0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaWywiadyMiędzy nami partnerami

Między nami partnerami

-

– z Victorem Asheąm, ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Rzeczypospolitej Polskiej rozmawia Waldemar Piasecki
– Jak się pan Ambasador czuje w Polsce? Jak się tu panu żyje i pracuje? Czym jest dla pana Polska?

Czuje się wietnie. Ostatnie dwa i pół roku spędzone w Polsce, w roli ambasadora amerykańskiego, były ekscytujące, fascynujące i inspirujące. Zarówno dla mnie jak i całej rodziny: żony Joan, czternastoletniej córki Marthy i szesnastoletniego syna J. Victora. Jadąc do Polski, wiele o niej wiedziałem, choć-by z poprzednich wizyt, odbytych jako burmistrz Knoxville zaprzyjaźnionego z polskim Chełmem czy znajomości z Polakami w Tennessee. Podczas pobytu w waszym kraju znakomicie wzbogaciłem tę wiedzę odwiedzając 120 miast i miejscowości na terenie wszystkich szesnastu województw. Mogę śmiało powiedzieć, że charakter, poczucie tożsamości i poświęcenie Polaków są po prostu nadzwyczajne. Zapewniam, że Asheąowie zawsze będą doceniać spędzony w Polsce czas i pozostanie on dla nich ważną wartością.

– Polska jest uważana za największego sojusznika USA w świecie, a nasze wzajemne relacje posiadają długoletnią tradycję. Ta perspektywa jest dość oczywista… Co z tego wynika dziś? Jaki jest obecny stan tych stosunków?
Związki polsko-amerykań-skie to temat na książkę, jakich wiele zresztą powstało. Nasze związki posiadają tradycję liczącą ponad 230 lat. Poprzez lata historii, można wskazać wiele przykładów współdziałania (poczynając od Rewolucji Amerykańskiej, która przyniosła niepodległość Stanom Zjednoczonym, aż po obecny czas globalnej wojny z terroryzmem), w którym potwierdzaliśmy i rozwijali nasze wspólne wartości.

Nasza wspólna historia zaczyna się od dwóch młodych polskich patriotów – Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego. Pierwszy wybudował fortyfikacje West Point i miał wielki udział w zwycięstwie nad Anglikami pod Saratogą w 1777 roku, w jednej z kluczowych bitew Rewolucji, nim powrócił do Polski, by poprowadzić w 1794 roku swoją słynną Insurekcję przeciwko carskiej Rosji, by odzyskać wolność dla swej ojczyzny. Drugi, nawet dziś, określany jest mianem „ojca kawalerii amerykańskiej”. Oddał życie za wolność Ameryki, w walce z Anglikami pod Savannah w 1779 roku. Oczywiście, wiemy też dobrze, że po I wojnie światowej, „Czternaście Punktów” Woodrowa Wilsona, prezydenta USA (i wielkiego przyjaciela polskiego wirtuoza Ignacego Paderewskiego), które stanowiły fundament powojennego ładu, przywróciło Polskę na mapę Europy.
Podczas II wojny Ameryka przyłączyła się do walki z faszyzmem, gdy Polska już ją długo prowadziła. Warto przypominać słowa królowej Elżbiety II, która stwierdziła, iż gdyby nie bohaterstwo i odwaga polskich pilotów podczas Bitwy o Anglię, ta mogłaby paść, a pochodnia wolności zgasnąć. Amerykanie modlili się za Polskę w czasie „zimnej wojny”. Szczerze cieszyliśmy się z wyboru syna Polski Karola Wojtyły na Stolicę Apostolską. Wspomagaliśmy „Solidarność” w jej najczarniejszych dniach i śmiali ze szczęścia i satysfakcji, gdy Polska, jako pierwsza wydostała się spoza „żelaznej kurtyny” i przyłączyła do NATO. Dziś możemy polegać na Polsce i jej roli, jaką odgrywa w Afganistanie i Iraku.
Te przykłady, dowodzą, że Polska zrobiła o wiele więcej niż tylko przetrwała nacięż-sze próby swojej historii. Rzeczpospolita Polska wyłoniła się z nich jako lider po-stępu i przykład do naśladowania dla innych. W ostatnich 300 latach swej historii Polska nie była nigdy tak bezpieczna i tak dobrze prosperująca, jak dziś.

