Tragiczny finał miała akcja ratunkowa na rzece Chicago. Podczas poszukiwania topielca śmierć poniósł strażak z ekipy nurków. Dwóch innych strażaków odniosło obrażenia.
Do tragicznego wypadku doszło w nocy 28 maja. Podczas poszukiwania mężczyzny, który wypadł za burtę łodzi, nurek chicagowskiej straży pożarnej, Juan Bucio stracił pod wodą kontakt ze swoim partnerem . Nieprzytomnego Bucio wyciągnięto chwilę później z wody i przewieziono do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili zgon.
Podczas akcji ratunkowej dwóch innych strażaków zostało rannych. W szpitalu stwierdzono, że były to tylko niegroźne obrażenia.
29 maja wciąż zaginiony był mężczyzna, który dzień wcześniej około godz. 8 pm wypadł za burtę łodzi do rzeki Chicago, w pobliżu ulicy Ashland. Zaginiony został zidentyfikowany jako 28-letni Alberto Lopez.
Tymczasem Chicago okryło się żałobą po śmierci strażaka Juana Bucio. 46-latek pozostawił żonę i dwóch synów w wieku szkolnym. Bucio dla chicagowskiej straży pożarnej pracował od 15 lat, z czego 11 lat w ekipie nurków.
Kondolencje rodzinie zmarłego nurka przekazało dowództwo straży pożarnej i policji, a także burmistrz Chicago, Rahm Emanuel.
(ao)