REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

W Krakowie na ludowo

-

Kraków był w 2000 roku Europejskim Miastem Kultury. Cała Europa mówiła o dawnej stolicy Polski. Choć Kraków już od 400 lat nie jest stolicą kraju (był przez 500 lat), to jednak nie przestał być duchową i kulturalną stolicą Polski. Kraków zawsze zadziwiał, tak było dawniej, tak jest i teraz.

 

REKLAMA

Już na przełomie XIX i XX wieku w Krakowie narodziła się Młoda Polska. Był to nurt artystyczny i literacki skupiający wielu twórców. Próbowano wskrzesić umarłą Polskę. Kraków podówczas posiadał uniwersytet, Akademię Umiejętności, Szkołę Sztuk Pięknych, teatry i kina. W tym grodzie kwitło życie polityczne i kulturalne. Do Krakowa przyjeżdżali Polacy ze wszystkich zaborów, by nacieszyć się polskością. Tam była atmosfera, tam paradowano w kontuszach, deliach, z karabelą. Mieszczanie nosili czamary, król kurkowy odziewał strój swojego cechu, chłopi chodzili w białych sukmanach.

 

To był Kraków z Muzeum Narodowym, Matejką, Skałką, Wawelem, średniowiecznym rynkiem, Plantami. Mimo pozornej sztywności obyczajowej już wtedy dolatywały z Europy prądy impresjonistyczne, zaczęto także pasjonować się ludowością. Krakowscy malarze zapraszali dziewczęta z Bronowic, by im pozowały jako modele. Podziwiano ich urodę i niezwykle kolorowe stroje. 

 

Choć snobowano się „na wieś”, to jednak Kraków był pruderyjny. Gdy Włodzimierz Tetmajer (1861-1923), sławny artysta malarz ożenił się w 1890 roku z wiejską dziewczyną Anną Mikołajczykówną, w mieście huczało. Jakim prawem taki mezalians?  On młody i przystojny malarz, absolwent Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, także zagranicznych uniwersytetów (Wiedeń, Monachium, Paryż), poślubia chłopkę. Niebywałe. Nawet jego 80-letni ojciec, choć kochał swego syna, nie aprobował tego małżeństwa. Plotkowano niemiłosiernie.

 

Na uroczystościach weselnych pewna hrabianka z Ukrainy pytała nawet matkę pana młodego: „Dites moi, chere madame, powiedz mi, droga pani, w jakim języku oni mówią ze sobą? Czy pan Włodzimierz mówi po rus-ku?” Biedaczka myślała, że nawet pod Krakowem wieś mówi po ukraińsku. Dawniej na język ukraiński mówiono ruski.

 

Ale Tetmajer prawdziwie kochał wieś i chłopstwo, żył i zachowywał się jak wszyscy, był radnym w radzie powiatowej, a nawet posłem do parlamentu. 

 

Również Stanisław Wyspiański (1869-1907) dramaturg, poeta i malarz ożenił się z wiejską dziewczyną.

 

Gdy wrócił z Paryża, pisała jego ciotka Stankiewiczowa: „Smutek zagościł na jego twarzy, stronił od ludzi, razili go swoją przeciętnością, a w świecie artystycznym też duszy pokrewnej nie znalazł…”.

 

Artysta wziął ślub w tajemnicy przed ciotką. Post factum wysłał jej list następującej treści:

 

„Mamy zaszczyt zawiadomić, że w dniu 18 września 1900 r. odbył się nasz ślub w kościele św. Floriana na Kleparzu”.

 

Stankiewiczowa pisała: „Przecie się z nią ożenił. To było do przewidzenia, zawsze był taki uparty. Co za wstyd dla rodziny! Tylu ludzi go zna… Marianno, Marianno… Co ty powiedziałabyś na to? Twój syn i ta prosta dziewucha wiejska. Ten Staś, dla którego i księżniczka też nie byłaby zbyt świetną partią. Ten Staś, dla którego ja, gdybym mogła, zdejmowałabym gwiazdy z nieba… A on w tajemnicy przede mną… Dowiaduję się o tym z listu… O Boże, Boże, czemuż ludzie, których kochamy jak siebie samych, a może nawet więcej, dają się nam najbardziej we znaki, tak ranią nasze serce? Ale co tam ja, o mnie nie chodzi, tylko o niego. Jakież będzie dobre jego życie? Tośka, gdy mu nie starczy pieniędzy na utrzymanie rodziny – a skąd miałby je wziąć? z pisania? – będzie go miała za nic”.

