0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i Rozrywka"Patrzę, więc jestem"

"Patrzę, więc jestem"

-

Ósmego czerwca na dachu niewielkiego budynku pofabrycznego w Chicago miało miejsce ciekawe wydarzenie.  Artyści skupieni w grupie ArtPo spotkali Małgosię Włodarczak i mieli okazję poznać bliżej jej tworczość.

 

REKLAMA

Gosia to uznana międzynarodowo artystka, urodzona w Polsce, mieszkająca na stałe w Australii. Po trzymiesięcznym pobycie w Nowym Jorku na stażu, ufundowanym jej przez Australia Council for the Arts, wpadła na trzy dni do Chicago, aby odwiedzić Agnieszkę i Krzysztofa Babirackich, którzy zorganizowali spotkanie z nią w egzotycznej scenerii chicagowskich dachów.

 

Tradycyjna sztuka stara się być lustrem  rzeczywistości.  Małgosia próbuje uczynić swoją twórczość bardziej autentyczną poprzez zamknięcie w niej konkretnych fragmentów życia, a nie tylko ich odbicia. Jej twórczość jest rozległa i można by o niej pisać długo. Artystka zajmowała się między innymi tematem przestrzeni, w której czujemy się bezpiecznie, wypełnionej energią przestrzeni pomiędzy ludźmi, a także samym procesem postrzegania świata.  Fascynującym pomysłem są jej próby przekładania kształtów na język dźwięków. 

 

Ograniczę się do jednego przykładu, w miarę prostego do opisania, żeby trochę przybliżyć twórczy proces artystki. Więcej na temat jej sztuki można dowiedzieć się na stronie internetowej  www.gosiawlodarczak.com

 

W  Muzeum Sztuki Współczesnej w Sydney został wydany obiad, podczas którego Małgosia wykonała pracę zatytułowaną “Tablecloth for 10” (“Obrus na 10 osób”). 

 

Jak to wyglądało? Do stołu zasiadło wraz z nią dziewięć, w większości nieznanych  jej,  osób. Kelnerzy podawali dania, zmieniali nakrycia…  Podczas jedzenia i konwersacji z obecnymi tam osobami artystka rysowała na lnianym obrusie fragmenty tego, co usłyszała i co zaobserwowała, przekładając swoje doświadczenia na język linii. Ile razy zmieniała kierunek patrzenia, tyle razy powstawał nowy szkic. 

 

W trakcie sześciu godzin trwania obiadu Małgosia zmieniała miejsce przy stole i kolory używanych markerów; w rezultacie cały obrus pokryty był delikatną pajęczyną jej rysunków, za wyjątkiem miejsc, gdzie stała zastawa.  Te niezarysowane pola stały się cieniami, mówiącymi o wcześniejszej obecności  przedmiotów. Zdjęty ze stołu obrus został zapisem tego, co się przy nim działo, rejestracją spędzonego przy nim przez artystkę czasu.

 

Spotkanie z Małgosią Włodarczak było bardzo ciekawym doświadczeniem, gdyż nie tylko ma ona intrygujące pomysły twórcze, lecz również potrafi w interesujący sposób o nich opowiadać.  Być może w nie tak dalekiej przyszłości będzie można zobaczyć w Bellingham w stanie Washington jej instalację zatytułowaną “Skin of the Wall”. 

 

Praca wymaga olbrzymiej ściany; artystka znalazła takie miejsce w galerii Wydziału Sztuki na Western Washington University. 

 

    Kasia Szcześniewska 

REKLAMA

2091255628 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091255933 views

REKLAMA

2093052392 views

REKLAMA

2091256214 views

REKLAMA

2091256360 views

REKLAMA

2091256506 views