0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaFelietonyKrakowskie centusie

Krakowskie centusie

-

Gdańska gorzałka

toruński piernik

REKLAMA

krakowska panna

warszawski trzewik

– to najlepsze rzeczy w Polsce

 

Centusie

 

To za sprawą Austriaków krakusów nazwano centusiami. Pod zaborem austriackim Kraków był biedny, nie było przemysłu, ani możliwości zarobkowych. Ekonomia miasta w XIX wieku była w opłakanym stanie. Zaborca metodycznie nie uczynił Krakowa stolicą Królestwa Galicji i Londomerii, ale wybrano Lwów. Dlaczego? Był nieco większy od Krakowa, nie był królewski, nie był dawną stolicą Polski. Ze stolicą we Lwowie na pewno łatwiej było wprowadzać nowe porządki w zagarniętym kraju.

 

Znaczenie Krakowa zaczęło zresztą maleć już od XVI wieku, po przeniesieniu stolicy do Warszawy.

 

Pod panowaniem austriackim Kraków był zaniedbanym nadgranicznym miastem nawiedzanym przed epidemie i różne niepowodzenia. W 1847 r. Austria wprowadziła własny system celny oraz nałożyła wysokie opłaty skarbowe na towary zgromadzone w mieście. Ceny towarow wzrosły o 150%, co spowodowało drastyczny spadek poziomu życia. Dwukrotnie nawiedziły Kraków epidemie cholery, w 1845 roku Galicja ucierpiała wskutek klęski nieurodzaju. Pożar w 1850 roku zniszczył miasto. Te nieszczęścia jakby przychodziły parami. Poza tym Kraków był pod policyjnym nadzorem austriackim, pozbawionym władz samorządowych, miastem przekształconym w fortecę wojskową.

 

Czy zatem krakowianie to polscy Szkoci? Czy rzeczywiście centuś jest takim chytrusem? Skąd nazwa centuś?

 

Otóż w 1858 roku w miejsce złotego reńskiego guldena wprowadzono austriackiego złotego, który dzielił się na sto części zwanych centami. Stąd centusie, stąd liczygrosze, oni liczyli tylko centy, bo byli biedni…

 

W 1861 roku Galicja uzyskała autonomię z sejmem krajowym i rządem stołecznym we Lwowie. Namiestnikami byli Polacy, a sejm mógł uchwalać ustawy dotyczące całego regionu. Wtedy to Kraków stał się centrum polskiej kultury i nauki. Został duchową stolicą Polski. To właśnie w grodzie Kraka odchodzono hucznie historyczne rocznice na które ściągali Polacy ze wszystkich zaborów. Zorganizowano powtórny pogrzeb króla Kazimierza Wielkiego w 1869 roku. W 1890 roku przeniesiono zwłoki Mickiewicza na Wawel, celebrowano 100-lecie insurekcji kościuszkowskiej, 500-lecie bitwy pod Grunwaldem (1910). Miasto uczciło 50-lecie pracy pisarskiej J.I. Kraszewskiego, także 25-lecie pracy literackiej Marii Konopnickiej. Kraków był największym centrum naukowym Polski (Akademia Umiejętności, UJ), wiodącym ośrodkiem kultury Młodej Polski.

 

Ale złośliwcy sprowadzają centusiostwo poza sferę merkantylną…to typ mentalności, ciasnota horyzontów, dewocjonalizm, serwilizm, kołtuństwo. Czy rzeczywiście? Kraków był odmienny we wszystkim. W mieście mieszkało dużo ziemiaństwa, przybyli oni z innych zaborów. Mimo nie najlepszej ekonomii w Krakowie powstawały jednak salony krawieckie, budowano hotele, otwierano kawiarnie, drogie sklepy, kasyna gry. Było też wielu lekarzy, adwokatów, profesorów, architektów, aptekarzy. Choć Kraków był drugim, po Lwowie, miastem Galicji, pod krakowską jurysdykcją było 29 powiatów, 2491 gmin i 2041 obszarów dworskich.

 

Ach ten Kraków, ten Kraków. Urzędnicy krakowscy byli słabo wynagradzani, nie byli zbyt skuteczni i sprawni, z lekceważeniem odnosili się do petentów. Rodziny krakowskie żyły ciągle z ołówkiem w ręku, prowadzono rejestr wydatków.

