Rozmowa z Agnieszką Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
Jak określiłaby Pani to, co zdarzyło się w Wenecji?
– Jest to ogromny międzynarodowy sukces polskiej kinematografii. „Essential Killing” to obraz wybitny. Film bezdialogowy, ale zrozumiały w każdym zakątku świata. Przy tym apolityczny, nie wypowiadający się po żadanej stronie: ani antyamerykański, ani antyislamski. Pozostawiający ocenę widzowi. Film inteligentny, ale także trzymający w napięciu i widowiskowy.
Komu właściwie można przypisać jego produkcję?
– Jest czterech producentów. Polski i norweski, a także węgierski i irlandzki. Wiodącym jest Skopia Films. Polskie zaangażowanie w produkcje to około 50-procent. Produkcja otrzymała także wyraziste wsparcie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Twórcami też przecież byli Polacy…
– Reżyserem jest – jak wiadomo – Jerzy Skolimowski. On również wraz z producentem Ewą Piaskowską jest autorem scenariusza. Autorem znakomitych zdjęć jest Adam Sikora. Również efekty specjalne są dziełem polskiego studia Platige Image.
W Wenecji dość zgodnie dawano filmowi szanse oskarowe. Jak właściwie miałby zostać zgłoszony i w jakiej kategorii?
– Z całą pewnością nie wchodzi w grę kategoria filmu obcojęzycznego, nie-anglojęzycznego. Po pierwsze, Polska już w tej kategorii zgłosiła obraz Jacka Borcucha „Wszystko, co kocham”. Po drugie „Essential Killing” powinien mieć szansę rywalizowanie w więcej niż jednej kategorii, a tak się stanie gdy zostanie zakwalifikowany, jako film pokazywany w Ameryce. Aby tak było, musi trafić do kin i być w Stanach pokazywany choćby tylko przez tydzień. Właścicielem praw dystrybucji filmu jest znany producent Jeremy Thomas i jego firma HanWay. Jeżeli znajdzie dystrybutora amerykańskiego i film zostanie pokazany, będzie mógł zostać zgłoszony do rywalizacji oskarowej. Już dziś mogę powiedzieć, że są już dystrybutorzy zainteresowani pokazywaniem filmu Skolimowskiego.
W jakich kategoriach film ma szanse na Oscara?
– Prócz reżyserii i roli tytułowej, także za film, za zdjęcia i za muzykę. Na hollywoodzkim poziomie są też efekty specjalne.
Czy Pani zdaniem film ociera się o politykę?
– Bezpośrednio – nie. Twórca zresztą od tego jasno się dystansuje. Jednak fakt czasowej zbieżności premiery filmu z upublicznieniem przez Amerykanów doniesień o przetrzymywaniu na Mazurach więźniów wojny z terroryzmem oraz rzekomym stosowaniu wobec nich tortur, nadaje filmowi także kontekstu pozaartystycznego.
Rozmawiał:
Waldemar Piasecki, Nowy Jork
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.