0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaFelietonyOtwartość po chińsku - Ameryka od środka

Otwartość po chińsku – Ameryka od środka

-

W Pekinie rozpoczęła się olimpiada, która ma być nie tylko wielkim świętem sportu, ale również celebracją pokoju, otwartości i przynajmniej tymczasowej zgody wszystkich narodów świata. Ideały te nie całkiem jednak dotarły do organizatorów, którzy uznali, że nie wszyscy goście igrzysk są mile widziani.

Złoty medalista olimpijski w łyżwiarstwie, Joey Cheek, wybierał się do Chin, by obserwować zmagania swoich amerykańskich kolegów. Niestety konsulat chiński powiadomił go, iż jego podanie o przyznanie wizy wjazdowej zostało odrzucone. Podobny los spotkał brązową medalistkę w pływaniu w roku 2004, Kendrę Zanotto. Wizy nie przyznano ponadto duńskiemu rzeźbiarzowi Jensowi Galschiotowi, który dotarł wprawdzie do Hong Kongu, ale tam mu powiedziano, że dalej jechać nie może.

Czym ludzie ci narazili się chińskim komunistom? Wspomniani powyżej sportowcy należą do grupy o nazwie Team Darfur, która zabiega o położenie kresu masowym mordom, do jakich dochodzi w tej prowincji Sudanu. Ponieważ Chiny współpracują z sudańskim rządem i co jakiś czas przeszkadzają na forum ONZ w podejmowaniu decyzji na temat kryzysu w Darfurze, działacze Team Darfur często krytykują Pekin. Jednak amerykańscy sportowcy nie wybierali się do Chin w celach politycznych i nie zamierzali organizować jakichkolwiek protestów. Mimo to, zakazano im wjazdu do tego kraju.
Jeśli chodzi o duńskiego artystę, jego grzech polega na tym, iż jednym z jego dzieł jest rzeźba poświęcona pamięci tych, którzy zginęli w wyniku pamiętnej masakry na placu Tiananmen.

Chińczycy, indagowani o przypadki odmowy wydawania wiz wjazdowych, twierdzą, że zgodnie z ich “przepisami” nie muszą w żaden sposób wyjaśniać tego rodzaju decyzji. Innymi słowy, dają światu do zrozumienia, że czują się zupełnie bezkarni i zrobią, co tylko zechcą, mimo że odmowa wpuszczenia byłych olimpijczyków na igrzyska jest skandaliczna i niezgodna z przepisami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Mimo początkowego zamieszania wokół sytuacji w Tybecie i protestów w czasie podróży znicza olimpijskiego przez liczne kraje świata, czołowe demokracje zachodnie w zasadzie stuliły uszy po sobie i przystały potulnie na różne restrykcje, dotyczące między innymi dostępu do Internetu. Liczni zachodni przywódcy, łącznie z prezydentem Bushem, pojawili się też na uroczystości otwarcia olimpiady, sankcjonując w ten sposób reżim, który składał wcześniej różne obietnice, ale ostatecznie postawił na jeszcze większy zamordyzm niż zwykle.

Olimpiada ma być “prezentacją Chin na forum międzynarodowym”. Szkoda, że nikt w zasadzie nie zgłasza publicznie pretensji do chińskich władz ani też nie nagłaśnia przypadków stosowania restrykcji, ograniczeń i cenzury. Chińscy dysydenci, których jest coraz mniej, zostali przed olimpiadą “odizolowani”, tak by nie mogło dojść do ich bezpośrednich kontaktów z licznymi cudzoziemcami. Jeśli chodzi o sportowe zmagania, odbędą się one zapewne pomyślnie i przyniosą wiele emocji. Nie zmienia to jednak faktu, iż ruch olimpijski znalazł się w kraju, który pod wieloma względami drwi sobie z podstawowych zasad tegoż ruchu.

Niektórzy obserwatorzy są zdania, że igrzyska w jakiś sposób zmienią Chiny i że zapoczątkują pewną liberalizację w tym kraju. Są to jednak wyłącznie pobożne życzenia. Tak długo, jak w Pekinie rządzą ludzie, którzy boją się obecności w ich kraju olimpijczyków zaangażowanych w taki czy inny sposób politycznie, nie ma niestety o czym mówić. Komuniści zaprezentują zapewne dobrą organizację i wspaniałe obiekty sportowe — nie tylko z tego składa się jednak atmosfera olimpiady. Głównym składnikiem pozostaje duch otwartości i międzynarodowego pojednania — tych atrybutów próżno w Pekinie szukać.
Andrzej Heyduk

REKLAMA

2091297926 views

REKLAMA

2091298225 views

REKLAMA

2093094684 views

REKLAMA

2091298506 views

REKLAMA

2091298653 views

REKLAMA

2091298797 views