Wyjątkowy wkład Polski w misję w Iraku i globalną wojnę z terroryzmem oczywiście przyczynia się do zacieśniania więzi między naszymi narodami, krajami i siłami zbrojnymi. Stany Zjednoczone ogromnie szanują i doceniają poświęcenie Polski w misji utrzymywania znaczącego kontyngentu militarnego i dowodzenia siłami międzynarodowymi w rejonie centralno-południowym. Podobnie wysoce cenimy zdecydowane zobowiązanie Polski w dzieleniu z nami pryncypiów, wartości i idei, które leżą u podstaw naszego partnerstwa. Polska decyzja o skierowaniu do Afganistanu ponad tysiąca żołnierzy jest tego najlepszym potwierdzeniem. Ścisłe współdziałanie naszych sił zbrojnych, czy to w formie szkolenia w Europie czy to aliansu w odległych teatrach działań, wzmacnia bezpieczeństwo naszych krajów i przyczynia się do wzrostu stabilizacji w naszym trudnym i niespokojnym świecie.
Stany Zjednoczone są po prostu dumne mogąc uznawać Polskę za jednego ze swoich najbliższych przyjaciół!

– Tematem, którym żyje polska opinia publiczna jest tzw. tarcza rakietowa. Jej kluczowym komponentem ma być baza pocisków przechwytujących zlokalizowana w Polsce. Zamiar ten budzi liczne głosy krytyczne. Oficjalne negocjacje rządów USA i Polski nad realizacją tych instalacji właśnie się rozpoczynają. Jaka jest historia tej inicjatywy?

Po ponad czterech latach konsultacji na temat technicznych, militarnych i politycznych aspektów lokalizacji komponentów systemu obrony rakietowej w Europie, mój rząd złożył rządowi Rzeczypospolitej Polskiej propozycję budowy na polskim terytorium bazy przechwytywania rakiet (interceptor base). Jak publicznie stwierdził szef polskiego gabinetu Jarosław Kaczyński, obie strony podejmują negocjacje zmierzające do uczynienia tej idei rzeczywistością.
– Jaki jest sens takiego systemu obrony rakietowej?

Stany Zjednoczone i wielu naszych sojuszników jest przekonanych, że zwiększenie zdolności obrony rakietowej, jako kontrakcji na wzrost zagrożenia atakiem przy pomocy rakiet dalekiego zasię-gu jest wyzwaniem wartym zachodu. Chodzi o to, by chronić USA i większość Europy przed uderzeniem z rejonu Bliskiego Wschodu, ze strony państw rozbójniczych (rogue countries) czy niestabilnych reżimów. Trudno uważać takie scenariusze za fikcję, skoro Iran publicznie deklaruje, że jego celem jest osiągnięcie zdolności ataku interkontynentalnego przy pomocy rakiet poruszających się w przestrzeni kosmicznej. To, że oni taki program prowadzą i testują, znajduje się w publicznie dostępnych zasobach informacji.

Rząd amerykański jest przekonany, że rozlokowanie w Polsce ograniczonej liczby (10) rakiet przechwytujących (interceptorów) i instalacji radarowych w Czechach uchroniłoby Europę i USA od zagrożenia rakietowego, o jakim mówiłem przed chwilą.
– Dlaczego te bazy mają powstawać akurat w Polsce i Czechach?
Analizy techniczne wskazują, że Europa środkowa jest geograficznie najlepszym miejscem lokalizacji elementów systemu obrony rakietowej. Stąd wrogie pociski byłyby najłatwiejsze do zlokalizowania i osiągnięcia przez interceptory. Poza tym taka lokalizacja pozwoliłaby na objęcie ochroną (coverage) jak największej części terytorium Polski, Europy i USA. To byłaby swego rodzaju „polisa ubezpieczeniowa” na wypadek ataku terrorystów czy państw rozbójniczych przeciwko niewinnym ludziom.

Nasze zaproszenie Polski do negocjacji odzwierciedla długoterminową amerykań-ską wizję waszego kraju, jako cennego sojusznika i partnera strategicznego. Polska bowiem dowodzi swoim działaniem jak cennym jest uczestnikiem sojuszu i państwem głęboko oddanym bezpieczeń-stwu zbiorowemu. Postrzegam naszą propozycję lokalizacji w Polsce części systemu obrony rakietowej, jako czytelny wyraz amerykańskiego zaufania i szacunku dla waszego kraju i dalszego rozszerzenia partnerstwa strategicznego.
– Sceptycy obecności amerykańskiej tarczy w Polsce uważają, że jest to ograniczenie suwerenności. Co pan na to?

Amerykańskie instalacje przechwytujące nie będą naruszać suwerenności Polski. W odróżnieniu od niektórych przykładów z przeszłości Polski, nie będą posiadać statusu „eksterytorialności”. Zgodnie z regulacjami NATO, amerykańscy żołnierze stacjonujący za granicą są zobowiązani podporządkować się prawu państwa goszczącego i przestrzegać go. Tak ma to miejsce w przypadku kilku państw europejskich, gdzie znajdują się nasze bazy. Te same wymogi będą stawiane w przypadku jakichkolwiek amerykańskich obiektów i ich załóg w Polsce. Pełny respekt dla polskiej suwerenności jest oczywisty.

