W pierwszej części udało nam się zaledwie dotknąć kilku ważnych spraw i zilustrować je za pomocą dostępnych statystyk. Dominowały tam wykresy ukazujące, w jak beznadziejnej sytuacji znalazło się społeczeństwo w swojej ogromnej większości. Dobrze będzie jak Państwo zapamiętają jedno z poprzedniego odcinka. W założeniu kapitalizmu, czyli ustroju, w jakim żyjemy, jest to, że praca w ostateczności przynosi kapitał, dobro, które zostało wytworzone ludzką pracą. Zdecydowana część społeczeństwa – 80% wcale nie żyje w kapitalizmie, bo nic nie zyskuje swoją pracą a wręcz traci na przestrzeni dekady. Im biedniejszy tym traci więcej. 80% żyje więc w systemie niewolniczym, a w kapitaliźmie żyje w tym kraju zaledwie 1 procent, któremu ogromne fortuny rosną obecnie jeszcze szybciej, bo w tempie ponad 100% co dekadę. Pozostaje 19%, które oddziela biedniejące 80% od górnego 1% – to administracja, miliony zatrudnione przez rząd federalny z dobrymi pensjami i doskonałym pakietem socjalnym, tabuny prawników, lekarzy, wolne zawody, celebryci oraz średni i wyższy szczebel korporacyjny, czyli ci, co obsługują 1% tych, co posiadają 80% wszystkiego (w skrócie). Doskonale oddaje to piramida, jaką w 1948 roku (pisząc 1984) nakreślił G. Orwell.
Wydrukowaliśmy też ostatnio wykres ilustrujący zmiany w sektorze bankowym, w którym pozostało obecnie zaledwie kilku silnych graczy. O ile w 1970 roku 5 największych banków posiadało 17% bankowego tortu, gdy 46% to było 12.500 małych banków plus 95 średnio dużych, w których rękach pozostawało 37% wspomnianego tortu. Wystarczyło 30 lat i teraz mamy sytuację taką, że 5 największych banków przejęło połowę rynku (52%) kosztem tych małych banków, których ilość zmalała o połowę do 5.700 i obsługują jedynie 16% rynku.
Ameryka na wojennej ścieżce
Udało się zejść z niej zaledwie na 21 lat pokoju, lecz w stanie wojny z co chwila zmieniającym się przeciwnikiem Ameryka pozostaje niemalże od początku. Pełna lista wojen toczonych od Deklaracji Niepodległości w 1776 roku załączona jest na obrazku stylizowanym na trasę koncertową znanego zespołu, tzw. world tour. Pewnie niedługo do tej listy krajów, gdzie zawitała amerykańska armia, dołączy Iran.
Amerykański militaryzm i imperialistyczne zapędy to temat na osobną rozprawkę. Skupmy się na ofiarach ,jakie one niosą. Tendencje są przerażające. Podczas Pierwszej Wojny Światowej cywile to było 10% wszystkich ofiar wojny, 90% to wojskowi. Podczas Drugiej Wojny Światowej cywile stanowili już połowę ofiar. Zniszczenie armii wroga stało się jednym celem, drugim zniszczenie społeczeństw. Wietnam to już 70% zamordowanych cywilów. W wojnie w Iraku 90% wszystkich ofiar to są cywile. Wojskowi nie strzelają już do siebie, lecz zabijają niewinnych mieszkańców – tak wygląda współczesna wojna w wykonaniu Stanów Zjednoczonych. Spójrzcie uważnie za załączony grafik ofiar tak zwanej wojny z terroryzmem, a zobaczycie jak okrutna jest to wojna.
Zobaczmy zatem kompleks militarno-przemysłowy w perspektywie budżetowej. Kolejne statystyczne kółeczko ilustruje wydatki budżetu na zbrojenia. Jak widać, Pentagon pożera $460 mld, Irak $196 mld, co stanowi większą część wykresu, a resztą muszą podzielić się pozostali petenci państwa – edukacja, transport, administracja, nauka, zdrowie…
Teraz spójrzmy, jak ze zbrojeniami radzi sobie reszta świata, porównując wydatki budżetu na wojsko i wojny. Stany Zjednoczone pozostają nieprześcignione w wydatkach na zbrojenia. Wedle tego źródła (2010, SIPRI) wydatki amerykańskie to 4.8 % budżetu, co zamienia się na 700 mld i aby się zrównać z Ameryką, należałoby połączyć armie Chin, UK, Rosji, Francji, Indii, Brazylii, Canady, Turcji, Polski… Wszystkie te kraje wydają razem na wojsko i wojny mniej niż sama Ameryka. Tutaj mamy odpowiedź, dlaczego w Stanach jest coraz gorzej i gorzej i lepiej już nie będzie (no chyba, że należysz do 1% najbogatszych).
Gdzie leży problem?
Wystarczy porównać wydatki budżetu na armię i edukację i zamienić je, wtedy kolejne pokolenie, lepiej wykształcone, świadome swoich praw, nie pozwoli rządowi federalnemu wkręcić się w kolejną wojenną zwieruchę. Jak radzi znany lingwista i politolog z MIT Noam Chomsky, najlepszym sposobem na zakończenie wojny z tak zwanym terroryzmem jest nie branie w niej udziału. Po prostu powiedzenie NIE rządowi federalnemu. A najgorszym wrogiem jest ignorancja, którą wykorzystuje władza legitymizując swoje poczynania. Społeczeństwo nie dba i nie kontroluje złych poczynań własnego rządu. Woli oglądać idola i tańczyć z gwiazdami.
Jan Wiktor Soroko