0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaChicago jak Zielona Góra

Chicago jak Zielona Góra

-

Co prawda, w Chicago sukces mierzy się na „zielone”, a w Zielonej Górze na „kto kogo”, ale po przeczytaniu książki Eugenii Pawłowskiej „I ja tam byłam…” dochodzę do wniosku, że środowisko polonijne w naszym mieście i środowisko zielonogórskie wcale od siebie daleko nie odbiegają. Jako kronikarza życia kulturalnego Polonii chicagowskiej zachwycił mnie fakt, że w tym samym czasie działa i opisuje wydarzenia kulturalne znana dziennikarka „Gazety Lubuskiej” – Żenia zwana Snobką.

 

REKLAMA

Wydana w 2008 roku pozycja obejmuje lata 1992 – 2008 i jest zbiorem 455 felietonów na temat życia społecznego i kulturalnego miasta, powtarzających się co roku imprez typu festiwale, koncerty, przeglądy poetyckie oraz tak charakterystyczne dla regionu Winobrania. Nazwiska ludzi organizujących, uświetniających, sponsorujących na ogół się powtarzają, ale poprzez nieunikniony upływ czasu ktoś odchodzi, przychodzą następcy, zmienia się klimat – od zachłyśnięcia wczesnym kapitalizmem do ironicznego dystansu wobec otaczającej rzeczywistości.

 

W słowie wstępnym do książki pomysłodawca jej wydania Eugeniusz Kurzawa pisze: „Te gawędy, refleksje, opisy, czasem recenzje, słowem dość charakterystyczne felietony autorskie podane w atrakcyjnej dziś formie, zbliżonej do plotki z wyższych sfer, to znakomita kronika kulturalna Zielonej Góry”. I faktycznie roi się od nazw galerii, kawiarni, teatrów, miejsc przyokolicznych jak Żary, Sulechów, Żagań. No i od nazwisk: artystów, właścicieli biznesów, notabli i oficjeli odwiedzających i nawiedzających Zieloną Górę.

 

Wszystko to opisane językiem żywym, dowcipnym, nie pozbawionym autoironii, a także plastycznym i oddającym kształt rzeczywistości. Tu cytacik: „Wesoło sobie żyjemy – choć goło. Albo z poniemieckich lumpeksów”. To z roku 1993. A w lutym 2008: ” W miniony czwartek uroczystości podniosłe i radosne jednego dnia. Najpierw pod Pomnikiem Bohaterów dla uczczenia rocznicy – dawniej wyzwolenia, a teraz nie bardzo wiadomo czego. Dla mnie to jednak data bardzo ważna, bo, jak Jej nie nazwać, od wtedy Polscy osadnicy mogli się tu osiedlać bez lęku, że złapią ich Niemcy…”.

 

Autorka jest absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie ukończyła studia dziennikarskie. Jej rodzina pochodzi z ziemi nowogródzkiej, po 1945 roku przesiedlona do Żar. Od 1954 roku Eugenia Pawłowska pracowała w „Gazecie Lubuskiej”, gdzie pełniła też funkcję szefowej działu kulturalnego. Na emeryturze nie zarzuciła kontaktu z gazetą, więc jej felietony są jak najbardziej aktualne. Jest honorową obywatelką Zielonej Góry i laureatką nagród w dziedzinie kultury.

 

O swoim pisaniu mówi: „Przez moje felietony przewinęły się dziesiątki mniej lub bardziej ważnych postaci, faktów, zdarzeń poważnych lub uśmiechniętych, ale dla mnie najważniejszy jest Stanisław Antosz (artysta malarz, od wernisażu którego autorka zainteresowała się recenzowaniem wydarzeń kulturalnych – przyp. mój), ponieważ od niego TO się zaczęło”. Warto dodać, że ilustracje do wydania zrobił znany w Polsce zielonogórzanin, rysownik karykaturzysta Zbigniew Jujka, który debiutował również w „Gazecie Lubuskiej”.

 

Dlaczego piszę o książce, która z małym prawdopodobieństwem dotrze do czytelnika w Chicago? Ponieważ wierzę, że każde środowisko zasługuje na swojego kronikarza, każde środowisko opisane inteligentnie i z dużą spostrzegawczością ma szansę być przykładem i inspiracją dla innych środowisk. A poza tym ferment, który powstaje dzięki chęci i ciężkiej pracy ludzi społecznie i biznesowo przytomnych, czyli organizatorów, powoduje dalszą chęć współdziałania w danym nam środowisku. W Chicago, tak jak w Zielonej Górze, wszyscy liczymy na sukces.

 

Bożena Jankowska

REKLAMA

2091297939 views

REKLAMA

2091298238 views

REKLAMA

2093094699 views

REKLAMA

2091298523 views

REKLAMA

2091298670 views

REKLAMA

2091298814 views