0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaWywiadyGrażyna Lippert-Zajączkowska Wielkim Marszałkiem Parady 3-Majowej

Grażyna Lippert-Zajączkowska Wielkim Marszałkiem Parady 3-Majowej

-

REKLAMA

Mój entuzjazm do sztuki przekazuję innym

 

Zna cię całe polskie Chicago: artystka, dziennikarka, radiowiec, redaktor, pedagog. A od 12 lat dyrektor działu emigracyjnego w Zrzeszeniu Amerykańsko-Polskim. Gratuluję szerokich zainteresowań. Skąd tyle sił, energii i entuzjazmu ?

– Dziękuję bardzo. Nawet nie wiedziałam, że tyle robię. Skąd biorę energię? Moja sztuka, moja twórczość bezwzględnie jest motorem wszystkiego, co robię w moim życiu. Cała moja działalność ma charakter społeczny. Bardzo lubię pracować z ludźmi, dla ludzi…

 

Ale porozmawiajmy o sztuce z absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Mogłabyś zdefiniowac twój artystyczny portret, swoje credo ?

– Cała moja twórczość związana jest z konstruktywizmem, to jest moja fascynacja. Ów kierunek artystyczny zmienił oblicze XX wieku. Ja lubię budować wszystko od początku. Cała architektura minionego wieku, sposób urządzania wnętrz, to wszystko zawdzięczamy wizji konstruktywistów. Myślę tu o Kazimierzu Malewiczu, który swoimi obrazami – biały kwadrat na białym tle i czarny kwadrat na białym tle – pokazał nam swoje spojrzenie na sztukę.

 

Sztuka to inne spojrzenie na rzeczywistość, szukanie nowych kolorów i zapachów, odkrywanie nowego świata …

– Och, tak! To największa radość mojego życia, towarzyszy mi cały czas, nawet w pracy zawodowej, która nie jest związana ze sztuką. Sztuka to rozwijanie rzeczy, tak zwany „development”, rozwój, myślenie o tym, co następnie możemy zrobić dla ludzkości. Szukanie innych form, kształtów, wyjść bardziej humanitarnych, związanych z potrzebami. Bo bardzo łatwo jest odejść i nie zrozumieć własnego środowiska, czasem jesteśmy tak zajęci, że nie widzimy z perspektywy naszego życia.

 

Czyli ogromnie szerokie spojrzenie na kulturę i sztukę ?

– Myślę, że tak. Nie jest to dla mnie pokazanie jednego elementu, ale przedstawienie ludzi umieszczonych w jakiejś przestrzeni, w nowych sytuacjach, słowem… człowiek szeroko rozumiany.

 

Urodziłaś się w Krakowie, tym niepokornym mieście artystów, czy owa „galicyjskość”, „krakowskość” towarzyszy ci ciągle? Kraków to przecież magnes, marka, tak jak Sony czy BMW.

 

– Och, zdecydowanie więcej. To trudno wręcz określić. Ta galicyjskość Krakowa jest wciąż ze mną. Jest jakiś czar, niesamowity urok i sentyment tych starych miast Europy: Krakowa, Wiednia, Pragi. W Barcelonie znalazłam wiele zabytków przypominających mi Kraków. Europa jest podobna, ma przecież wspólne, katolickie korzenie.

 

Chciałoby się rzec: krakowianin to wszystko, pogląd, rasa, stanowisko…

– Coś w tym jest. Kraków widać poprzez format w mojej twórczości. Bardzo często robię obrazy w formie tak zwanego tryptyku. I to jest związane z tym, że wychowałam się w Krakowie, chodziłam do tylu kościołów. Ja wciąż słyszę naszą polską historię. Lubię gotyk, jego prostotę.

 

Czy artysta to upadły anioł, czy wysublimowany diabeł? Artystą trzeba się urodzić czy jest to rodzaj rzemiosła?

