Lizaki i cukierki zawierające szkodliwe związki ołowiu można znaleźć w chicagowskich sklepach. Departament zdrowia przestrzega przed zakupem i spożyciem słodyczy mało znanych producentów, importowanych z Indii, Chin, Tajwanu i Meksyku.
Temat obecności związków ołowiu w importowanych lizakach i cukierkach nie jest nowy, a departament zdrowia ostrzega przed tym zagrożeniem od kilku lat. Sprawa przykuła uwagę mediów po znalezieniu w organizmie dwulatki z Chicago dużego stężenia ołowiu. Źródłem szkodliwych związków, które spowodowały opóźnienia rozwojowe dziecka, były lizaki kupione w jednym z chicagowskich sklepów.
Stanowy i powiatowy departament zdrowia nie przeprowadzają testów importowanych słodyczy pod kątem obecności ołowiu. Stanem, który wymaga takich testów jest Kalifornia. Z przeprowadzonych tam testów wynika, że jedna czwarta sprowadzanych z Meksyku słodyczy i przekąsek zawiera trujące związki ołowiu. Ołów znaleziono też w słodyczach importowanych z Chin, Indii i Tajwanu. Oficjele ostrzegają, że zakażone mogą być też słodycze kupowane przez internet, na przykład przez portal Amazon.
Departament zdrowia powiatu Cook ostrzega rodziców i opiekunów przed karmieniem dzieci słodyczami pochodzącymi z importu. Zalecane jest przebadanie dzieci pod kątem stężenia ołowiu we krwi. Zatrucie ołowiem może prowadzić do poważnych problemów rozwojowych i zdrowotnych u niemowląt i dzieci.
(gd)