REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaFelietonyCzy to nauka, czy szarlataneria? - Okiem felietonisty

Czy to nauka, czy szarlataneria? – Okiem felietonisty

-

Czy ekonomia jest nauką, czy może jest azylem dla szarlatanów? W Stanach jest najwięcej na świecie ekonomistów wyróżnionych nagrodą Nobla, ale wiarygodne informacje o stanie ekonomii możemy usłyszeć przy barze w restauracji “Staropolska”, podsłuchując rozmowy kontraktorów. Nadchodzący kryzys przepowiadano tam już kilka lat temu, od czasu, kiedy z okolic aglomeracji chicagowskiej wyprowadzano fabryki poza granice USA, i to jedną za drugą. W tym okresie “ekonomiści” waszyngtońscy usypiali kolejne ekipy rządowe. Gdyby słuchano ekonomistów z restauracji “Staropolska”, uniknięto by kryzysu. Wystarczyło zbiorowego Nobla przyznać dyskutującym tam ludziom small biznesu, a nie dawać go po koleżeńsku hochsztaplerom z renomowanych uniwersytetów.

Ekonomia jeszcze nie dorosła do poziomu nauki godnej zaufania. W Stanach “polityczni ekonomiści” obarczają odpowiedzialnością za kryzys nielegalnych robotników, pracujących za najniższe stawki godzinowe. To jest dopiero ‘‘nowoczesna ekonomia’’, która ludzką pracę piętnuje, a spekulację giełdową adoruje. Okazuje się, że prognozy ekonomistów, czyli “fachowców”, sporządzane przez uczone głowy można włożyć między bajki, które czytają politycy opanowani chciejstwem i poszukiwaniem sukcesu medialnego.

REKLAMA

Ofiarą tych prognoz padł też rząd sympatycznego cudotwórcy, czyli rząd “fachowców’’ Donalda Tuska. Tam to dopiero giełda zawaliła się z łoskotem wyciszanym przez przychylne temu rządowi media. Giełda, którą przywrócono w Polsce do życia, po latach bezgiełdowej “ekonomii” w PRL-u, okazuje się teraz instytucją skupiającą ofiary uzależnień od hazardu, miejscem, w którym czyszczone są kieszenie drobnych ciułaczy. Właśnie teraz płacą oni za własną naiwność. A miało być inaczej.

W czasie debat telewizyjnych przed wyborami w Polsce, pan Donald Tusk wypominał rywalom politycznym z PiS, że nie znają cen chleba i jabłek. Ciekawe, czy po kilku tygodniach własnego rządzenia zna on obecnie cenę chleba w Polsce? Moja znajoma, która jest właścicielką sklepu spożywczego w Polsce, powiedziała mi przez telefon, że ona sama nie zna cen chleba, ponieważ codziennie są wyższe.

Jednak najzabawniejszym dowcipem popisał się redaktor prowadzący dziennik telewizyjny Polsatu – Wydarzenia. Powiedział on, że do Polski przybył opozycjonista kubański na zaproszenie Leszka Balcerowicza, postaci legendarnej z okresu walki z komuną. To dopiero trzeba mieć redaktorską głowę, aby posłużyć się taką poetycką parabolą. Gdyby pan redaktor zajrzał do Wikipedii, to przeczytałby, że Leszek Balcerowicz: ‘‘w latach 1978-1980 pracował w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR”. Czyżby tow. Leszek Balcerowicz wykładał tam na tajnych kompletach dla Konradów Wallenrodów?

Jak się okazuje, ekonomia jest nauką prestidigitatorów politycznych, a te same osoby mogą wywoływać kryzysy w obu systemach. Niektórzy ekonomiści okresu PRL-owskiego, po cudownym nawróceniu, stają się “legendarnymi” obalaczami systemu. Ekonomia okazuje się ‘‘pseudonauką” uprawianą przez fachowców od wywoływania kolejnych kryzysów. O ile z kryzysu wywołanego w PRL-u mieliśmy mieć same korzyści, to zupełnie nie jest nam do twarzy z kryzysem, w który nas się obecnie wmontowuje. Nasz sympatyczny cudotwórca Donald Tusk będzie też prawdopodobnie ofiarą nadchodzącego kryzysu ekonomicznego, a według niego Polska zasługuje na sukces, jak to on podkreślał w swych wystąpieniach wyborczych.

Polska jest jednak krajem trudnym do normalnego życia. Redakcja “Polityki” zamieściła na swojej stronie internetowej następujący komunikat, cytuję: W tygodniku “Wprost” ukazał się artykuł sugerujący, iż redaktor naczelny “Polityki” Jerzy Baczyński podczas pobytu na stażu we Francji w 1981 roku mógł być traktowany jako ‘‘kontakt operacyjny” wywiadu. Jerzy Baczyński oświadcza, że nigdy nie był ani tajnym, ani jawnym, ani świadomym współpracownikiem żadnej ze służb PRL, przeciwnie – przez kilka lat był przez te służby szykanowany i inwigilowany. Również cytowane w tekście dokumenty nie potwierdzają żadnego faktu współpracy. Tygodnik “Polityka” uważa publikację ‘‘Wprost” za przykład manipulacji i wykorzystywania materiałów IPN do walki konkurencyjnej. Sądzimy, iż motywem tej publikacji była chęć odwrócenia uwagi od ujawnionego ostatnio faktu, że Marek Król, właściciel ‘‘Wprost”, był przez lata tajnym współpracownikiem SB” – koniec cytatu.

To się narobiło w tej biednej Polsce. Okazuje się, że pan prof. Gross świetnie się dopasował do poziomu polskiej “inteligencji” medialnej. Jest to towarzystwo nieliczne, ale śliczne. Towarzysz Marek Król z tygodnika “Wprost”, który był współpracownikiem SB o ps. Adam, teraz oskarża naczelnego redaktora “Polityki” o to, że miał on być współpracownikiem SB o ps. Bogusław. Obie te gazety nagłaśniają i cytują Jana Tomasza Grossa, autora “Strachu”, co w kontekście ich własnych problemów wydaje się teraz zrozumiałe.
22 stycznia 2008
www.wojciechborkowski.com

REKLAMA

2091181346 views

REKLAMA

2091181645 views

REKLAMA

2092978104 views

REKLAMA

2091181926 views

REKLAMA

2091182072 views

REKLAMA

2091182216 views