0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaLang Lang – fenomenalny pianista w Ravinii

Lang Lang – fenomenalny pianista w Ravinii

-

“Mój czas nadszedł. Tłum czekał na Andre Wattsa, ale Isaac Stern wyszedł na scenę i oznajmił, że zamiast Wattsa wystąpię ja… Wyjaśnił nieobecność Wattsa i obiecał publiczności, że nie zapomni tego, co za chwilę usłyszy. Mówił o przybyszu z Chin, który ma zaledwie 17 lat. Mówił o mnie ciepło i z entuzjazmem… Wiedziałem, że ten sen nie jest snem. Jest rzeczywistością. Moja szansa nadeszła i nie mogę pozwolić sobie na nic innego, jak zagranie najlepiej. Kiedy zagrałem ostatnią nutę, nastąpiła cisza, a następnie eksplozja. Wstrząs. Wyładowanie elektryczne, jak napisał jeden z krytyków. I nagle 30 tysięcy ludzi poderwało się… To był życiowy moment. Czułem, że to początek czegoś nowego, początek nowego życia”.

Tak pisał w swych pamiętnikach “A Journey of Thousand Miles – My Story” o swym pierwszym występie w Ravinii Lang Lang – fenomenalny chiński pianista, który po raz kolejny pojawił się tu 25 lipca, grając słynną “‘Błękitną rapsodię” George’a Gershwina i II Koncert fortepianowy Sergiusza Rachmaninowa. Towarzyszyła mu Chicagowska Orkiestra Symfoniczna pod dyrekcją Jamesa Conlona. Ów pamiętny debiut w Ravinii 14 sierpnia 1999 roku, uważany za niektórych za jedno z najpiękniejszych wydarzeń w historii tego festiwalu, był rzeczywiście początkiem jego wielkiej, błyskawicznie rozwijającej się kariery. Dosłownie w ciągu jednego wieczoru stał się Lang Lang sensacją na skalę światową. Natychmiast posypały się zaproszenia od najlepszych orkiestr – w Nowym Jorku, Bostonie, Filadelfii i Cleveland.

Dziś Lang Lang ma 26 lat. Występuje z największymi i najlepszymi orkiestrami. Każdy jego koncert przyciąga tłumy. Podziwiany jest za błyskotliwią technikę, entuzjazm, wulkaniczną pasję i niezwykłą osobowość. W swym kraju przez swoich rodaków traktowany jest niemal jak gwiazda muzyki rockowej, podobnie zresztą przez innych młodych ludzi niezależnie od narodowości i rasy. Podczas wykonywania “Błękitnej rapsodii” w Ravinii widziałam na młodych twarzach radość, autentyczny podziw i wręcz zdumienie, że można tak grać. Chińczycy go uwielbiają. Dla nich jest niemal bohaterem narodowym. Po koncercie ustawiła się gigantyczna kolejka po autografy, rozdawane na płytach i na wspomnianych pamiętnikach, które się właśnie ukazały, i które artysta przy okazji promował.

Kiedy po kilku godzinach czekania w końcu udało mi się dotrzeć do Lang Langa z książką w ręku, zadałam mu pytanie, dlaczego nie zagrał zapowiadanego “Andante Spianato and Grande Polonaise Brillante” op. 22 Fryderyka Chopina. Odpowiedział, że był bardzo zmęczony. Na pocieszenie okazało się, że już we wrześniu wystąpi w Orchestra Hall i wykona II Koncert fortepianowy Chopina.
Lubi grać utwory polskiego kompozytora, podobnie jak rosyjską muzykę, i co ciekawe – uważa, że rosyjski repertuar, np. Rachmaninowa, ma we krwi.
Na osobowość tego niezwykłego artysty złożyło się mimo młodego wieku jego bardzo bogate, czasem tragiczne życie, o którym można się dowiedzieć z pamiętników “Journey of Thousand Miles – My Story” i z ich wersji młodzieżowej “Lang Lang: Playing with Flying Keys”. Fascynująca to lektura, podobnie jak fascynującym człowiekiem i artystą jest chiński pianista.

