Kandydat na prezydenta USA Donald Trump miał przedstawić plan „gospodarczej odnowy”, ale większość jego pomysłów zaszkodziłaby gospodarce, zwiększyła deficyty, przyspieszyła zmiany klimatu i pogrążyła USA w izolacji od reszty świata – pisze „New York Times”.
W wystąpieniu wygłoszonym w poniedziałek w Detroit Trump „zaoferował zbieraninę pomysłów czerpiących ze zdyskredytowanej koncepcji ekonomii podaży, listy życzeń przemysłu wydobywczego i amerykańskiego izolacjonizmu” – ocenia amerykański dziennik w piątkowym artykule redakcyjnym.
Kandydat Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich zapowiedział cięcia podatków na skalę niewidzianą od czasów Ronalda Reagana, w tym obniżkę podatku od przedsiębiorstw, nie wspomniał jednak, że średnio rzeczywista stawka jest o wiele niższa od ustawowej (18,1 proc. wobec 35 proc.) – podkreśla „NYT”. Zadeklarował, że wesprze robotników, znosząc podatek od nieruchomości; w rzeczywistości jednak „nie miałoby to praktycznie żadnego wpływu na pracujące rodziny, skoro w myśl obecnie obowiązującego prawa podatek ten nie dotyczy 99,8 proc. nieruchomości” – punktuje gazeta.
Gazeta podkreśla, że korzyści z obniżek podatków okazują się zazwyczaj mniejsze od spodziewanych, bo „wiele firm nie chce inwestować, dopóki nie wzrośnie podaż na ich towary, a wielu ludzi niższe stawki nie motywują do dłuższej pracy”. Z drugiej strony cięcia podatków wiążą się z poważnymi kosztami – dodaje „NYT”. Przypomina, że poprzedni, przedstawiony w ub. roku, plan podatkowy Trumpa zmniejszyłby dochody rządu o 9,5 bln dol. w ciągu 10 lat, co zmusiłoby władze federalne do cięć w wydatkach publicznych lub do dalszego zapożyczania się.
Trump zapowiedział też zniesienie obowiązujących przepisów z zakresu ochrony środowiska, które – jak mówi – ograniczają wydobycie węgla i innych paliw kopalnych, windując koszty prądu. Tymczasem, jak przypomina „NYT”, w latach 2008-2015 opłaty za dostawy elektryczności wzrosły tylko o 2,2 proc. (do 12,82 dol. za kilowatogodzinę), a w tym roku mają spaść (do 12,64 dol.).
„Zwiększenie wydobycia paliw kopalnych, a więc i związanej z tym emisji CO2, to zła strategia w czasie, gdy coraz większe zaniepokojenie na świecie budzą zmiany klimatu i ich katastrofalne skutki. Niewiele to jednak obchodzi Trumpa, który twierdzi, że zmiany klimatyczne to oszustwo, i którego plan +rewolucji energetycznej+ ani słowem nie wspomina o niewęglowych, odnawialnych źródłach energii” – punktuje „NYT”.
W poniedziałkowym wystąpieniu republikański kandydat zakwestionował udział USA w kilku międzynarodowych partnerstwach handlowych; twierdził też, że sprowadzi z powrotem do USA miliony miejsc pracy za pomocą taryf handlowych, nałożonych na Chiny w odwecie za ich protekcjonistyczne i nielegalne praktyki. Jednak – podkreśla „New York Times” – „nie odtworzy to miejsc pracy, które zniknęły przez automatyzację, a firmy mogą przenieść produkcję do innych krajów rozwijających się”. Wcześniejsza propozycja Trumpa, przewidująca nałożenie 45-procentowej taryfy na wszystkie chińskie towary, „niemal na pewno wywołałoby wojnę handlową, która zaszkodziłaby branżom amerykańskiego przemysłu, eksportującym produkty do Chin” – dodaje dziennik.
Także „Washington Post” w komentarzu redakcyjnym w piątek piętnuje gospodarcze pomysły Trumpa. O propozycji wycofania się USA z ponadnarodowych porozumień handlowych dziennik pisze, że „są one mocno wbudowane w strukturę amerykańskiej gospodarki i ich zniesienie miałoby głęboko destrukcyjny wpływ (na gospodarkę)”; „być może stworzyłoby miejsca pracy i podniosłoby wynagrodzenia dla niektórych (…), lecz zniszczyłoby je dla wielu, wielu innych”.
Propozycje podatkowe Trumpa zdaniem „WP” byłyby korzystne tylko dla stosunkowo nielicznej grupy „superbogatych rodzin”, jednocześnie „robiąc gigantyczną dziurę w finansach państwa”.
„Krótko mówiąc, niewiele było (w przemówieniu Trumpa) namacalnych korzyści dla rzeszy Amerykanów, których Trump rzekomo reprezentuje. (…) Poniedziałkowa przemowa, kipiąca statystykami i przeładowana przypisami, miała +zdyscyplinować przekaz+ w kampanii wyborczej Trumpa. Ale nawet jego najostrożniej zredagowana wersja to tylko pozory i szukanie kozła ofiarnego” – konkluduje „Washington Post”.(PAP)