– Myślę, że i jedno, i drugie. Nawet anioł i diabeł bezwzględnie potrzebują warsztatu. I ten warsztat może im być przekazany przez mistrzów albo tworzą go sami. Artyści wciąż szukają nowych dróg i nowych warsztatów. Myślę tu o malarstwie, rzeźbie, różnych rodzajach sztuki komputerowej, medialnej. Wydaje mi się, że przyszłość idzie w kierunku sztuki medialnej. Mniemam, że sztuki tradycyjne też pozostaną. Jest to sytuacja podobna, jak z teatrem. Gdy pojawił się film i telewizja, wydawało się, że teatr umrze. Ale to totalna nieprawda. Po prostu dodaliśmy następne metody do przekazywania naszych uczuć. To samo będzie ze sztuką medialną i tradycyjną. Nie wierzę w to, że artyści przestaną robić dzieła sztuki, bo są nam one potrzebne i stwarzają następne okno do naszych przeżyć.

 

Sztuka jest uniwersalną formą wyrażania piękna pod różnymi postaciami. To język rozumiany przez wszystkich odbiorców z kręgu jednej kultury… czy tylko ?

– Myślę, że tematy są bardziej związane z naszą epoką, okresem ostatnich kilkuset lat. Sztuka zawsze inspirowała inne ludy. Kupcy przewozili dzieła sztuki, pięknie rzeźbiona amfora grecka przewieziona na inne tereny też budzi zachwyt, inspiruje. Sztuka jest kosmopolityczna, międzynarodowa. Choć nadal – na szczęście – wpływy lokalne są jeszcze bardzo widoczne, ta inność sztuki lokalnej w naszym przypadku polskiej, musi przetrwać. Jest to największy skarb, który winniśmy pielęgnować, kultywować. To nasze korzenie, nasza duma.

 

Nasz wiek zdewaluował wszystko, upadły autorytety, ale sztuka wciąż trwa. Zmienia się wprawdzie nie do poznania, przybiera czasem dziwaczne formy, szokuje.

– Sztuka musi szokować. Są to elementy, symbole, których nieraz nie rozumiemy jeszcze. Artyści zawsze byli prekursorami, jeśli chodzi o wizję, więc bezwzględnie będziemy zszokowani. I dobrze.

 

A może nadszedł czas, by sztuka opuściła muzea i pospacerowała w plenerze. Ot, niedawno mieliśmy przykład oglądając ekspozycję „Cows on Parade”, owe surrealistyczne krasule bardzo się podobały.

– Ja nie wiem, ja mam takie ambiwalentne uczucia wobec tych krów. Chicago było największą rzeźnią Ameryki. Ale bez wątpienia była to szokująca ekspozycja. Był to element totalnego zaskoczenia. Krowy były bardzo ładne, wyglądały ciekawie w konfrontacji z nowoczesną architekturą miasta. Pomysły niektóre były znakomite, szokujące, pięknie zrobione. Jeśli ta akcja pobudziła tyle serc, to na pewno była potrzebna.

 

W Chicago, tym molochu przemysłowym, sztuka jest wszędzie. Które „świątynie sztuki” należałoby odwiedzić, by choć trochę poznać aktualne prądy artystyczne ?

– Chicago to fascynujące miasto z ogromną liczbą galerii. Są tu największe muzea, które inspirują świat. Art Institute posiada największą kolekcję impresjonistów na świecie, kolekcję sztuki z całego świata. Muzeum nader prężne i dynamiczne. Muzeum of Contemporary Art jest wiodące, jeśli chodzi o sztukę, olbrzymie muzeum, bardzo prowokujące. Ja w swoim piątkowym programie radiowym mówię o tych miejscach, o wystawach. Galerie znów pokazują szeroki wachlarz sztuki nowoczesnej i sztukę tradycyjną. Tu można zobaczyć wszystko, kupić nawet kuriozalne dzieło.

 

Czy zapracowana pani dyrektor, artystka, mama, żona… ma czas, by być „au

courant” z wydarzeniami artystycznymi ?

 

– Zdecydowanie staram się bardzo. Jest to trudne, ale już dawno temu zdecydowałam, że muszę na wszystko mieć czas. Piątki w moim życiu są poświęcone sztuce.

 

Czy gromadzisz archiwalia, pamiątki ?

– O, tak, przeważnie zbieram informacje o artystach, ich dziełach, o galeriach. Prowadzę kartotekę. To radość i przyjemność mojego życia. A mój entuzjazm do sztuki przekazuję innym.

 

Jakie artystyczne precjoza kolekcjonuje artystka? Czy są to dzieła kojące ego, czy może jeszcze coś więcej?

