0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaTaneczne wędrówki zespołu "Polonia" po Półwyspie Iberyjskim

Taneczne wędrówki zespołu "Polonia" po Półwyspie Iberyjskim

-

– Jeszcze nie przebrzmiały echa waszych ubiegłorocznych sukcesów w Brazylii i Puerto Rico, a w lipcu i sierpniu zespół znów tańczył na festiwalach folklorystycznych w Europie. Jesteście ambasadorami polskiej kultury na świecie. Co jest przepustką „Polonii” na światowe sceny?

Przez ponad dwadzieścia lat „wytańczyliśmy” naszą przepustkę na sceny świata. Koncertowaliśmy już w dwunastu krajach Europy, Azji i Ameryki Południowej. Odpowiem może nieskromnie, ale to nasz kunszt taneczny i ciekawa choreografia otwierają przed nami drzwi. Jest naszą wielką radością, że możemy pokazać światu nasz bogaty folklor i przybliżać tysiącletnia historię Polski.

REKLAMA

– Jaki był tegoroczny program?
Bardzo bogaty i urozmaicony. Dwa tygodnie w Polsce, a potem 18 dni w Hiszpanii i Portugalii, sześć koncertów festiwalowych, wywiady radiowe i telewizyjne, spotkania z młodzieżą. Najpierw był Rzeszów i XIV Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych. Było bardzo patriotycznie, uroczyście i nastrojowo. W festiwalu uczestniczyły 43 zespoły niemal z całego świata. Były liczne koncerty, także uroczyste występy na rzeszowskim rynku. Liryczna suita warmińska zaprezentowana przez „Polonię” na koncercie galowym, według opinii choreografów, reżyserujących cały program, wyróżniał się wysokim poziomem wykonania i odmiennym wyrazem artystycznym. Akrobatyczny układ swinga brawurowo wykonany przez naszych tancerzy na „Koncercie Tańców Krajów Zamieszkania” przyjęty został z wielki aplauzem widowni.

– Potem był przelot do Hiszpanii?
O, nie! Jeszcze nie. Dodam tylko, że podczas rzeszowskiego festiwalu zespoły koncertowały w miasteczkach Podkarpacia. My zostaliśmy zaproszeni przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Nowosądeckiej z Chicago i burmistrza miasta do Nowego Sącza. Suita nowosądecka została przyjęta nader owacyjnie. Potem pojechaliśmy do Olsztyna, gdzie mama moja – Celina Rożnowska – miała spotkanie z oficjelami miasta, także ze swoimi dawnymi studentami i byłymi tancerzami Zespołu Pieśni i Tańca „Warmia”. Prowadziła kiedyś ten zespół przez 30 lat. Było wiele wzruszeń i wspomnień.

– Hiszpania to corrida, Hiszpania to flamenco, Picasso, El Greco, Goya, Dali, Miro, Velasquez… i co jeszcze?

– …och, no i historia pełna chwały, urzekające zabytki, niezwykłe piękno pejzażu, urodziwi i pogodni ludzie, falujące plontacje oliwek i pomarańczy…To inny świat, świat ludzi kochających sztuki piękne. Uczestniczyliśmy w „IX Muestra Folclorica Villa de Villacastin 2008” niedaleko Segovii.
– Jak wyglądał program festiwalu?

Wszystko odbywało się według ustalonego harmonogramu. Była – jak zwykle – dyscyplina na scenie i nawet poza nią. Aczkolwiek zawsze jest dużo swobody i ciekawych niespodzianek. Koncerty rozpoczynały się zawsze wieczorem, bo ludzie południa muszą mieć sjestę pomiędzy 2:00 – 4:00, a w ogóle w Hiszpanii życie artystyczne zaczyna się wieczorem. Oczywiście był przemarsz uliczny, a potem zmagania festiwalowe. Przyjmowano nas nader życzliwie, były liczne wywiady radiowe i telewizyjne, spotkania z władzami miasta, wymiana prezentów, etc.

