.National Archives/ Wong Kim Ark – dzięki jego precedensowej sprawie wielu imigrantów i ich potomków zachowało amerykańskie obywatelstwo

Wówczas zaczęto zagłębiać się w interpretację 14. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, ratyfikowanej po wojnie secesyjnej w 1868 roku, która mówi, iż „wszystkie osoby urodzone lub naturalizowane w USA, i podlegające ich jurysdykcji, są obywatelami USA i stanu, w którym mieszkają.”

Za Wongiem wstawił się okręgowy sąd federalny, ale sprawa znalazła finał w amerykańskim Sądzie Najwyższym, gdzie próbowano rozstrzygnąć zastosowanie prawa do przypadku Wonga, a mianowicie, czy urodzone w USA dziecko chińskim imigrantów – którzy w momencie jego przyjścia na świat, podlegają cesarzowi Chin, ale mają jednocześnie przyznane prawo stałego pobytu w USA i prowadzą tam działalność gospodarczą – zostaje automatycznie amerykańskim obywatelem.

Stosunkiem głosów 6:2 sędziowie przeważyli szalę na korzyść Wong Kim Arka. Orzeczono, że poprawka wyklucza jedynie urodzonych w USA potomków zagranicznych przywódców i dyplomatów, dzieci urodzonych na zagranicznych statkach, czy potomnych wroga okupującego amerykańskie terytorium.

W następstwie obywatelstwo przyznano także trzem z czterech synów Wonga, a w oparciu o jego sprawę rozstrzygano, już znacznie później, wiele sporów o podwójne, w tym amerykańskie obywatelstwo. Znany jest m. in. przypadek polskiego Żyda, później naturalizowanego amerykańskiego obywatela, Beysa Afroyima, który ostatecznie przeprowadził się do Izraela. Gdy chciał odnowić amerykański paszport okazało się, że stracił obywatelstwo USA, gdyż w Izraelu wziął udział w wyborach. Sąd wstawił się za poszkodowanym i orzekł, że bez wyraźniej woli ze strony jednostki nie można jej pozbawić amerykańskiego obywatelstwa.

Inna sprawa pochodzi z 1982 roku, kiedy to obalono stanowe prawo Teksasu. Miało ono zabronić dostępu do edukacji dzieciom nieudokumentowanych imigrantów, które urodziły się poza terytorium USA, ale wspólnie z rodzicami przekroczyły granicę. W tym przypadku orzeczono, że zwrot „podlegający jurysdykcji USA” to przede wszystkim „przebywający fizyczne” w danym miejscu w USA i nie da się określić, czy odnosi się do legalnych czy nielegalnych przybyszów przekraczających granice Stanów Zjednoczonych.

Takie werdykty sędziów budzą wiele kontrowersji. John C. Eastman, profesor prawa z Chapman University, zastrzega, że decyzja sądu w sprawie Wong Kim Arka już u podstaw zawierała błędy dotyczące interpretacji pojęcia “jurysdykcji”. Podobne głosy wyrażają Peter Schuck i Rogers Smith z Yale University.

Pomysłów zmiany konstytucji czy wprowadzenia nowego prawa zakazującego przyznawania obywatelstwa dzieciom nielegalnych z pewnością w nowowybranym Kongresie nie zabraknie…  Tymczasem, ius soli i united we stand.

Anna Samoń (Pasadena Star-News, inf. wł.)

Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.

REKLAMA

2091288397 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091288698 views

REKLAMA

2093085157 views

REKLAMA

2091288979 views

REKLAMA

2091289128 views

REKLAMA

2091289274 views