0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaFelietonyKraj na rozdrożu

Kraj na rozdrożu

-

Ameryka od środka

REKLAMA

Palestyńczycy rozpoczęli procedurę, której celem jest uzyskanie statusu członka ONZ, co byłoby jednoznaczne z międzynarodowym uznaniem suwerenności Palestyny w granicach z 1967 roku. Szans na sukces nie mają, ponieważ Biały Dom od dawna utrzymuje, że “nie tędy droga” i że w głosowaniu na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ zawetuje aspiracje palestyńskie. Jeśli jednak rzeczywiście nie tędy droga, powstaje pytanie, czy jakakolwiek droga w ogóle istnieje, bo wszystkie dotychczasowe okazywały się być ślepymi zaułkami.

 

Gdyby ludzkość przed 64 laty zachowała się rozsądnie i z umiarem, późniejszego konfliktu palestyńsko-izraelskiego, który nęka nas wszystkich po dzień dzisiejszy, mogłoby nie być. W roku 1947, u schyłku tak zwanego mandatu brytyjskiego, na mocy którego Wielka Brytania kontrolowała Palestynę, w ONZ zrodziła się idea podziału tego terytorium na część żydowską i palestyńską. Był to pomysł kiepski, ale obu stronom dawał pewne korzyści. Palestyńczycy już wtedy mieliby swoje państwo, większe niż to, o którym dziś marzą, z połączeniem lądowym między Strefą Gazy i Zachodnim Brzegiem Jordanu oraz z Jerozolimą w roli “otwartego miasta” pod patronatem ONZ. Żydzi też mieliby suwerenny kraj, w zasadzie tylko nieznacznie różny od obecnego, ale za to utworzony na mocy międzynarodowej zgody i w porozumieniu ze stroną arabską.

 

Projekt takiego podziału został zatwierdzony przez ONZ, a za głosował w zasadzie cały świat (łącznie z Polską), z wyjątkiem państw arabskich i muzułmańskich krajów południa Azji. Sprzeciw Arabów zniweczył te plany raz na zawsze, co z perspektywy tego, co się w tej części świata dzieje do dziś, było fatalnym w skutkach błędem. Trzeba też jednak dodać, że świat zachował się też pochopnie w obliczu jednostronnej deklaracji niepodległości Izraela w roku 1948. W poczuciu winy za to, czego doznali Żydzi w czasie II wojny światowej, nowe państwo uznane zostało pośpiesznie przez wszystkie ówczesne mocarstwa, łącznie z USA, Wielką Brytanią i ZSRR (choć Stalin zmienił później zdanie). Nastąpiło to mimo faktu, iż powstanie państwa żydowskiego wiązało się z przymusowym wysiedleniem milionów Palestyńczyków, co było po prostu aktem nielegalnym.

 

Dziś, po 6 dekadach od tych wydarzeń, Izrael jest państwem na rozdrożu, pozbawionym lokalnych sojuszników, odosobnionym, bezradnym wobec tzw. “arabskiej wiosny” i nękanym coraz większymi rozterkami na temat własnej tożsamości. Nie są to rozterki rozpowszechniane wyłącznie przez wrogów, lecz przez samych Izraelczyków. Na łamach wielu gazet coraz częściej ukazują się komentarze, w których przewija się zasadnicze pytanie – “czy dobrze się stało, że państwo żydowskie w ogóle powstało?”. Jeszcze przed kilkoma laty dywagacje tego rodzaju byłyby w Izraelu nie do pomyślenia.

 

Była oczywiście inna, historycznie bardziej sensowna alternatywa. ONZ mogła w 1947 roku postanowić, iż powinna powstać Palestyna wielonarodowościowa, wielowyznaniowa i na wskroś tolerancyjna wobec trzech głównych religii świata, dla których obszar ten jest i zawsze będzie niezwykle ważny. Jednak w warunkach powojennych rozliczeń był to scenariusz, którego nigdy na serio nie rozważano.

 

Obecna sytuacja jest wręcz karkołomna. Izrael dryfuje nie wiadomo gdzie, trzymając się kurczowo dalszej okupacji palestyńskich terenów i nie proponując żadnych konkretnych rozwiązań. Palestyńczycy – w totalnej desperacji – dążą do “dekretowej suwerenności”, na którą nie mają szans. Natomiast Biały Dom postawiony został w sytuacji, którą sam sobie skonstruował przez całe lata bezkrytycznego poparcia dla państwa żydowskiego, a która nie jest godna pozazdroszczenia. Izrael ma dziś w zasadzie tylko jednego sojusznika, Amerykę. Sojusznik ten zamierza raz jeszcze zaprotestować przeciw niepodległości Palestyńczyków, ale z drugiej strony nie może lub nie chce wymusić na Izraelu żadnych istotnych ustępstw, które mogłyby do tej niepodległości doprowadzić w jakiś bardziej sensowny sposób.

 

Dwa ostatnie lata to z pewnością jeden z najgorszych okresów w historii Izraela. Zamordystyczny przywódca Iranu, Ahmadinedżad, z pewnością nie ziści swoich marzeń o zepchnięciu Izraela do morza. Czy jednak państwo żydowskie samo się nie spycha na margines?

 

Andrzej Heyduk

REKLAMA

2091209125 views

REKLAMA

2091209424 views

REKLAMA

2093005883 views

REKLAMA

2091209705 views

REKLAMA

2091209851 views

REKLAMA

2091209994 views