– Proszę rzec słów kilka o hiszpańskich strojach ludowych.
Wiem, że kraj ten to kolorowa mozaika różnorodności, wiem, że ma przeróżne i arcykolorowe stroje ludowe. Ale kostiumy tancerzy koncertujących w Salamance nie były zbyt ekspresyjne i kolorowe. Ta czerń i biel jakoś dziwnie nastrajała. Stroje dziewcząt bardzo stonowane, wszystko dopięte pod samą szyję, takie ascetyczne. Ich tańce też wydają się być monotonne. Każdej grupie tanecznej towarzyszyła kapela.

– No cóż, co kraj to obyczaj. Tańczyliście flamenco?
Próbowaliśmy kilkakrotnie, ale nie na scenie. To trudny taniec, te ruchy rąk, ta odmienna ekspresja, przedziwne śpiewy i muzyka, nie wspomnę już o bardzo kolorowych cygańskich strojach.

– Jak reagowała wasza młodzież?
Znakomicie. Byli zauroczeni atmosferą, życzliwością, gościnnością. Było tak wiele medialnego szumu, ciągle coś się działo, wywiady, radio, telewizja, kolorowe plakaty. To na pewno zostanie na długo w pamięci.

– Czym – poza festiwalem – zauroczyła was Hiszpania?
Tam wszędzie kłania się historia. Salamanca – to stare średniowieczne miasto. Widać tu ślady panowania Rzymian, a nawet Maurów. Dzwonią dzwony w starych katedrach i kościołach, zniewala przedziwny ceglasty koloryt budowli. Madryt – to wizytówka Hiszpanii, nowoczesna metropolia, monumentalne budowle, szerokie arterie… choć wieczorami i tu bardzo kameralnie.

– Potem była Portugalia.
Tak. Uczestniczyliśmy w IX Międzynarodowym Festiwalu Folklorystycznym CIOFF w Moncao, „Festival International Folclore Ponte do Mouro e Alvarinho”. Przyjechały taneczne grupy z następujących krajów: Benin, Boliwia, Chile, Kuba, Hiszpania, Gruzja, Kazachstan, Serbia, Wenezuela.

– Który zespół szczególnie się wyróżniał?
Tancerze z Afryki byli bardzo egzotyczni i żywiołowi, podobały się stroje ludowe z Serbii. Młodzież z Kazachstanu i Gruzji też urzekała odmiennym kolorytem.

– Jaki program prezentowała „Polonia”?
Tańczyliśmy tańce krakowskie, warmińskie, kaszubskie, cieszyńskie i łowickie. Dwanaście par na scenie, kolorowe stroje, gracja i ekspresja. To wszystko bardzo się podobało. Byliśmy inni, odmienni. Najbardziej podobał się krakowiak. Lajkonik, parasole, kwiaciarki, dziewczęta z koszami kwiatów, a na końcu doskonałe i dynamiczne popisy chłopców.

– Fado, fado, fado… to narodowy i bardzo smutny taniec Portugalii. Podobno romantyczny smutek tkwi w duszy każdego Portugalczyka.
Byliśmy na koncercie fado. I powiem, że mam mieszane uczucia. To rodzaj lokalnego bluesa. Fadista odziany na czarno śpiewał pieśni o życiu pełnym niespodzianek.Tyle w tym śpiewie smutku, cierpienia i tęsknoty, przedziwnego lamentu. Smutek jest głęboko zakorzeniony w kulturze marynistycznej, to wieczne czekanie na męża, syna zrodziło przez wieki tyle nostalgii.

– Portugalię zdobią azulejos.
Tak, to niezwykłe dekoracje. Te ceramiczne płytki zdobią świątynie i domy. Są wszędzie. Pojawiły się na Półwyspie Iberyjskim już w VIII wieku, wraz z ekspansją arabskich Maurów. Te dawne azulejos w błękitno-białym kolorycie z ornamentem geometrycznym są najpiękniejsze.