Urodzony w 1982 roku, a więc sześć lat po zakończeniu Rewolucji Kulturalnej w Chinach, która zmusiła jego rodziców muzyków do pracy na roli, zamiast rozwijania kariery artystycznej, stał się Lang Lang od bardzo młodego wieku częścią nieludzkiego systemu konkurencji. “W kulturze mego dzieciństwa bycie najlepszym było wszystkim” – pisze. Wygrał swój pierwszy konkurs mając zaledwie 5 lat. Ćwiczył po sześć, siedem godzin dziennie jako małe dziecko. Zawsze musiał być najlepszy, zawsze musiał być pierwszy. Przez wiele lat nie widział matki, pozostając z ojcem, który poświęcił wszystko, aby syn osiągnął to, co jemu się nie udało. Na szczęście kochał muzykę i współzawodnictwo miał we krwi, choć z pewnością nie tylogodzinną praktykę. Jego stosunek do pianina był taki, jak innych dzieci do zabawek. W sposób naturalny kochał grać. Jeden z jego nauczycieli wspomina, że Lang Lang instynktownie czuł siłę muzyki, którą wykonuje. “Kiedy grałem na fortepianie, stawałem się kimś innym, kimś więcej niż zwykły chłopiec” – wspomina w pamiętnikach.

Już od najmłodszych lat jego gra była o wiele bardziej zaawansowana niż jego rówieśników – emocjonalnie i technicznie. Zawsze grał z ogniem i pasją. I tak jest do dziś. I tak było w Ravinii. Co ciekawe, publiczność za nim szaleje, a krytycy są podzieleni. Zarzuca mu się zbytnią teatralność, niepotrzebne gesty i emocjonalność oraz zbyt osobistą interpretację muzyki. On sam tak o tym pisze w pamiętnikach: “Dlaczego jakiś krytyk ma mi mówić, co Czajkowski miał na myśli, kiedy nigdy nie spotkał Czajkowskiego? Jak ktoś może wiedzieć, w jaki sposób Rachmaninow chciał, aby grano jego muzykę? Nie ma instrukcji np. jak mocno uderzać klawisz albo jak emocjonalnie lub bez emocji posługujemy się rubatem. Granie muzyki jest poezją, romansem. Jak muzycznie wyrazić tęsknotę, złość, strach, radość? Patrzysz na tekst, patrzysz wewnątrz siebie i powstaje interpretacja. Interpretacja rodzi się z czegoś, co zostało napisane przez kogoś, kogo nie znamy, ale twoja interpretacja powinna być autentyczną i szczerą manifestacją czegoś, co znasz: ludzkich emocji”.
Lang Lang spotkał w swej karierze wielu znanych wspaniałych muzyków, jak Daniel Barenboim i Christoph Eschenbach, którzy stali się jego mentorami, nauczycielami i wsparciem, którzy zachęcają go do wyrażania muzycznej osobowości we wszystkim, co gra, do kroczenia swą własną ścieżką, do bycia sobą.

W 2003 roku doświadczył czegoś, co pozwoliło mu na jeszcze inne spojrzenie na muzykę i granie. Doznał kontuzji i przez miesiąc nie mógł grać. Nie wyobrażając sobie na początku życia bez grania, zaczął chłonąć inny świat, pozamuzyczny. Chodził do muzeów, patrzył na obrazy i widział muzykę w kolorach. Kiedy słuchał nagrań, odnajdywał kolory w muzyce, czytał, spotykał się z przyjaciółmi. “Fortepian jest piękną rzeczą – pisał – ale podczas tego miesiąca bez muzyki nauczyłem się, że to nie jest jedyna piękna rzecz. Przyjaciele są piękni. Shakespeare jest piękny… Rok po ukończeniu Curtis Institute nauczyłem się być może najważniejszej rzeczy w mojej edukacji: równowaga ma największe znaczenie”.

I mimo że w jego bogatym życiu artystycznym trudno mu czasami znaleźć tę równowagą, stara się być tego świadomy. Kiedy był dzieckiem, muzyka była jego jedynym światem. Dziś stara się robić coś więcej. Pracuje np. w UNICEF, był w Afryce, choć najbardziej cieszy się, kiedy może “zarazić” muzyką klasyczną wielu ludzi. Stać się dla nich inspirajcą. Kto choć raz był na jego koncercie, miał okazję się przekonać, że jest ambasadorem muzyki klasycznej. Poznawanie tej muzyki z Lang Langiem zawsze jest fascynujące.
Joanna Kmieć

REKLAMA

2091296008 views

REKLAMA

2091296308 views

REKLAMA

2093092767 views

REKLAMA

2091296589 views

REKLAMA

2091296735 views

REKLAMA

2091296881 views