Pentagon po cichu wzmocnił Dowództwo Cybernetyczne (USCYBERCOM), aby przyjąć bardziej agresywne podejście do obrony kraju przed cyberatakami. Zmiana strategii może zwiększyć ryzyko konfliktu z innymi państwami – pisze w poniedziałek „New York Times”.
Do tej pory USCYBERCOM przyjmował w dużej mierze postawę obronną, starając się kontratakować, kiedy atakujący przeniknie do amerykańskiej sieci. „W stosunkowo nielicznych przypadkach, kiedy rozpoczynano działania ofensywne – szczególnie w ostatnich latach podczas prób zakłócenia działalności internetowej Państwa Islamskiego (IS) i jego rekrutów – wyniki były w najlepszym razie mieszane” – komentuje nowojorski dziennik.
Kwietniowa decyzja Pentagonu o podniesieniu statusu Dowództwa Cybernetycznego otworzyła drzwi do niemal codziennych ataków na zagraniczne sieci, dzięki którym można unieszkodliwić cyberbroń, zanim zostanie ona użyta – pisze „NYT”, powołując się na dokumenty dotyczące strategii oraz przedstawicieli wojska i wywiadu.
Według byłych i obecnych urzędników amerykańskiej administracji zmiana podejścia nie była formalnie poddana pod dyskusję w Białym Domu, zanim została wydana. Odzwierciedla jednak większą władzę przekazaną dowódcom wojskowym przez prezydenta Donalda Trumpa, a także powszechne przekonanie, że „Stany Zjednoczone mają niewystarczającą obronę przed rosnącą liczbą ataków wymierzonych w Amerykę” – ocenia „NYT”.
Głównym celem jest według nowej „deklaracji wizji” wydanej bez rozgłosu przez dowództwo „walka z niebezpieczną działalnością przeciwnika, zanim osłabi ona siłę państwa”.
Zgodnie z dokumentem kierowanie amerykańskich sił obronnych „jak najbliżej źródła pochodzenia działań przeciwnika rozszerza zasięg, aby ujawnić jego słabości, poznać intencje i możliwości oraz przeciwdziałać atakom jak najbliżej tego źródła”.
Gen. Paul M. Nakasone, nominowany przez prezydenta Donalda Trumpa na szefa Dowództwa Cybernetycznego i dyrektora Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), wyjaśnił podczas marcowego przesłuchania w Kongresie, że potrzebne będzie bardziej agresywne podejście do przeciwników w cyberprzestrzeni. „Prowadząc operacje mające na celu udaremnienie i przeciwdziałanie działaniom cyberprzestępczym przeciwników, zmniejszając determinację, zwiększając koszty i utrzymując korzyści”, Stany Zjednoczone mogą zacząć „zadawać bardziej zdecydowane ciosy” – tłumaczył.
„NYT” zwraca uwagę, że także w marcu szef Dowództwa Strategicznego USA (STRATCOM) gen. John Hyten powiedział podczas przesłuchania w Kongresie, że jeśli Stany Zjednoczone zamierzają bronić się w cyberprzestrzeni, będą potrzebowały jasnych reguł codziennego postępowania.
„Cyberprzestrzeń powinna być postrzegana jako domena działań wojennych, a jeśli ktoś zagraża nam w cyberprzestrzeni, musimy mieć siłę, aby odpowiedzieć” – powiedział Hyten.
Jak zauważa „NYT”, ryzyko eskalacji działań odwetowych skierowanych przeciwko amerykańskim bankom, rynkom finansowym czy sieciom komunikacyjnym jest zdaniem obecnych i byłych amerykańskich urzędników znaczne. „Pan Trump wykazał jedynie powierzchowne zainteresowanie tym tematem, twierdzą byli współpracownicy, co nie jest zaskakujące dla człowieka, który nie korzysta z komputera i który stał się biznesmenem przed nastaniem ery cyfrowej” – ocenia gazeta.
„Główne ryzyko polega na tym, że internet stał się polem bitwy wszystkich przeciw wszystkim, ponieważ narody nie tylko umieszczają +implanty+ w sieciach swych przeciwników – co robiły z różnym poziomem wyrafinowania Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja, Iran i Korea Północna – ale także zaczynają się angażować w codzienne ataki i kontrataki w cyberprzestrzeni” – konkluduje „New York Times”. (PAP)
fot.pxhere.com