Meksykański prezydent zdecydował o wysłaniu na północną granicę kraju czterech batalionów wojska. Felipe Calderon chce w ten sposób walczyć z falą przemocy, jaka przetacza się przez tereny położone wzdłuż meksykańsko-amerykańskiej granicy. W ciągu ostatnich kilku dni zastrzelony został tam amerykański agent służb imigracyjnych, ojciec z 8-lenia córką i 13 innych osób.
- fot. Reuters/ Prezydent Meksyku (w środku) chce wysłać na granicę cztery bataliony wojskowe
O swojej decyzji o wysłaniu w newralgiczny region żołnierzy prezydent poinformował w sobotę podczas wizyty w bazie Reyonosa, z okazji przypadającego wczoraj Dnia Meksykańskiej armii. Felipe Calderon oświadczył, że cztery bataliony żołnierzy pomogą lokalnym organom ścigania w walce z „kryminalistami bez skrupułów”. Calderon nie sprecyzował kiedy i gdzie dokładnie trafią siły wojskowe ani jak długo tam pozostaną.
Prezydent Meksyku zapowiedział także, że armia jego kraju zostania poddana modernizacji, która obejmować będzie m.in. zakup nowocześniejszych samolotów transportowych typu Herkules. Calderon zamierza także przeznaczyć dodatkowe środki na zakup broni i sprzętu, który posłuży żołnierzom biorącym udział w operacjach przeciwko narkotykowym kartelom terroryzującym północną cześć kraju. Otrzymają oni wozy pancerne i nowoczesne kamizelki kuloodporne.
Wojna, jaką Felipe Calderon wypowiedział gangom narkotykowym w 2006 roku, kiedy objął urząd prezydenta, pochłonęła już 34 550 ofiar. Takie dane przedstawia zajmujący się problematyka pogranicza instytut działający w San Diego, w Kalifornii.
mp
