Joanna Rytel nie tylko maluje. Zajmuje się też fotografią, ceramiką, mozaiką. Jak mówi, „…najważniejszą rzeczą w sztuce jest nie forma, tylko odczucie. Poczucie bycia, życia”.
Na otwartą w ostatni weekend wystawę Healing Through Art w klinice Uniwersytetu Illinois wybrała dwanaście obrazów, mówiących o uczuciach i dwanaście fotografii, w których – w czasach globalizacji, internetu i konsumpcji – chce przypomnieć nam o rzeczach prostych, które zaczynamy tracić z oczu.
Malarstwo Joanny Rytel nie ma w sobie nic z dosłowności, a mimo to łatwo daje się odczytać. Oszczędna, skrótowa forma obrazów, ledwo zarysowane, jakby wyłaniające się z mgły postacie – stwarzają wrażenie tajemniczości i niedopowiedzenia, przyciągają uwagę i emanują prostymi ludzkimi uczuciami, jak miłość dwojga ludzi w obrazie „Just 2 of Us”, czy matki do dziecka w „Reflection on Unconditional Love”.
Fotografie ukazują rzeczy proste, które nasz pospieszny tryb życia odsunął na dalszy plan – liść, kamień, wodę. To część kontynuowanego cyklu prac, które zapewne obejrzymy w przyszłości jako oddzielny temat wystawy.
Wybór miejsca na ekspozycję nie był przypadkowy. Po przejściu kilka lat temu poważnej operacji, doświadczywszy cierpienia, artystka pomaga w tej chwili chorym. Służy jako tłumacz Polakom nie znającym języka, wozi ich na konieczne wizyty w klinice, ułatwia im zrozumienie trudnych nieraz sytuacji. Klinika stała się więc dla niej znanym i przyjaznym miejscem.
Poza tym, znając realia działalności galerii sztuki, wie, że wystawiane w nich prace są oglądane głównie na wernisażach. „Tu, w klinice – mówi – codziennie oglądają je dziesiątki ludzi, którym w dodatku przynosi to ulgę w cierpieniu”.
Od dzieciństwa zainteresowana różnymi dziedzinami sztuki, autorka wystawy zaangażowała się zawodowo w działalność artystyczną dopiero dwadzieścia lat temu, po przyjeździe do Ameryki. Jako współzałożycielka niedochodowej organizacji Art Moves International prowadziła wymianę artystów między Europą Wschodnią (głównie Polską) a Stanami Zjednoczonymi, później reprezentowała polskich plastyków jako kurator Galerii 58. Współdziałała przy organizowaniu pierwszego festiwalu sztuki „Around the Coyote”, jak też wielu wystaw i imprez jego kolejnych edycji.
Uczestniczyła w zbiorowych wystawach malarstwa i fotografii w Stanach Zjednoczonych, Polsce i Niemczech.
Od kilku lat koncentruje się na własnej twórczości. To jest to, co zawsze chciała robić, i co daje jej poczucie pełni życia.
Wystawę można oglądać do końca stycznia w klinice na kampusie Uniwersytetu Illinois, przy 835 S. Wolcott Ave.
Krystyna Cygielska
Sztuka, uczucia i medycyna
-