REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaTwarze i maski - Uff! Ale tydzień!

Twarze i maski – Uff! Ale tydzień!

-

Jeśli ktoś sądzi, że życie kronikarza kultury polonijnej jest łatwe i kompletnie przyjemne, jest w błędzie. Do takiego stylu należy mieć stalowe nerwy, żelazne zdrowie i odporność na wpływy. No, bo jeśli tydzień ułoży się, jak niżej – to…

Wtorek 25 marca: urocze spotkanie w Muzeum Polskim ze znakomitym śpiewakiem młodego pokolenia, barytonem Mariuszem Kwietniem. Mimo świetnej kariery, dzięki ogromnemu talentowi i ujmującej osobowości, śpiewak nie ma syndromu gwiazdy. Jego bezpośredność i otwartość spowodowały, iż uczestnicy spotkania nie chcieli rozstać się z artystą i prywatne rozmowy, po bardziej oficjalnej części, trwały do późna. Obszerniej o tym evencie pisze Joanna Kmieć.

REKLAMA

Środa 26 marca: zaprzyjaźniona ze środowiskiem polonijnym skarbnik powiatu Cook, Maria Pappas, uhonorowała panie z okazji Miesiąca Kobiet. Listy gratulacyjne oraz dyplomy uznania zostały wręczone w biurze skarbnika przedstawicielkom różnych grup etnicznych, specjalnie zasłużonym dla własnego środowiska.

Wśród wyróżnionych znalazła się pisząca te słowa, a wraz ze mną m.in. Kerstin Lane, założycielka Chicago Cultural Alliance – organizacji, która zrzesza etniczne muzea, instytucje i centra kulturalne oraz wydziały uniwersyteckie. Jolene Aleck, dyrektorka programu dla uczniów pochodzenia idiańskiego w szkołach publicznych. Dr Dorene Wiese – prezeska American Native Women Association – oraz Vandana Jhingan, producentka i gospodyni telewizyjnego programu hinduskiego, który właśnie obchodzi 15-lecie nadawania.

Czwartek 27 marca: wieczór autorski Zofii Bukowskiej-Kasyjanowej w Ośrodku Jezuickim. Wieczór, połączony z promocją najnowszego tomiku autorki „Świat moich słów”, został przygotowany przez Alinę Szymczyk, prezeskę Zrzeszenia Literatów Polskich w Chicago, z udziałem członków tego zrzeszenia. Wiersze czytali: Alina Szymczyk, Aneta Strojny, Maja Soroborska, Elżbieta Chojnowska, Lidia Dzieża, Barbara Żubrowska, Andrzej Chojnowski, a także Władysław Panasiuk i Janusz Kopeć, którzy wygłosili również opinie o tomiku.
Nie zabrakło także bohaterki wieczoru, która nie tylko recytowała swoje wiersze, ale i śpiewała piosenki przywołujące pamięć gór, z których pochodzi. Zofia Bukowska jest świetną poetką, posługującą się znakomicie zarówno gwarą podhalańską, jak i językiem literackim, tak że jej poezja jest klarowna, warsztatowo bez zarzutu, a emocjonalnie wyważona. Dojrzałe wiersze tematycznie nawiązują do doli emigranta, ale również dotykają spraw ogólnoludzkich i ponadczasowych. Są uniwersalne.

Spotkanie wśród przyjaciół, których Zofia witała po imieniu, każdego zauważając i każdemu dziękując za przybycie, upłynęło w prawdziwie życzliwej i pełnej radości atmosferze. Zofia Bukowska to także szalenie zasłużona dla Związku Podhalan działaczka. Przez lata prowadziła kronikę związku, udzielała się w Zarządzie Głównym, współorganizowała wiele przedsięwzięć, które istnieją do tej pory (m.in. festiwal „Na góralską nutę”). Pozostała osobą nader skromną i pomocną innym. Cały dochód ze sprzedaży nowego tomiku przeznaczyła dla Komitetu Budowy Pomnika Katyńskiego.

Piątek 28 marca: najpierw Muzeum Polskie w Ameryce, gdzie została otwarta wystawa prac malarskich Barbary Bartel i Janusza Kopcia „Twarze i pejzaże”. W słowie powitalnym dyrektor muzeum, Jan Loryś, wyraził zadowolenie, że muzeum w pełni służy polonijnej społeczności i obok wystaw profesjonalistów oferuje również możliwość zaprezentowania się amatorom w różnych dziedzinach sztuki. Wystawa bowiem poświęcona była pracom amatorów-malarzy.

Barbara M. Bartel, prawnik z wykształcenia, a wykładowca uczelniany z zawodu, zaprezentowała rysunki i akwarele, które zadziwiły mnie linią godną kreślarza-architekta – precyzyjnie oddającą kształty malowanych obiektów. Dotyczy to zarówno pejzaży, jak kwiatów czy martwej natury.