– Po co system obrony rakietowej z USA, skoro nad podobnym pracuje NATO?
Planowane instalacje w Polsce i Czechach są w pełni zgodne z trwającą w NATO dyskusją na temat systemu obrony rakietowej. Nasze plany były ściśle konsultowane z naszymi sojusznikami z NATO w miarę, jak powstawały. Jestem przekonany, że nasz system będzie nie tylko uzupełnieniem ich własnych systemów obrony, ale ostatecznie stanie się kamieniem węgielnym zintegrowanego systemu obrony rakietowej NATO.

– Przeciwko tarczy zdecydowanie oponuje Rosja. Ile w tym uzasadnionych obaw, a ile polityki?
Ameryka jest wystarczająco świadoma wszystkich oświadczeń składanych przez oficjeli rosyjskich, w kórych nazywają plany instalacji prowokacją oraz zagrożeniem Rosji i jej interesów. Szczerze mówiąc, nie rozumiem tych obaw ani się z nimi nie zgadzam…

Podczas procesu rozważania i planowania całego projektu obrony rakietowej, Stany Zjednoczone konsultowały go bezpośrednio z Rosją. Ministrowi obrony Siergiejowi Iwanowowi zorganizowaliśmy specjalny wyjazd do naszej bazy obrony rakietowej w Fort Greely na Alasce. Osobiście mogę się zapoznać z koncepcją i projektem systemu oraz przekonać, że jest on systemem czysto obronnym i skierowanym na odparcie ataku ze strony rozbójniczych państw czy reżimów. Wizyta ministra Iwanowa na Alasce była jednym z… dziesięciu kolejnych spotkań ze stroną rosyjską w celu dostarczenia jej pełnych wyjaśnień i stworzenia możliwości dyskusji na temat amerykańskiego systemu obrony rakietowej.

– Może Rosja nie wierzy, że to system czysto obronny?
Rakiety przechwytujące mają charakter czysto obronny. Nie posiadają głowic bojowych, z jakimkolwiek ładunkiem. Zostały skonstruowane by niszczyć rakiety wroga poprzez bezpośrednie uderzenie. Więcej, nie ma jakiejkolwiek możliwości, aby tych parę rakiet mogło obronić lub powstrzymać uderzenie setek rosyjskich rakiet będących na uzbrojeniu ich Strategicznych Sił Rakietowych (Strategic Rocket Force). Nawet nikt takich celów nie zakładał…
Tych dziesięć naszych interceptorów byłoby wystarczającą obroną przed ewentualnym uderzeniem balistycznym z Bliskiego Wschodu. Chcemy, żeby Rosja to zrozumiała. Niezmiernie istotne jest więc zachowanie wobec niej cierpliwości i transparencji, ale też nieuwiarygodnianie retoryki celowego zniekształcania faktów (z czym mamy do czynienia), by wpływać na politykę państwową Polski i proces podejmowania przez nią decyzji.
– Oczywiście dużo ważniejsze jest, co o tarczy myśli Polska…
Stany Zjednoczone i Polska zbudowały, w obecnych latach, silne i konstruktywne partnerstwo. Jestem głę-boko przekonany, że porozumienie w sprawie tarczy rakietowej jeszcze bardziej zacieśni nasze więzi obrony i bezpieczeństwa. Baza pocisków przechwytujących z niewielkim (około 200-osobowym) kontyngentem wojskowym będzie widoczną demonstracją zaangażowania mego kraju w bezpieczeństwo Polski – i Europy – poprzez udostępnienie systemu obronnego, który nigdzie i nigdy dotąd nie istniał.
– Jakie profity dla Europy?

Stany Zjednoczone doszły do wniosku, że obrona rakietowa bazująca w Europie ma sens. System zaprojektowany dla przeciwdziałania rakietom balistycznym państw rozbójniczych uzupełnia plany NATO, pozostające teraz jeszcze w fazie formułowania, tworzenia koncepcji podobnego systemu w odniesieniu do rakiet taktycznych. Razem oba systemy mogą stworzyć tarczę dla całej Europy, w dodatku do USA. Prosto rzecz ujmując, nie byłoby w niczyim interesie mieć Europę wystawioną na próby szantażowania przez kraje rozbójnicze dysponujące bronią rakietową dalekiego zasięgu.
– Czy społeczeństwu amerykańskiemu i polskiemu należy się debata w sprawie tarczy?

