Amerykanie znów zaczynają budowac domy. Z opublikownaych we wtorek danych wynika, że liczba wydanych pozwoleń na buudowę oraz rozpoczetych inwestycji zdecydowanie wzrosła w marcu, osiągając poziom najwyższy od miesięcy.
Liczba nowych budów wzrosła o 7,2 proc. i w ujęciu rocznych wyniosła 549 tysięcy. Departament Handlu przyznaje, że jeszcze w lutym nikt nie spodziewały się takiego wyniku. Według analityków liczba rozpoczetych inwestycji wynosiła 512 tysięcy i w dużej mierze zaniżana była przez niesprzyjającą branży buduwolanej pogodę.
Mimo, że dzisiejsze dane okazały się zdecydowanie lepsze niż przewidywania analityków, to wielu ekspertów zaleca umiarkowany optymizm w odniesieniu do wciąż pogrążonego w kryzysie rynku nieruchomosci. „Marcowy wzrost ilości rozpoczętych projektów budowalnych nie zdoła zatuszować faktu, że ceny nieruchomości wciąż utrzymują się na bardzo niskim poziomie” – mówi Paul Dales, starszy ekonomista firmy konsultingowej Capital Economics.
Zyski branży budowlanej stanowią zaledwie 2,4 proc. produktu krajowego brutto i nie mają wystarczającego potencjału, aby przyczynić się znacząco do poprawy stanu gospodarki w pierwszym kwartale. W zestawieniu z niewielka podażą na rynku nieruchomosci, sami inwestorzy niechetnie zabierają się za nowe projekty.
O tym jak daleko jeszcze do stanu sprzed recesji moze swiadczyc fakt, ze w 2006, kiedy rynek nieruchomości przeżywał prawdziwą euforię, liczba nowych inwestycji wynosiła poand 2,2 miliona. Od tamtej pory nastąpił spadek aż o 76 procent.
Jednak ekonomiści powoli zaczynają dostrzegać światełko w tunelu. „Zasoby nieruchomości zajętych przez banki w wyniku niespłaconych kredytów kiedyś się skończą” – twierdzi Richard DeKaser, ekonomista przedsiębiorstwa Parthenon Group z siedzibą w Bostonie.
PT