 

A może Kraków był biedny, bo nie było tam zaradności, zmysłu praktycznego, operatywnosci? 1880 roku Wacław Nałkowski pisał o Krakowie: „Wszyscy narzekają tu na biedę, ale jakże starają się zapobiec tej biedzie: oto zbierają składki na pomnik papieża umarłego, na kosztowny krzyż dla papieża żyjącego, odbywają religijne pielgrzymki do stóp papieża, pod wodzą – myślicie zapewne organistów – nie, gdzie tam, pod wodzą profesorów uniwersytetu i członków akademii. Budują kościoły, klasztory, tworzą zyskowne synekury dla hrabiów-hulaków, którzy na kochanki lub karty potracili fortuny, za to źle płatny jeden niższy urzędnik musi robić za trzech, za to miejsca w gimnazjach zapchane nieodpłatnymi lub płatnymi po 25 guldenów pomocnikami, praktykantami, suplentami. Tego wszystkiego wymagają nasze głębokie uczucia religijne, nasz patriotyzm, nasze wierne trzymanie się tradycji, które czyni z nas naród „wybrany”, prawdziwą relikwię z czasów średniowiecznych”.

 

Coś jest w tych krakusach odmiennego. Oni idą na pole do plebsu, by dać im prezenty. Warszawiacy idą na dwór do panów, by prosić o jałmużnę. O, pardon, to tylko prowincjonalizm i kompleksy krakowskie.

 

Ale nie zapominajmy, ze krakus jest dumny i rycerski.

 

Krakowianin to wszystkopogląd, rasa, stanowisko Kraków nawet umarłygardzi ludźmi jeśli karły Krakowski jestem fiakierz krakowską fuzyjąm czapeczkę mam na bakier, długą kierezyję

 

Tak więc chytry jest Germanin, sprośny Francuz Włoch namiętny ale każdy krakowianin, goły i inteligentny.

 

I jakże tu nie lubić krakusów. Oni z połowy jajka robią jajecznicę, a chcą w Krakowie mieć własną stolicę.

 

Krakus to egoista, centuś, snob, liczykrupa, dusigrosz. Ale krakus jest też pogodny i towarzyski, bardzo patriotyczny, a zarazem beztroski. W każdym krakusie drzemie jakaś mania wyższosci i niebywały sarmatyzm. Dawniej zauważano nawet powszechnie, że w Galicji lud odmienny, tam każdy nasiąknięty innością i kresowością.

 

Ale krakusi to nie tylko egoiści. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości potrafili wyjść poza ciasno rozumiany interes własny i udzielili cennej pomocy personalnej przy odbudowie polskiej administracji i szkolnictwa średniego i wyższego. Rzesze krakowskich uczonych ruszyło wtedy w Polskę, by nieść pomoc wyzwolonej ojczyźnie. W Krakowie działało w tym czasie wiele instytuycji charytatywnych.

 

Zakończę humorystycznie epizodem z książki „Opowieści z krainy centusiów” Mazana i Czumy.

 

Podczas premiery kabaretu „Zielony Balonik”, 7 października 1905 r., w Cukierni Lwowskiej J. Michalika przy ulicy Floriańskiej małżonka dyrektora Teatru Miejskiego, aktorka Irena Solska, jako pierwsza galicyjska niewiasta publicznie zapaliła papierosa. Na wieść o tym bezprzykładnym bezeceństwie hrabina Potocka spod Baranów pobiegła na Rynek do kancelarii parafii Najświętszej Marii Panny, by osobiście dać na mszę św. za nawrócenie jawnogrzesznicy. W następnych latach Kraków był jednak coraz częściej miejscem publicznego zgorszenia różnego stopnia. Gdy więc w 1911 r. doniesiono „Pod Barany” o pojawieniu się na linii A – B niewiasty w spodniach – pobożna hrabina nie miała już sił, by dobiec do kancelarii parafii NMP, jednak posłała tam z pieniędzmi slużącą.

 

Janusz Kopeć

REKLAMA

2091265955 views

REKLAMA

2091266255 views

REKLAMA

2093062714 views

REKLAMA

2091266537 views

REKLAMA

2091266684 views

REKLAMA

2091266828 views