Wobec właściciela psa, który zagryzł 5-letniego chłopca, nie wysunięto karnych zarzutów, wypisano mu jedynie dwa mandaty.
Właściciel został ukarany za brak miejskiego pozwolenia na posiadanie psa i brak świadectwa szczepień przeciwko wściekliźnie. Policja odmawia podania nazwiska posiadacza czworonoga i jednocześnie nie chce ujawnić, czy zamierza w przyszłości postawić mu poważniejsze zarzuty.
James Nevils III został zaatakowany przez psa w poniedziałkowy wieczór, gdy z innymi krewnymi przebywał koło domu w okolicy 8900 South Carpenter Street w Chicago. Z ustaleń policji wynika, że zwierzę złapało chłopca za gardło i nie puściło, aż sąsiedzi śmiertelnie pobili czworonoga.
Dziadek chłopca James Nevils Sr oświadczył, iż chciałby, by właściciel psa poniósł odpowiedzialność za niedopilnowanie czworonoga. – Pies zniszczył młode życie, a jego właściciel powinien ponieść za to konsekwencje. To był bardzo dobry chłopiec. Nie mogę uwierzyć, że nie żyje. Jestem zdruzgotany – powiedział Nevils Sr.
Marquis Lewis był jednym z sąsiadów, który próbował przyjść chłopcu z pomocą. – Najpierw biłem psa cegłą. Później mój brat znalazł kij. Obaj biliśmy psa, aż poniósł śmierć – opowiadał Lewis.
Brad Powers, rzecznik Commission on Animal Care and Control przyznaje, że „pies był duży i muskularny”. Przypuszczalnie był to dog argentyński. (ak)
