0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaSto siedemdziesiąta rocznica urodzin Jana Matejki

Sto siedemdziesiąta rocznica urodzin Jana Matejki

-

Był najwybitniejszym malarzem historycznym. Jego dzieła budziły dumę narodową zniewolonego kraju, krzepiły serca całej Polski. To on przypomniał Europie, że rozdarta między zaborców Polska wciąż żyje. Jaś urodził się w Krakowie, był dziewiątym dzieckiem z jedenaściorga rodzeństwa. Jego ojcem był Czech osiadły w Krakowie, matką zaś Joanna Rossberg (jej ojciec był Sasem, matka Polką).

Dzieciństwo Matejki było biedne. Skromna pensja ojca, kościelnego organisty i nauczyciela muzyki zarazem, nie wystarczała na dostatnie życie rodziny. Ale wszyscy byli szczęśliwi. W domu rozbrzmiewała polskość, a dzieci wyrastały na prawdziwych patriotów.

Śmierć zabrała matkę, gdy Matejko miał 7 lat. Jaś posmutniał bardzo i stał się zamyślony, taki już pozostał całe życie. Jego lata szkolne nie były szczęśliwe. Nie interesowała go nauka, tylko rysowanie. W gimnazjum św. Anny nie szło mu łatwo, jedyny celujący stopień miał z rysunku.

Jako 14 latek rozpoczął studia w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie. Ojciec niechętnie patrzył na przyszłego artystę, ale ten rozkwitał tam pełnym blaskiem. Jego prace zyskały uznanie profesorów, a Matejko z roku na rok robił większe postępy. Malował portrety, robił szkice, kolekcjonował historyczne archiwalia. Był zachwycony wszystkim, co polskie. Dostał stypendium i pojechał na studia do Monachium. Ale i tam szukał tylko śladów polskich. Studiował też krótko w Wiedniu, ale nie lubił tego miasta. Malował, rysował, gromadził materiały do „Skarbczyka”, który posłużył potem do malowania wielkich obrazów historycznych.

Matejko kochał tylko Kraków. Pracował ze zdwojoną energią. I nagle… zakochuje się w pięknej, ale podsadzistej pannie Teodorze Giebułtowskiej. (…) jam jak pijany dzisiaj, więc i słowa urywane, domawiane wewnątrz, zastygają pod piórem i tylko jakby szmer lub echo klawiszów szklanej harmonijki odbijają się o duszę Twoją, pisał do narzeczonej w 1862 r.
W listopadzie Roku Pańskiego 1864 w kaplicy N.P. Maryi na Piasku w Krakowie odbył się ślub Jana z Teodorą. Nikogo nie było na ślubie. Nikogo nie prosił. Wszystko sobie urządził cicho i skromnie, bez ludzi i bez rozgłosu. Sam krzątał się, w skupieniu ducha o wszystkim radził, rozmyślał, tym bardziej że rodzeni bracia artysty, a zwłaszcza starszy brat jego Franciszek, bardzo niechętnie na ślubny ten związek patrzyli. Żadne uwagi ze strony jego rodziny nie skutkowały, Matejko nie lubił pouczeń, taki był w zamiarach swych stanowczy, tak zawsze wierzył w swój instynkt.

Strój Teodory był podług rysunku Matejki. Był to rodzaj kontusza z rozciętymi na wylot rękawami, z długim trenem z doskonałego białego kaszmiru, cały podszyty jedwabiem. Rodzina nie chciała szczęścia (ślubu) Jana. Dlaczego? Nie znamy wszystkiego. Może już wiedziano o chorobie psychicznej matki panny młodej i nerwowych załamaniach Teodory?

Jestem często tak nerwowa – zwierzała się Teodora – że gdy rozgniewam się, albo wzruszę się silnie, to nie jestem w stanie ani słowa przemówić (…)
Ale stało się, ślub połączył kochanków. Jechali do Paryża na wystawę ze „Skargą”. Tam artysta otrzymał złoty medal i ogromny aplauz. W Krakowie natomiast toczyła się zwyczajna, szara egzystencja. Czy byli szczęśliwi?
Niech powie o tym list Teodory do Jana pisany w 1866 roku z Koryznówki, gdzie przebywała z synem dla podratowania jego zdrowia. Ty tam, biedaku, co porabiasz? Tęsknisz – i ja podobnie, próżno Ci na świecie – tak i mnie, jak Cię nie mam przy sobie, mój drogi Jaśku (…) Przyjeżdżaj, zabierz, co Twoje, do swojego domku, a będzie najlepiej (…) całuję Cię, mój kochany, w buzię i slipka, w nosek krzywy a kochany, mój drogi mężusiu. Twoja Cię kochająca niezmiennie Dora. (lato 1866)

Jan do Teodory: Nie wiem, czy z Tobą, moja, taka ciągła tęsknota przebywa jak ze mną. Dokąd siedzę w pracowni zajęty, to jeszcze jako tako, ale kiedy przypomnę, że was, moich kochanych, brak na górze i żeście daleko, to wtedy ściska się serce i rade by pogonić za Wami (lipiec 1866).
W sierpniu 1866 pisał Jan do Teodory: Do najbliższego i najserdeczniejszego zobaczenia i ucałowania ocząt i rączek Twoich, moja ukochana. Żono moja najmilsza.

