W minionym tygodniu liczba osób postrzelonych w Chicago w tym roku doszła do tysiąca. Ten niechlubny rekord został pobity znacznie wcześniej niż w latach ubiegłych.
W większych od Chicago metropoliach, w Nowym Jorku i Los Angeles, do końca maja liczba postrzeleń nie przekroczyła tysiąca. Do poniedziałku rano, po kolejnym pełnym przemocy weekendzie, liczba osób postrzelonych z broni palnej wzrosła w Chicago do 1050.
Z danych zbieranych przez „Chicago Tribune” od 2012 r. wynika, że w tym roku rekord postrzeleń został pobity wcześniej niż w latach ubiegłych. Od początku 2014 r. do 7 czerwca ub. r. w Wietrznym Mieście zostały postrzelone 933 osoby. W 2013 r. liczba ta wynosiła 817. W roku 2012 w porównaniu z latami poprzednimi nastąpił znaczny skok liczby postrzeleń i zabójstw, a ich ofiarą padły 974 osoby.
W Chicago liczba aktów przemocy z użyciem broni palnej przekroczyła liczbę podobnych incydentów w dwu największych miastach w Stanach Zjednoczonych – Nowym Jorku i Los Angeles.
W pierwszych pięciu miesiącach bieżącego roku w Nowym Jorku, mieście trzykrotnie większym niż Chicago, postrzelono 510 osób, podczas gdy rok wcześniej ofiarą broni palnej padło 467 osób.
W Los Angeles, metropolii liczącej ponad milion mieszkańców więcej niż Chicago, do końca maja zanotowano 438 postrzeleń, o 21 proc. więcej niż przed rokiem, kiedy ofiarą broni palnej padły 362 osoby. (ak)