O swoich „malowanych” twarzach opowiada Janusz Kopeć: „Ja mam jakąś przedziwną sinusoidalność w mojej twórczości, jakiś niepokój, ciągle czegoś szukam… Może próbuję namalować to, czego nie potrafię wyrazić w strofach lirycznych? Moje prace malarskie może są trochę dziwaczne, ale tak postrzegam rzeczywistość. Maluję zatem przeróżne twarze… gotyckie, renesansowe, barokowe, secesyjne, pokerowe. W tych twarzach jest cała skomplikowana rzeczywistość XXI wieku.” Rzeczywiście jest, jak jest sporo z Janusza i jego pasji tworzenia. Uprawiający od lat poezję, prozę, reporterkę i przepytywanie delikwentów przy wywiadach, Janusz Kopeć odkrywa się na nowo w nowych dziedzinach. Dziś jest to malarstwo, a co będzie jutro? Jak mówi dowcipnie – śpiew mu raczej nie grozi.

(Wystawę można oglądać do 14 kwietnia w MPA, 984 N.Milwaukee Ave., Chicago.)
A potem – „DiDi” i Międzynarodowy Dzień Teatru czczony przez kabaret „Bocian”. Tegoroczny MDT obchodzony był pod hasłem: „Teatr – jak ogień: olśniewa i oświeca”. Orędzie napisał Robert Lepage, kanadyjski reżyser teatralny i filmowy, a także aktor, scenograf i dramatopisarz. Znany z nowatorskich spektakli z grupą artystyczną „Ex Machina”, którą stworzył w 1994 roku. W kabarecie „Bocian” orędzie zostało odczytane przez główną gwiazdę, Ewę Milde, i głównego Bociana, Bogdana Łańko. W konkluzji autor stwierdził: „ Prawdą jest, że igranie z ogniem to wielkie ryzyko, ale także wielka szansa. Można się sparzyć, ale można doznać oświecenia i olśnienia”.
W scenkach nowszych i starszych, w wicach i piosenkach (oraz w operetkowej niespodziance) oświecali licznie przybyłą widownię i olśniewali: Ewa Milde, Julitta Mroczkowska, Liliana Piekarska, Alicja Szymankiewicz, Zbigniew Bernolak, Andrzej Gozdek, dr. Krzysztof Kubik, Bogdan Łańko, St. Wojciech Malec i Andrzej Piekarski. Za orkiestrę, jak zwykle, służył pianista wszelaki (bo i solista, i akompaniator) Janusz Pliwko. Kolejny Międzynarodowy Dzień Teatru już za rok, a póki co doceniajmy naszych kochanych Komediantów, bo uprzyjemniają nam czas i kolorują emigranckie życie.

Sobota 29 marca: Copernicus Center, piękne dziewczęta, skoczna muzyka, skaczący Jump i wielce spektakularna impreza. A wszystko za sprawą młodej kobiety, która cztery lata temu odważyła się zrealizować swoje marzenie i stworzyć w Chicago pismo dla kobiet – „SZIKagowiankę”. Pełną szyku i wdzięku kobiecego. A potem przyszły wybory – Kobiety Roku, Mężczyzny Roku, Biznesmanki Roku, Biznesmana Roku i oczywiście Miss. Wybory te musiały mieć odpowiednią oprawę, więc z roku na rok organizatorka i pomysłodawczyni dwoi się i troi, aby zdobyć atrakcyjny entourage.

Anna Barauskas, bo o niej tu mowa, zaprosiła do udziału w imprezie Annę Guzik, polską aktorkę, znaną z telewizyjnych seriali, zwyciężczynię szóstej edycji Tańca z Gwiazdami. O tym wydarzeniu można obszerniej poczytać w reportażu Andrzeja Baraniaka, ja dodam, że największą zasługą Ani jest łamanie stereotypów imprez polonijnych w mieście Chicago. A także umiejętność zauważania i przedstawiania indywidualności, które z racji mniej spektakularnych zajęć są nie tak popularne, jak np. artyści. Dlatego laureaci „SZIKagowianki” zawsze należą do zasłużonych, lecz mało zauważalnych. Do takich należą: realnościowiec Anna Góral oraz biznesman-filantrop Jan Tylka. A z jego zakładu artysta rzeźbiarz – Leonard Szczur, autor wielu chicagowskich prac.

Niedziela 30 marca: znowu teatr, tym razem „Przy stoliku” w sali konferencyjnej imponującego budynku Omega Insurance Agency, gdzie mieści się International Business Club. I znowu nasi kochani aktorzy: Alicja Szymankiewicz i St. Wojciech Ma
lec, tym razem w sztuce Pierre’a Sauvila „Słońce dla dwojga” – spektaklu, o którym pisałam na łamach „Dziennika Związkowego” w listopadzie 2005, po jego premierze.

I znowu orędzie, i przypomnienie, że „Artysta, aby przedstawić świat w całej złożoności, musi zaproponować nowe formy i idee oraz zaufać inteligencji publiczności, która potrafi dostrzec człowieka w nieustającej grze światła i cienia”. Artyści zaufali, a wdzięczna publiczność doceniła zarówno sztukę, jak i wykonawstwo.

Ja natomiast zakończyłam tydzień z radością, że mogłam uczestniczyć w tylu interesujących spotkaniach, ale i z niepokojem, jak to wszystko zamknąć w opisie. Cóż, wybrałam formę kronikarską, więc tę najbardziej spełnioną.

Bożena Jankowska

REKLAMA

2091166925 views

REKLAMA

2091167227 views

REKLAMA

2092963687 views

REKLAMA

2091167510 views

REKLAMA

2091167660 views

REKLAMA

2091167811 views