– Pojechaliście do Fatimy.
Pędziliśmy autokarem z Lizbony do Fatimy, by zobaczyć Bazylikę Matki Boskiej Fatimskiej. Byliśmy zauroczeni. Bazylika na wzgórzu, otulona krajobrazem parkowym. Wnętrze mieści groby Franciszka i Hiacynty, przedwcześnie zmarłych dzieci, którym ukazała się Matka Boża. Z bazyliki rozciąga się wspaniały widok na rozległy plac, który może pomieścić jednorazowo 300 tysięcy wiernych. W Kaplicy ojawień znajduje się posąg Matki Boskiej w złotej koronie. Korona Najświętszej Panny posiada kulę, którą wyciągnięto z ciała Ojca Świętego, Jana Pawła II, po zamachu na Jego życie. W Fatimie mieliśmy polską mszę święta. Wszyscy byliśmy natchnieni i bardzo uduchowieni. Młodzież nasza szła na kolanach przez cały plac aż do bazyliki, uczestniczyliśmy też dwukrotnie w procesji ze świecami.W Fatimie zakupiliśmy statuę Matki Boskiej Fatimskiej, którą przekażemy do Kościoła św. Ferdynanda jako wyraz dziękczynienia i prośbę o dalsze błogosławieństwo. Uroczystość ta odbędzie się w niedzielę 14 września na mszy świetej o godzinie 10:45.

– To wspaniale, że byliście w stanie połączyć występy z turystyką.
Gdziekolwiek jesteśmy, zawsze to robimy. Odmienny urok każdego kraju pamięta się szczególnie i długo. Ale to nie koniec naszych wojaży. Pojechaliśmy do hiszpańskiej Galicji, do Santiago de Compostela, które obo
k Rzymu i Jerozolimy jest najważniejszym miejscem pielgrzymkowym chrześcijaństwa. Wszystko tam inne, nawet język galicyjski jest dialektem celtyckim. Stolica urocza, budynki z granitowych bloków w złotawym kolorze. Mieszkaliśmy w XV-wiecznym klasztorze św. Marcina Sosnowego (Monasterio de San Pinario). Zwiedzaliśmy Katedrę św. Jakuba Apostoła, gdzie znajdują się jego relikwie. Zaśpiewaliśmy tam „Barkę”, a po wyjściu z katedry zatańczyliśmy krakowiaka dla tłumu turystów na placu Obradoiro.

– Słowem sukcesy taneczne i wiele wrażeń turystycznych.
Tak, w północnej Hiszpanii uczestniczyliśmy w trzech festiwalach: w Sari, Portomarin i w Pontecesures. Wszędzie byliśmy przyjmowani gościnnie i ciepło. Przywieźliśmy dyplomy, kolorowe plakaty, dużo zdjęć, pamiątek i…wspomnienia. Na naszej stronie internetowej:
dance.prcua.org/poloniaensemble będą informacje i zdjęcia z tych festiwali.
– Wyjazd na festiwale tak dużej grupy tancerzy to chyba nie lada
przedsiewzięcie, nie tylko artystyczne.
O tak, wymaga wiele zachodu i załatwienia wielu spraw organizacyjnych, nie wspomnę już o kosztach. Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie sponsorowało nas częściowo, bardzo dziękujemy. Pani Anna Sokołowska, wiceprezeska ZPRK, była z nami na festiwalu w Rzeszowie.

– Życzę zatem, by taniec nie opuszczał was nigdy, bo to przecież uniwersalny język całego świata.
Dziękuje bardzo. A ja ciągle mam w pamięci słowa naszego papieża Jana Pawła II, który powiedział nam na audiencji: „Tańczcie i śpiewajcie dla Boga i ludzi, bo to takie ważne dla naszej polskości”. To motto papieża towarzyszy nam wszędzie.

– Plany „Polonii” na najbliższy okres?
Podczas najbliższego weekendu tańczymy swinga i walca na galowym koncercie otwierającym Międzynarodowy Festiwal Tańców Towarzyskich ” Windy City Open”, będzie to w McCormick Place. W niedzielę mamy dwa koncerty na Festiwalu Taste of Polonia.
Zapraszamy dzieci i młodzież do naszego zespołu. Informacje pod telefonem: (847) 529-2555
Rozmawiał:
Janusz Kopeć

REKLAMA

2091207171 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091207470 views

REKLAMA

2093003929 views

REKLAMA

2091207751 views

REKLAMA

2091207897 views

REKLAMA

2091208044 views