38 osób postrzelonych, w tym dziewięć śmiertelnie – to bilans ubiegłego weekendu. Na chicagowskich ulicach, pomimo śniegu i trzaskającego mrozu, nie ustaje przemoc.
Wśród ofiar śmiertelnych są dwie kobiety i dwóch mężczyzn, którzy zginęli od kul podczas napadu rabunkowego, do którego doszło w sobotę po południu na dalekim południu miasta. Nieznani sprawcy wdarli się do domu, zastrzelili czworo mieszkańców i ciężko ranili 18-latkę. W domu w momencie napadu przebywał również 2-letni chłopiec, któremu nic się nie stało. Prawdopodobnym motywem napadu były porachunki gangów narkotykowych.
Do dwóch śmiertelnych w skutkach strzelanin doszło w północnych dzielnicach miasta. W piątek wieczorem od kul zginął kierowca samochodu ostrzelanego w okolicy 7200 W. Grace – 28-letni Crispin Coliz, który wcześniej wdał się w awanturę przed sklepem w Belmont Heights.
W nocy z soboty na niedzielę na ulicy w okolicy 3100 W. Irving Park wybuchła bójka, która skończyła się zastrzeleniem jednego z jej uczestników. W wyniku postrzału w brzuch zginął 34-letni Joel Planas.
W niedzielę do strzelaniny doszło w tzw. party bus, w którym najpierw wybuchła awantura, a następnie jeden z uczestników imprezy postrzelił dwóch mężczyzn. Postrzelony w głowę 22-latek jest w stanie krytycznym. Do zdarzenia doszło w pobliżu skrzyżowania Irving Park Road i Lake Shore Drive. Podejrzewany o otworzenie ognia mężczyzna także został ranny i przebywa w szpitalu.
(gd)