0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaWieczór ze "Zbyjaszkiem"

Wieczór ze "Zbyjaszkiem"

-

Dwuosobowy kabaret? I to taki, w którym stoi przed mikrofonem – śpiewa, mówi, recytuje – tylko jeden wykonawca, a drugi, ledwo widoczny, siedzi przy klawiaturze przesłonięty nutami, gra i tylko czasem przyłącza się do śpiewania?

 

REKLAMA

A któż obejrzy i wysłucha takich dwóch do samego końca? A któż na scenie udźwignie taki program i jeszcze zdoła do samego końca rozśmieszać widzów?

 

Takie pytania mogą sobie zadawać tylko ci, którzy nie byli jeszcze na przedstawieniu kabaretu „Zbyjaszek”. Jego nazwa to połączenie imion dwóch znanych artystów, można nawet rzec – weteranów estrady. To Zbyszek Bernolak i Janusz Pliwko, którzy zaczęli współpracę – nie tylko w Polsce, ale i za granicą, między innymi w Ameryce – wiele lat temu.

 

Od pierwszego, bardzo udanego programu „Zbyjaszka”, pokazanego na scence DIDI, minęło sporo czasu. Obaj artyści cały czas tworzą – obydwaj komponują, Bernolak pisze wiersze, teksty piosenek i dowcipy. 

 

Jedynym problemem przy układaniu programu jest – jak wybrać z ogromnej masy materiału to, co złoży się na nową całość, pokazującą nas wszystkich w zabawnie krzywym, ale generalnie prawdziwym zwierciadle, skłaniając publiczność do śmiechu i refleksji.

 

Śmiech, który proponuje „Zbyjaszek”, to jeden z najtrudniejszych jego gatunków – śmiech z samych siebie. Ten rodzaj zabawy praktykują z upodobaniem obaj wykonawcy. Żeby się o tym przekonać, wystarczyło być w ostatnią niedzielę w Art Gallery Kafe i posłuchać, jak „Zby” opisuje samego siebie… cytatami ze złośliwej byłej (na szczęście) teściowej.

 

Większość melodii napisał Janusz Pliwko, ale są też w programie znane na świecie piosenki z prześmiesznymi słowami Bernolaka, jak choćby „Feeling”, której bohaterem stał się swojski Filip, a której puenty w gazecie podać nie można. W innej dwójka diabłów w barze narzeka, że „w piekle nie ma piwa” – w sentymentalnej tonacji „Malaguenii”. Ale nie ma co zdradzać sekretów „Zbyjaszka” jego przyszłym słuchaczom i widzom.

 

A widzowie mają na co patrzeć. Zbigniew Bernolak jest na scenie w swoim żywiole, nawet bez gitary. Obdarzony żywą i wyrazistą vis comica, swobodnie poruszający się i operujący gestem – stwarza do kolejnych piosenek dyskretnie sugerowane charaktery postaci – dziadka, który „już niewiele może, ale zawsze może chcieć”, chicagowskiego buma, pomocnika kontraktora, łakomego na „overtime”, i wielu innych.

 

Dobrą wiadomość podał na zakończenie programu gospodarz Art Gallery Kafe, Wiecho Gogacz. „Zbyjaszek” będzie tam występował co miesiąc, a najbliższą okazję do spotkania z nim będziemy mieli w niedzielę 8 sierpnia o godzinie 7 wieczorem.

 

Dobrej zabawy!

 

Tekst i zdjęcie:

Krystyna Cygielska

REKLAMA

2091333560 views

REKLAMA

2091333859 views

REKLAMA

2093130319 views

REKLAMA

2091334141 views

REKLAMA

2091334288 views

REKLAMA

2091334433 views