W świetle nowego prawa Illinois, przebywający nielegalnie w USA będą mogli przejść przeszczep nerki na koszt stanu. Refundowane będą także leki konieczne, by zapobiec odrzutowi organu. Wygląda na to, że jest to pierwszy tego rodzaju program w kraju.
Od października, kiedy nowe przepisy weszły w życie, stanowe ośrodki transplantacji sprawdzają, którzy z grupy 686 dializowanych nieudokumentowanych imigrantów kwalifikują się do przeszczepu i mogą zostać umieszczeni na liście oczekujących.
– Stało się dobrze i z medycznego, i z etycznego punktu widzenia – mówi dr Jose Oberholzer, kierownik Oddziału Transplantologii przy Uniwersytecie Illinois w Chicago, który lobbował za nowymi przepisami. Lekarz szacuje, że do programu może zakwalifikować się 200–300 imigrantów. Ostrożne szacunki mówią, że połowa znajdzie dawców spoza puli dla amerykańskich obywateli, a reszta trafi na listę oczekujących, w przypadku tego regionu – od pięciu do siedmiu lat.
Nowe prawo znajduje też jednak swoich przeciwników. – Jeżeli czyjeś życie jest zagrożone, trzeba takiej osobie pomóc bez względu na wszystko. Ale wiele osób może przejść ten zabieg w ojczystym kraju. My też mamy potrzeby i ograniczone zasoby. (…) To oczywiste, że chcemy stawiać interesy amerykańskich obywateli nad interesy obywateli innych krajów, którzy mieszkają tu, łamiąc prawo – przekonuje Ira Mehlman, rzecznicz walczącej o ograniczenie imigracji Federation for American Immigration Reform (FAIR).
Dotychczas stan Illinois nie zezwalał na umieszczanie na listach oczekujących na przeszczep nieudokumentowanych imigrantów. Nie zezwalał im również na przeszczep nerki od bliskiej osoby, który to zabieg kosztuje ok. 100 tys. dolarów. Tyle że jednocześnie oferowano dializy, których koszt szacuje się na 60 tys. dol. rocznie, a na zabieg ten pacjent jest skazany do końca życia. Teraz oprócz samego przeszczepu stan zapłaci też za leki immunosupresyjne, ich koszt to 10 do 20 tys. dol. rocznie – o ile pacjent nie przeprowadzi się do innego stanu.
(as)
fot.Stefan_Schranz /pixabay.com