To jasne. Obrona rakietowa jest poważnym zagadnieniem bezpośrednio związanym, bezpieczeństwem narodowym obu naszych krajów, wykraczającym poza ramy dyskusji partyjnych i powierzchownych sądów. My wszyscy – rząd, środowiska naukowe, dziennikarze i politycy – jesteśmy winni naszym obywatelom racjonalną i opartą na faktach dyskusję na temat tej inicjatywy obronnej.

Liczymy na ścisłą współ-pracę z naszymi polskimi partnerami w negocjowaniu i wprowadzaniu w życie tego kluczowego programu, który znacznie wzmocni bezpie czeństwo Polski, USA oraz naszych europejskich sojuszników i przyjaciół.

Wszystkich Czytelników zapraszam na stronę internetową naszej ambasady http://poland.usembassy.gov, po więcej informacji na temat tej inicjatywy.
– Dla Polaków bardzo delikatnym i prestiżowym elementem stosunków z USA jest kwestia zniesienia wiz, która ma swoją długą historię. Obecnie jednak Ameryka powoli przestaje być dla Polaków „Ziemią Obiecaną” w związku z łatwym dostępem do krajów UE, przede wszystkim Anglii, Irlandii, Hiszpanii. Czy jest szansa, że kwestia wizowa doczeka się pomyślnego dla Polaków rozwiązania przez Kongres jeszcze za obecnej prezydencji?
Od początku mego pobytu w Polsce dobrze wiem, jak ważne jest to zagadnienie. Jego powagę w pełni doceniam. Zwraca na nią uwagę także Waszyngton. W listopadzie ub. roku, podczas swej wizyty w Europie, prezydent George Bush zapowiedział zwrócenie się do Kongresu USA o modyfikację programu ruchu bezwizowego (Visa Waiver Program) i stworzenie warunków do włączenia doń nowych państw, po uprzednim wzmocnieniu programu o nowe komponenty bezpieczeństwa. Prezydent jest przekonany, że w interesie amerykańskim leży promowanie łatwego podróżowania do Stanów zarówno turystów jak i członków rodzin ludzi tam żyjących. Senat USA przyjął już stosowną legislację pozwalającą nowym państwom na włączenie do programu. Następnym etapem jest Izba Reprezentantów, przez którą legislacja musi przejść, by trafić do podpisu na biurko prezydenta i stać się prawem. Nie jestem w stanie przewidzieć, ile czasu może to potrwać. Szczerze doradzam Polakom, posiadającym przecież w USA silną reprezentację, aby dzielili się swoimi opiniami i oczekiwaniami z kongresmenami, których wybierają, a ci transmitowali je dalej i eksponowali na Kapitolu. To najskuteczniejsza i wypróbowana droga osiągania celów grupowych w Ameryce.

– Idzie Wielkanoc. Dla Polaków jest to długie święto obchodzone praktycznie od Niedzieli Palmowej do Lanego Poniedziałku. Jakie różnice widzi pan w celebrowaniu Wielkanocy i Easter? Jakie zwyczaje amerykańskie zwią-zane z tym świętem są inne niż w Polsce. Jak je pan wspomina z domu rodzinnego?
Wielkanoc, czyli Easter, jest oczywiście bardzo ważnym świętem dla Amerykanów, choć krótszym niż w Polsce, bo tylko jednodniowym. Lany Poniedziałek jest nieznany. Nie mamy w Ameryce tak ozdobnych pisanek i tak okazałych palm wielkanocnych tak jak w Polsce. Polskie palmy z Lipnicy Murowanej są chyba największe i najbradziej imponujące na święcie… Z kolei, dużo popularniejszy jest w Ameryce wielkanocny zając Bunny, który jest dominującym symbolem świątecznym. Amerykańską tradycją jest też urządzanie Easter Egg Hunt, polowanie na jajka poukrywane w ogrodzie. Moja rodzina zawsze uczestniczyła i uczestniczy w nabożeństwie rezurekcyjnym w Wielką Niedzielę. Tak się działo w moim rodzinnym Knoxville i tak samo jest w Warszawie. Tak samo, jak dekorowaliśmy w Knoxville nasz dom i jego otoczenie, tak samo teraz dekorujemy rezydencję w Warszawie. Dzień przed Niedzielą Palmową zorganizowaliśmy w rezydencji wielkanocne party połączone z polowaniem na jajka dla dzieci amerykań-skich i polskich pracowników naszej ambasady. Wszyscy bawiliśmy się bardzo dobrze. Z podobną nadzieją wkraczamy w Wielkanoc…
Rozmawiał:
Waldemar Piasecki

REKLAMA

2091277312 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091277612 views

REKLAMA

2093074073 views

REKLAMA

2091277897 views

Wojowniczka w Hollywood

Cykady (nie na Cykladach)

UFO nad Fukushimą

Hamas kontra Izrael

REKLAMA

2091278052 views

REKLAMA

2091278197 views