0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaChicago80 akrów piekła

80 akrów piekła

-

Historię tworzą zwycięzcy. Dlatego Amerykanie dużo wiedzą o potwornościach, które miały miejsce w obozie dla jeńców wojennych Unii w Andersonville w stanie Georgia, i niewiele o horrorze, jaki jeńcy konfederaccy przeżywali w obozie w Chicago. Z ponad 18 tys. konfederatów, którzy trafili do obozu Douglas, 6 tys. zmarło. Do dziś mieszkańcy (ci, którzy wierzą w duchy) powstałego na tym miejscu kompleksu Lake Meadows Condominium słyszą krzyk mężczyzn, odgłos maszerujących wojsk i czują odór zwłok. Jedno jest pewne. Rzeczywistość jest gorsza od zjaw z zaświatów.

W Camp Douglas więziono ponad 16 tys. konfederatów fot. angelfire.com/va/mountainwinds/CampDouglas.html
W Camp Douglas więziono ponad 16 tys. konfederatów fot. angelfire.com/va/mountainwinds/CampDouglas.html

Nazwany przez jeńców „osiemdziesięcioma akrami piekła” obóz Douglas mieścił się na południu miasta między 31 Street a Cottage Grove Avenue. Początkowo teren ten został przekazany przez senatora Stephana Douglasa (demokratę, który przegrał wybory na prezydenta z Abrahamem Lincolnem) University of Chicago. W czasie wojny domowej ziemię skonfiskowano na potrzeby wojska. Powstał tu obóz szkoleniowy, który z czasem przekształcono na obóz jeniecki.

REKLAMA

Okładka książki Kelly Pucci pt. Camp Douglas fot. Arcadia Publishing
Okładka książki Kelly Pucci pt. Camp Douglas fot. Arcadia Publishing

Pierwsi konfederaccy żołnierze przybyli do Douglas w lutym 1862 roku, zaraz po przejęciu przez wojska unijne Fortu Donelson w Tennessee, gdzie szczególne zasługi odniósł Ulysses S. Grant, za co wyniesiono go do stopnia generała brygady. Kolejne grupy jeńców przywożono aż do 1865 roku. Warunki w obozie pogarszały się z każdym dniem. Im więcej było ludzi, tym życie stawało się bardziej nie do zniesienia.

W drewnianych, nieogrzewanych budynkach panowało przepełnienie, brakowało żywności, ubrań, wody zdatnej do picia, opieki medycznej. Jeńcy umierali z głodu, wyczerpania, z powodu szkorbutu i krwawej dyzenterii. Znikąd nie nadchodziła pomoc. Na dodatek pokazywano ich niczym małpy w klatce. Pociąg z Chicago zatrzymywał się niedaleko obozu. Po niedzielnych nabożeństwach przyjeżdżały tu wycieczki ciekawskich, wystrojone damy z małymi dziećmi, dżentelmeni z monoklem w oku i masa łobuzów. Ich ulubionym zajęciem było ciskanie kamieniami w wygłodniałych jeńców. Propaganda była tak silna, że nie widzieli w nich ludzi, lecz potworów. Nic dziwnego, zaraz na początku wojny Lincoln wtrącił do więzienia dziennikarzy, którzy przekazywali czytelnikom prawdziwy obraz zniszczeń. Znaleźli się jednak ludzie, którzy podrzucali jeńcom żywność, czasami leki. Na odwagę zdobywali się głównie uczniowie pobliskiego seminarium.

Najwięcej jeńców (12 tys.) przebywało w obozie Douglas w grudniu 1864 roku. Liczby tej nie można jednak dokładnie ustalić, ponieważ większość dokumentów spalono zaraz po zakończeniu wojny. Ponadto przez pewien czas pozbawieni skrupułów grabarze sprzedawali ciała konfederatów szkołom medycznym, innych chowali w płytkich grobach bez trumien lub wrzucali do jeziora Michigan. Najwięcej pochowano w nieoznaczonych grobach dla ubogich na miejskim cmentarzu, gdzie dziś mieści się dzielnica Lincoln Park. W 1867 roku ciała ekshumowano i przeniesiono na cmentarz Oak Woods, mieszczący się pięć mil na południe od obozu.

Żołnierz Unii z obozu w Andersonville fot. Library of Congress
Żołnierz Unii z obozu w Andersonville fot. Library of Congress

W latach 1862-1865 obozem zawiadywało sześciu komendantów. Dwóch z nich miało do jeńców szczególnie nieludzkie podejście. W rezultacie Douglas zyskał opinię najgorszego ze wszystkich obozów jenieckich. Ostatni dowódca, pułkownik B.J. Sweet (później generał brygady), odmawiał jeńcom owoców i warzyw, czym przyczynił się do rozpowszechnienia szkorbutu. Kiedy chicagowianie zdali sobie sprawę z warunków panujących w obozie, rozeszła się plotka, że ludność cywilna zamierza oswobodzić jeńców. Zarządzający wówczas Sweet otrzymał zgodę na wprowadzenie stanu wojennego w całym mieście. Historycy są podzieleni co do tego, czy zagrożenie było prawdziwe, czy też Sweet skorzystał z pretekstu, by aresztować protestujących cywilów, których jedyną zbrodnią było krytykowanie nieludzkich warunków w obozie.

Grupę demonstrantów, w tym żonę prominentnego prawnika, zamknięto razem z jeńcami. Później postawiono ich przez sądem wojskowym w Cincinnati w Ohio. Dwóch cywilów zmarło w obozie, a jeden, czekając na proces, popełnił samobójstwo. W 1866 roku Sąd Najwyższy USA orzekł, że proces naruszył konstytucję.

Tymczasem wygłodniali jeńcy zjadali zbłąkane psy, a nawet szczury, które uznali za wyjątkowy przysmak. Szef U.S. Sanitary Commission nie mógł uwierzyć w to, co zastał w Douglas. Po inspekcji w raporcie dla rządu pisał: „(…) podmokły grunt, cuchnące wyziewy, gnijące kości… wystarczająco, by człowiek zwariował. Baraki są tak obrzydliwie zapuszczone, że tylko ogień może je oczyścić”.

Nie zawsze tak było. W pierwszym roku istnienia obozu jeńcy mogli wykupić się pod warunkiem złożenia przysięgi lojalności wobec Stanów Zjednoczonych i zgody na udział w wojnie w szeregach Unii. Wielu przystało na ten wymóg. Zostali wysłani na Zachód do walki z Indianami. Z końcem wojny tylko ci, którzy złożyli przysięgę wierności, dostali bilety na dojazd do domów na Południu. Pozostali wracali na piechotę.

Obóz Douglas zlikwidowano zaraz po wojnie. Jak widać, duchy nie muszą nas straszyć. Rzeczywistość bywa dużo gorsza.

Elżbieta Glinka

[email protected]

REKLAMA

2091198537 views

REKLAMA

2091198839 views

REKLAMA

2092995298 views

REKLAMA

2091199123 views

REKLAMA

2091199269 views

REKLAMA

2091199413 views