 

Rok 1910. Następny skandal w Krakowie. Lucjan Rydel (1870-1918) ożenił  się z siostrą żony Tetmajera, Jadwigą Mikołajczykówną. W Krakowie zawrzało, plotkowano niemiłosiernie. Jak to możliwe? Znowu mezalians. On poeta, dramaturg i krytyk literatury, poślubia wiejską dziewczynę. A jednak stało się. 

 

Pan młody przyjechał przed ślubem do Bronowic. Założył wiejski strój: białą koszulę, spodnie w paski, haftowany granatowy żupan, sukmanę. Oczywiście na głowie widniała krakuska z pawimi piórami i kolorowymi wstążkami. Był szczęśliwy. Na ślub przyjechała jego matka, pragnęła pobłogosławić młodą parę. Uroczystość to była bardzo ludowa. Młoda para siedziała na ławkach, naprzeciw siebie. Pomiędzy nimi położono rozcięty bochen chleba. Pan młody podał rękę swej wybrance, a ojciec związał ich ręce kolorową chustą. Uklękli oboje, otrzymując błogosławieństwo, a potem wtykano monety do chleba, na szczęście. Radości było co niemiara. 

 

Na ślub jechano udekorowanymi wozami do Krakowa. Przed młodą parą jechali na koniach drużbowie i urodziwi młodzieńcy. Grała muzyka, trzaskano z batów. Był to iście teatralny przejazd bronowickiego ludu. Przed kościołem Mariackim oczekiwały ich tłumy. Każdy chciał zobaczyć tę niezwykłą parę. Również wnętrze kościoła było zatłoczone, musiała interweniować straż pożarna.

 

Mikołajczykówna wyglądała bosko. Na głowie miała wielokolorowy wianek, wstęgi spływały na plecy, różowe korale, biała haftowana koszula, zielony gorset w czerwone wzory i kwiaty. Spódnica biała zdobiona kolorowymi kwiatami, także kolorowa zapaska, wysokie buty i amarantowa katana. Podobała się wszystkim, niektórzy wybaczali nawet panu młodemu mezalians.

 

A gdy już było po ślubie, znów wielkie tłumy czekały na nowożeńców, chciano jeszcze raz zobaczyć tę niezwykłą parę.

 

Jakaś dama chwyciła za rękaw starościnę Klimę i zaczęła dopytywać się: „Moi drodzy, powiedzcie, a ma też ona co?” Na to Klima najdobroduszniej w świecie: E, ma, ma, zaśby tam nie miała, bidna mysz, a ma tyż”.

 

Wesele w Bronowicach było uroczyste. Całą wieś zaproszono do domu Tetmajera. Przybył też Wyspiański. Podobno był zamyślony, w czarnym tużurku, stał opar-ty o futrynę drzwi. Było radośnie i huczno, całą noc rżnęła muzyka, rozmawiano, tańczono i jedzono. Wyspiański ujrzał tam i usłyszał swoją sztukę. Napisał potem „Wesele” – dramat w trzech aktach. Spektakl wystawiono w teatrze krakowskim roku pańskiego 1901. Było to wielkie wydarzenie artystyczne. Niech strofy z „Wesela” przeniosą nas w tamte czasy:

 

Poeta:

Po całym świecie

możesz szukać Polski, panno młoda,

i nigdzie jej nie najdziecie.


Panna młoda:

To może i szukać szkoda.


Poeta:

A jest jedna mała klatka – 

o, niech tak Jagusia 

przymknie rekę pod pierś.


Panna młoda:

To zakładka gorseta, 

zeszyta trochę przyciaśnie.


Poeta:

A tam puka?


Panna młoda:

I cóz za tako nauka?

Serce – ! – ?


Poeta:

A to Polska właśnie.

Janusz Kopeć

  

 

REKLAMA

2091193188 views

REKLAMA

2091193493 views

REKLAMA

2092989955 views

REKLAMA

2091193778 views

REKLAMA

2091193930 views

REKLAMA

2091194076 views