Chyba tylko zakochany artysta mógł pisać takie listy. Ale niedługo potem pisał Matejko: Ja cierpię i męczę się od pierwszych chwil pobrania się naszego, już w 2 tyg. po ślubie powiedziała mi żona, że jeśli ją tylko nos zaswędzi, to będę tańczył koło niej … jakżeż okropne te wyrazy sprawiły na mnie wrażenie”, skarżył się malarz.

Zapewne dla Teodory życie ze znanym artystą wydawało się baśnią. A może i ona pragnęła sławy? Matejko – tytan pracy, genialny kreator wyobraźni narodowej, wizjoner i świątobliwy męczennik, dzielnie znosił kaprysy żony. Teodora miewała ich wiele. Ona to, wplątana między garnki, zabawki i pieluchy, musiała ciągle wyjeżdżać na wieś z dziećmi. Zimą zaś wracała do ciasnych pokoi przy Krupniczej przy sławnym atelier znanego w całej Europie męża.

List Teodory do Jana: Nie wiem jak doczekiwać tej chwili, kiedy będziemy wszyscy troje w swoim ubożuchnym a drogim domku naszym. Mój Jaśku, nie dziw się swojej Dorze, bo wiesz, że jest fantastką z urodzenia, rozgrymaszoną przez swego Janka, więc coraz to nowych rzeczy pragnie – majaczy – i gdera- choć dziwacznie – to wybaczy nieraz Ośce, a Jaśko to zawsze swej filutce młodej. Ale za to nie można się było lepiej dobrać jak my oboje, to jest dwoje nudziarzy zgadzających się, i pieszczochów większych trudno na Bożym świecie dopatrzyć (…) wiem żeś biedny mój drogi, bo pracujesz na swoją Dorę, a ona trwoni i czasem za dużo żąda od Ciebie (1867).

Powszechnie uważano, że Teodora jako istota bez własnej osobowości winna cicho wegetować przy boku sławnego męża. Ale Jan wyznaczył jej rolę gwiazdy, władczyni spozierającej na „swój pałac” patrzącej na podniesienie „Dzwonu Zygmunta”, czy na „Hołd Pruski”.

Status królowej-żebraczki, władczyni-sługi, nie sprzyjał jej równowadze duchowej. Ciągłe niedostatki finansowe denerwowały Teodorę. Gdy Matejko malował „Rejtana”, pisał do niej: Módl się Doro moja o szczęśliwe powodzenie i siły moje w tym obrazie. Bóg widzi, jak bym pragnął skończyć godnie dzieło, co decydować ma o przyszłości naszej.

Gdy wystawiono obraz w Krakowie zachwytom nie było końca, ale były też zgrzyty. Konstancja Wyleżyńska pisała do Ksawerego Branickiego, że Matejko profanuje pamięć przodków. Również Kraszewski pisał, że jest to obelżywy policzek przeszłości. “Jeśli kiedy, to dziś na wystawę europejską nie godzi się posyłać tej nostra culpa. Jest tam objawienie Szujskiego, dojedzie, powiedzą sobie obcy: „Ha! Sami winni, że padli, bo żyć nie byli godni!”.
Tymczasem Dora popadła w nerwowe depresje, ogromnie przytyła, stała się wybuchowa i arogancka.

Pisała do Jana: Od paru nocy nie mogę sypiać, takie strachy mię przejmują. Psy po nocach przeszkadzają na polu, a nasze odpowiadają w pokoju (…) Boga proszę, by jak najprędzej był już dzień, świecę – chodzę – czytam – palę cygaro – myślę (o kim to nie powiem, bo nie warto) – wyglądam przez okno – budzę Marysię co chwilę – Tadzia okrywam, aż i wreszcie płaczę i tak znużona nad ranem, jak widmo, zasypiam spokojnie, bo dzień biały (…)

Żona Matejki była jego muzą, także utrapieniem. Tajfun domowy noszący imię Teodora był zdaje się niezbędny dla klimatu twórczości artysty. Po burzy z piorunami błyskała najpiękniejsza pogoda, ustępując miejsca kolejnym trzęsieniom ziemi.

