Małżeństwo z podchicagowskiego Northbrook zginęło z rąk własnego syna. Ich ciała znaleziono w letnim domu w Las Vegas. Przed dokonaniem zbrodni i popełnieniem samobójstwa sprawca rozesłał list pożegnalny wyjaśniający powody jego czynu.
Ciała 69-letniego Arta Wulfa i jego 66-letniej małżonki Jan Morgan-Wulf znaleziono 2 czerwca w ich letnim domu w dzielnicy Talon Pointe w Las Vegas. Oboje zginęli od strzałów z broni palnej i ciosów zadanych ostrych narzędziem. W pobliżu leżało ciało ich syna, 36-letniego Aarona Wulfa, który popełnił samobójstwo.
Rzecznik lokalnej policji sierż. Jeff Clark stwierdził na konferencji prasowej, że członkowie rodziny i sąsiedzi słyszeli krzyki w domu Wulfów, co skłoniło ich do powiadomienia policji. Przybyły na miejsce patrol znalazł w budynku trzy ciała. Sierż. Clark wyjaśniał, że gdyby funkcjonariusze wiedzieli o tym co rozgrywa się w domu Wulfów, patrol przyjechałby znacznie szybciej, a „w chwili zawiadomienia policji Wulfowie i ich syn przypuszczalnie już nie żyli”.
– Ta zbrodnia była drobiazgowo zaplanowana – mówił sierż. Clark. Popełniona została z premedytacją, o czym świadczy wielostronicowe oświadczenie rozesłane mejlem do policji, mediów i innych odbiorców. W manifeście Aaron Wulf winą za swoją śmierć obarcza rodziców. Jak napisał w pożegnalnym liście, jako dziecko był napastowany seksualnie i bity przez ojca.
Sierż. Clark przyznał, że policja otrzymała oświadczenie „już po tragicznych wydarzeniach”. Wyjaśnił, że w przeszłości Aaron Wulf cierpiał na chorobę psychiczną, a jego rodzice nie byli powodem jego problemów życiowych.
Art Wulf był emerytowanym adwokatem, który pracował jeszcze zawodowo na część etatu. W latach 1995-99 zasiadał w radzie szkolnej Dystryktu 225. Jan Morgan-Wulf była logopedą zatrudnioną w jednym z okręgów Chicagowskich Szkół Publicznych oraz pośrednikiem sprzedaży nieruchomości w biurze Coldwell Banker Real Estate w Northbrook.
Oprócz Aarona Wulfowie mieli troje dorosłych dzieci. (ak)