0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Fotografowanie Afryki

-

W Galerii 1112 Towarzystwa Sztuki prezentowana jest wystawa fotografii Alexandry Kalarus „Tam, gdzie zatrzymał się czas”. Jej autorka skończyła historię sztuki na UJ i studiuje fotografię w College of DuPage.

* Skąd się wziął pomysł wyjazdu do Afryki? I dlaczego właśnie do Kamerunu?
Stało się to dzięki polskim misjonarzom. To był 1997 rok. Byłam w Rzymie u moich przyjaciół, oblatów. Dwaj z nich kończyli właśnie studia i chcieli pracować w Kame runie, gdzie byli wcześniej przez rok na praktyce.
Powiedziałam: „Jak będziecie tam, to ja przyjadę”. To był trochę żart, ale ponieważ lubię podróżować, po trzech latach wylądowałam w Afryce.
Kamerun jest krajem mało popularnym turystycznie, turyści raczej jeżdżą do Tanzanii, Kenii, Południowej Afryki Kamerun to Afryka naturalna, prawdziwa, nie zrobiona pod turystów.


* Czy już wtedy zajmowała się pani na serio fotografią?
Nie, wtedy jeszcze nie. Wcześniej podróżowałam po Europie i dużo fotografowałam  architekturę, rzeźby Jestem historykiem sztuki, więc jeździłam, żeby zobaczyć to, co znałam tylko z książek. Potem fotografowałam Afrykę. I postanowiłam studiować fotografię.


* Jakie miała pani dotychczas wystawy?
Wszystkie zdjęcia, które są na tej wystawie, pokazywałam wcześniej w Polsce, w Radiu Katowice.
Chciałabym to kontynuować, pokazać zdjęcia z następnych podróży, a potem zebrać je razem i wydać książkę.


* Jeździła pani po Kamerunie kilkakrotnie?
Byłam tam trzy razy. Ostatni raz pojechałam w styczniu tego roku, bo moi przyjaciele misjonarze opuszczali Afrykę na stałe i dali mi tę ostatnią okazję zobaczenia jej. Czułam potrzebę zamk nięcia cyklu. Chciałam pojechać i delektować się Afryką.


* Widzi pani jakąś różnicę gatunkową między swoimi fotografiami z tych wypraw? Były przecież robione w od stępie kilku lat, i to w trakcie studiowania fotografii.
Na pewno fotografie z każdej podróży są inne, bo te po dróże były inne. Pierwsza była najbardziej odkrywcza, ponieważ wszystko było dla mnie nowe, świeże, szokujące; dlatego też chciałam pokazać zdjęcia z tamtej podróży na jednej wystawie, pokazać Afrykę taką, jaką wtedy zobaczyłam. W zdjęciach z ostatnich podróży jest mniej ludzi, więcej przyrody, więcej kontemplacji. Natomiast z punktu widzenia technicznego dużej różnicy nie widzę.


* Nie miałam na myśli techniki, tylko to, co i jak pani widzi, i jak pani to pokazuje. Czy zmieniło się to pod wpływem studiów?
Zmieniło się dużo, chociaż w tych zdjęciach z Afryki nie jest to dla mnie aż takie ważne. Ale widzę, jak się zmienia moje fotograficzne patrze nie. W fotografii wszystko wydaję się oczywiste; że to jest rejestracja rzeczywistości, obraz. Ale w tym obrazie jest tyle znaczeń, że jeżeli zaczniemy naprawdę uważnie patrzeć, to może się przed nami otworzyć ogromny świat.


* Jakie są pani pierwsze doświadczenia fotograficzne?
Zaczęłam, jak byłam dzieckiem. Mój tata robił zdjęcia (czarnobiałe), potem improwizował ciemnię w łazience i wywoływał. Zawsze mu towarzyszyłam. Miałam wtedy 56 lat. Pierwsze zdjęcia robiłam sama na wycieczce szkolnej w VI klasie aparatem taty  to był stary radziecki Fed. Mam go do dziś, chociaż go nie używam. Wtedy też sama te zdjęcia w łazience wywoływałam. Na studiach kupiłam pierwszy aparat  Canona, troszeczkę lepszy. I tak się potoczyło.


* Z jakim aparatem jeździła pani do Afryki?
W pierwszej podróży był Canon EOS. Jeden aparat utopił mi się w błocie. Też go mam jako pamiątkę z podróży. Afrykę fotografowałam Canonami na film; dopiero ostatnio zaczynam używać cyfrowego Canona.


