Stałe, szybkie łącze do internetu jest coraz częściej narzędziem umożliwiającym realizację wielu podstawowych usług. Dlatego administracja Baracka Obamy chce w ramach National Wireless Initiative zaopatrzyć 98 proc. Amerykanów w szybki internet. Według najnowszego raportu Krajowej Rady Telekomunikacji i Informacji (NTIA), działającej przy Departamencie Handlu, jedna trzecia gospodarstw w USA wciąż nie ma dostępu do szerokopasmowego połączenia.
To głównie mobilność Amerykanów sprawia, że najbardziej powszechne jest w USA surfowanie przez komórkę. Tanie, ale czy tak szybkie jak nam się wydaje?
Według NTIA, 36 proc. Amerykanów korzysta z łączy o przepustowości 6 mb na sekundę lub większej, którą utożsamiają z szybkim internetem 4G. Problem w tym, że 4G to technologia, a szybkość łącza to już inna kwestia i głównie w przypadku telefonów komórkowych czy smartphonów zależy od warunków terenowych, zasięgu czy samego urządzenia. Zatem w praktyce, rzeczywisty transfer danych jest dużo niższy… i większość mieszkańców USA, bo aż 95 proc. korzysta co najmniej z łączy 3G – telefonii komórkowej trzeciej generacji, oferującej minimalną szybkość połączenia… 768 Kbps.
Nie dziwi więc, że od 5 do 10 proc. Amerykanów, jak podaje NTIA, ma łącza tak wolne, że zwykłe ładowanie stron czy zdjęć jest bardzo czasochłonne.
Zatem jak sprawdzić czy w danym miejscu w USA mamy dostęp do szerokopasmowego, stałego łącza internetowego? Jest to możliwie dzięki interaktywnej mapie przygotowanej przez NTIA i Federalną Komisję Łączności (FCC). National Broadband Map to zbiór ponad 25 mln danych o dostępności tzw. łączy broadband, dostawcach i deklarowanych szybkościach.
Ciekawe może okazać się również porównanie z informacjami o sile sygnału i szybkości łącza danych dostawców zbieranymi przez specjalne aplikacje telefoniczne, takie jak Open Signal Maps czy RootMetrics.
as
