0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaNamiętność na wysokościach

Namiętność na wysokościach

-

Akcja sztuki, zaproponowanej przez Teatr przy Stoliku jako pierwsze przedstawienie 2013 roku w Art Gallery Kafe w minioną sobotę, rozgrywa się na strychu, na dachu i w balonie. W miarę wznoszenia się bohaterka „Kobiety namiętnej” przekazuje swoje emocje i doświadczenia życiowe w monologach przeplatanych dialogami z synem i mężem, także z duchem nieżyjącego kochanka. W miarę wysokości napięcie rośnie, a wspomnienia stają się bardziej intensywne. A wszystko zaczęło się tak prozaicznie.

REKLAMA

Na peryferiach miasta w domu państwa Derbyshire wszystko zostało przygotowane do ślubu syna jedynaka. Przed odjazdem z domu do kościoła znika nagle pani domu, matka Marca, czyli pana młodego (granego brawurowo przez Andrzeja Krukowskiego). Matka ucieka na strych pod pozorem robienia porządków, ale naprawdę po to, by zwabić tam syna, który jest dla niej całym światem, żeby wybić mu z głowy pomysł ożenku. Matka – Betty – w wykonaniu Elżbiety Kochanowskiej, była perfekcyjnie realna: denerwująca, zaborcza, egoistyczna, wkurzająca, ale kochana i czasami śmieszna.

 

Jak każda matka, boi się odejścia syna, jedynie z którym potrafiła rozmawiać.

 

Mąż Donald (w tej roli znakomity Stanisław Wojciech Malec) irytuje ją swoim praktycznym podejściem do życia, brakiem spontaniczności i wyliczaniem kosztów.

 

Strych jawi się jako jej azyl, gdzie może wspominać inną miłość, młodzieńczy romans z sąsiadem, który ginie zastrzelony przez własną żonę. I pojawia się duch kochanka.

 

Craze przypomina Betty, jak namiętną kobietą była, jak lubiła tańczyć i kochać się. Powraca wspomnień czar. A jednocześnie frustracja. Strych przestaje być wystarczającą wysokością dla rozgoryczonej bohaterki. Wkurza się, bo się zestarzała, bo poświęciła życie synowi, który ją opuszcza, bo umarł kochanek, a mąż nie taki, jakiego by chciała. Wychodzi na stromy dach. I tu pojawia się farsa. A za chwilę balon.

 

Szaleństwo Betty śmieszy, ale można w nim odnaleźć elementy własnego życia i przeżyć własne osobiste katharsis.

 

Tak właśnie odebrali tę liryczną komedię autorstwa Kay Mellor, a wybraną dla Teatru przy Stoliku i wyreżysowaną przez Alicję Szymankiewicz, widzowie.

 

Nasi, sprawdzeni już wielokrotnie w trudnej dziedzinie grania „przy stoliku”, aktorzy świetnie wcielili się w role, a szczególnie popisał się St. Wojciech Malec, któremu Alicja powierzyła przedstawienie dwóch postaci: zarówno męża, jak i kochanka. Wykazał się kunsztem dobrania emocji wyrażanych głosem, bo przecież granie w Teatrze przy Stoliku to przede wszystkim budowanie postaci poprzez mimikę i podawanie tekstu. Ale i tak wszyscy przybyli do Art Gallery Kafe poczuli się jak w najprawdziwszym teatrze.

 

Tekst i zdjęcia:

Bożena Jankowska

REKLAMA

2091285249 views

REKLAMA

2091285549 views

REKLAMA

2093082010 views

REKLAMA

2091285833 views

REKLAMA

2091285981 views

REKLAMA

2091286125 views