* Co po swoich podróżach wie pani o Kamerunie i jak go pani czuje?
To jest temat, na który mogę mówić godzinami. Z jednej strony to było poznanie kraju afrykańskiego, a z drugiej  moje duchowe podróże. Miałam tam przeżycia dosłownie metafizyczne, poczucie kontaktu z czymś wyższym, z czymś ponad nami. Takie wrażenia są chyba nie tylko moim udziałem. Słuchając ludzi, którzy doświadczyli Afryki, widzę, że nie jestem odosobniona. Wtedy w Rzymie, kiedy powstał ten pomysł, moi przyjaciele powiedzieli mi: „Jak ktoś pojedzie do Afryki i złapie bakcyla, to już ma go na całe życie i zawsze będzie chciał wracać.”
Tak rzeczywiście jest. W moich podróżach poznałam wielu misjonarzy; oni wszyscy są Afryką zachwyceni. Jest w niej coś przyciągającego. życie w niej jest tak różne od naszego  pierwotne, prymitywne w dobrym znaczeniu.
Ale z drugiej strony jest mentalny dystans między ludźmi Afryki a nami. W Afryce rzeczy się dzieją. Tam ludzie nie kreują życia, tylko czekają, co im się przydarzy. My mamy być twórcami swojego życia, podejmujemy decyzje. Tam się czeka.
Kiedy leciałam do Afryki, tak się zdarzyło, że czekałam tydzień na samolot. Kolejne loty były odwoływane. Tam nie ma takiego pojęcia czasu, jak u nas. Dla nas to rzecz niepojęta  czekać tydzień na samolot. A tam ludzie czekali  nie ma samolotu, no to nie ma. Taka jest Afryka.
W czasie ostatniej podróży byliśmy w szkole i padło pytanie do dzieci: „Co chcielibyście robić, jak dorośniecie?” Cisza. Oni nie wiedzą, nie wyobrażają sobie przyszłości, nie myślą o niej, nie mają jej wizji. życie tam się toczy, jak się toczy. I to jest największa przepaść między nami a nimi, największy problem, żeby w Afryce coś zmienić.
Uważam, że żadnym rozwiązaniem nie jest dawanie pieniędzy Afryce. To błąd, który popełnili biali, również misjonarze. Przyjeżdżali z pie niędzmi i budowali kościoły, nauczyli tych ludzi, że biały ma pieniądze.Teraz  kiedy biały przyjeżdża i nie ma pieniędzy, to coś jest nie tak.


* Odczuła to pani?
Tak, oczywiście. Byłam inna, więc dzieci wyciągały rękę po pieniądze. Bo w tym celu wysyła się dzieci.
Myślę, że zmienić coś w Afryce będzie bardzo trudno. Ale trzeba przede wszystkim pracować z tymi ludźmi, a nie dawać im.


* Pokazała pani fotografie dzikich zwierząt. Czy rzeczywiście była pani blisko nich, tak, jak to wygląda na zdjęciach?
Tak, to było w parku narodowym, który się ogląda z przewodnikiem. Podeszliśmy dosyć blisko.


* żyrafy, słonie, co jeszcze?
Małpy, hipopotamy przy większych zbiornikach wody, choć hipopotam jest bardzo niebezpiecznym zwierzęciem. To było przedpołudnie, wszystko jakby zawieszone, te hipopotamy wylegiwały się na brzegu takie ociężałe powietrze było ciężkie i cisza. Duże przeżycie.


* Jakie ma pani dalsze plany fotograficzne?
Chcę przede wszystkim skończyć szkołę. Zajmuje mi to dużo czasu, bo studiuję w niepełnym wymiarze czasu  nie mam rodziny i nikt mi nie pomaga. Muszę pracować, zarabiać na życie i na szkołę. Może uda mi się skończyć w przyszłym roku. Potem chciałabym żyć z fotografii. Może niekoniecznie z artystycznej, może bardziej prozaicznej  z portretów. Chciałabym pracować w studiu. A przy okazji robić swoje projekty fotograficzne. No i przygotowuję powoli album z Kamerunu.


* Gdzie  poza wystawą w Galerii 1112, czynną już tylko do 22 października  można zobaczyć pani fotografie?
Na mojej stronie internetowej www.kalarus.art.pl.
Rozmawiała
Krystyna Cygielska

REKLAMA

2091287667 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091287966 views

REKLAMA

2093084427 views

REKLAMA

2091288249 views

REKLAMA

2091288399 views

REKLAMA

2091288543 views