Pisano o niej: …baba z piekła rodem, męża nie kochająca, zła dla rodziny, umysłowo chora, chciwa, rozrzutna, snobka, próżna, diablo pyszna, lekkomyślna, nieinteligentna…

Artysta nie mogąc wytrzymać atmosfery w domu umykał do pracowni i tworzył, tworzył. Jego sława rosła z roku na rok. Czesi zaprosili go, by objął stanowisko dyrektora Akademii Sztuk Pięknych w Pradze. Matejko – mimo intratnej propozycji – odpisał: przyjaźń dla Czech mieć mogę tak jak ją mam dziś serdeczną, ale ziemi mojej Polsce miłość ma należy.

Teodora do Jana (1869):Na myśli, na oku i sercu stoi Twój obraz Unii, jeszcześ nie stworzył takiego, by mnie dla Ciebie taką pokorą i uwielbieniem przejęło, jak ostatnia Twoja, mój jedyny, praca. Kiedy stałam przed płótnem, dumna byłam, żem Twoją połową mniejszą (…).

Ale i Jan – oprócz udręki domowej – miewał chwile glorii i chwały. Był dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie. Miał troskliwy stosunek do studentów, kilku biednym uczniom Matejko przeznaczał z własnej kieszeni miesięczne utrzymanie. Gdziekolwiek się ruszył czekały na niego zaszczyty. Wręczono mu medale sporządzone ze składek publicznych. Były one trojakie: złote, srebrne i brązowe. Na jednej stronie widniało popiersie Mistrza w profilu z napisem: Jan Matejko 1875 r., na drugiej wśród wieńca wawrzynowego napis: Nową Chwałą Ojczyznę Przyozdobił, wokoło wieńca inskrypcja: Malarzowi Historycznemu.

Życie w Krakowie stało się coraz bardziej przykre, uosobienie ciotki Teodory zdradzało stopniowo histeryczne prawie nienormalności, pisała Serafińska. Jak wyglądała muza artysty? “Diabetyczna twarz, perkaty nos, wydęte wargi i niemal męskie krzaczaste brwi, budowa kibici rozkoszna, przypominająca wschodnią sułtankę”. Ale gdy popatrzymy na jej portret z 1865 roku, jawi się na nim niczym królowa o subtelnych rysach twarzy. Była ona zresztą modelem artysty przez wiele lat, została uwieczniona po wsze czasy.

Choroba psychiczna Teodory pogłębiała się; miewała różnorakie fantazje, chciała zostać aktorką, zaniedbywała dzieci. Miewała częste ataki histerii i chorobliwej zazdrości. W porywie szału potafiła zniszczyć i spalić z wielką furią swój portret.

Matejko zwierzał się: Ona mnie męczy, dokucza, gryzie mie, a nie przebiera w środkach (…) cóż ja poradzę? Bo albo walić kijem za to i być barbarzyńcą, do czego nie jestem zdolny, lub zginąć przedwcześnie. Jedno z nas musi zginąć! Ja siebie poświęcam! Lecz jeśli zginę, to na niej zalegnie wina wobec samego Boga i ludzi (…) Był czas, gdy leżąc w łóżku oczekiwałem, że mnie i dzieci pozarzyna. Ona jest taka. Szał i zemsta nie mają granic! Co pocznę? Każda chwila życia jest dla mnie milionem cierpień. Skończę samobójstwem (…) byłby ratunek – rzekł – może w rozwodzie z żoną.

Matejkowa zaczęła twierdzić, że jej mąż jest wiarołomny, że ma tysiące kochanek, że niemoralnie prowadzi się. Głośno przy wszystkich twierdziła, że nienawidzi swych dzieci, bo one nie są jej dziećmi, a potem zabije swego męża. Teodora odeszła w obłęd, odwieziono ją do szpitala św. Łazarza, Matejko zasmucony ogromnie odwiedzał żonę często. Po każdej u niej bytności i po każdej rozmowie, upadał z sił i ze wzruszenia, tak że był prawie w rozpaczy.
Mimo domowego piekła Matejko stworzył w ciągu swego krótkiego życia (55 lat) najznakomitsze dzieła historyczne: Rejtan, Unia Lubelska, Stefan Batory pod Pskowem, Kazanie Skargi, Dzwon Zygmunta, Bitwa pod Grunwaldem, Hołd Pruski, Sobieski pod Wiedniem . Trud artysty poniesiony dla sławy ojczyzny był bezprzykładny. On kochał Polskę całym swym sercem, on przypomniał Europie Polskę, nową chwałą ojczyznę przyozdobił.
Janusz Kopeć

REKLAMA

2091217947 views

REKLAMA

2091218247 views

REKLAMA

2093014706 views

REKLAMA

2091218528 views

REKLAMA

2091218674 views

REKLAMA

2091218818 views