– Głównie kolekcjonujemy obrazy naszych przyjaciół, rzeźbę, rzemiosło artystyczne. Mamy kilka starych polskich obrazów, mamy Wyczółkowskiego. Zachwycamy się wczesnymi pracami Mirka Rogali, który zdecydowanie zrobił światową karierę. Niedawno również w Polsce miał wystawy. Były to przeglądy jego twórczości.

 

Czy sztuka multimedialna, jakże nowatorska, jest rozumiana przez szerokie gremia miłośników wszystkiego co piękne ?

– Tak, coraz bardziej. Młode pokolenie zchwyca się sztuką medialną. Rogala tworząc swoje instalacje związane z dźwiękiem, wizją, używa tak zwanej czarodziejskiej różdżki. Są to specjalne pokazy. W zaprogramowanej przestrzeni, w zależności, gdzie się znajduje widz, można przeżywać różne emocje, słuchać muzyki, oglądać różne obrazy. Jest to fascynujące. To tak jakbyśmy byli na żywo we śnie. Myślę, że każde następne pokolenie bardziej rozumie i docenia artystów, którzy tworzą w tak zwanych mediach.

 

Gdybyś dostała jakiś duży „grant”, jaki rodzaj sztuki chciałabyś promować dla wszystkich, pro publico bono?

– Marzę o tym, by dobudować skrzydło do Muzeum Polskiego w Ameryce.

 

Czy pomysł ten podziela dyrektor Jan Loryś?

– Mam nadzieję. Byłaby to wspaniała rzecz dla Polonii. Ogromnie doceniam to wszystko, co zrobiła Polonia na przestrzeni lat, że stworzono to wspaniałe muzeum historii Polonii. Jest ono perłą w Chicago. Muzeum prezentuje tak wspaniale polską sztukę. Teraz na przykład wystawę polskiego plakatu współczesnego, który, jak wiemy, jest jedną z dziedzin sztuki, w której polscy artyści są mistrzami. Wielokrotnie zapraszałam Amerykanów do naszego muzeum, byli zachwyceni, teraz ciągle odwiedzają to miejsce. Ja też jestem oczarowana.

 

Tyle tu pamiątek i archiwaliów, które czekają na udostępnienie Polonii, te wspaniałe arcydzieła pokazywał mi kiedyś dyr. Jan Loryś.

– Byłoby wspaniałą rzeczą, gdyby to nowe skrzydło muzeum mogło pokazywać współczesną sztukę polską, polonijną, jak również gdyby mogło mieć pracownie artystyczne, kino, teatr.

 

Czyli coś w stylu BWA w Krakowie?

– Może bardziej połączenie Pałacu pod Baranami, czyli domu kultury, z BWA (pawilon wystaw artystycznych) i bezwzględnie galerie prezentujące dzieła sztuki, które już obecnie są w muzeum, a nie mogą być wystawiane. Winniśmy wszyscy pracować w tym kierunku.

 

Słowem potrzebna inicjatywa i bez wątpienia pieniądze.

– Może wygramy w Lotto, może znajdą się sponsorzy, filantropi i będziemy mogli stworzyć to miejsce dla sztuki i dla historii, by następne pokolenia mogły się cieszyć większą swobodą w szerzeniu naszej kultury. Byłoby to piękne dzieło.

 

Gdyby ci miano wręczyć dzieło wielkiego artysty, jakie byłyby twoje marzenia?

– Ciekawe pytanie. Wielkie dzieło i tak bym przekazała do Polskiego Muzeum, by wszyscy się mogli nim cieszyć. Kocham malarstwo Władysława Strzemińskiego, on jest moim ulubionym artystą. On zmienił oblicze polskiego malarstwa, a nasi artyści coraz bardziej są postrzegani za granicą.

 

No, a polska wystawa „In Between” w Cultural Center?

ma Grażyna Lippert?

– Och, to wielkie wydarzenie, ogromne osiągnięcie polskiej sztuki. Pokazano Polskę współczesną, wspaniały rozwój artystyczny, fascynujące osoby. Magdalena Abakanowicz jest artystką znaną na całym świecie. Roman Opałka to niemal postać historyczna, nie ma książek o sztu

– Więcej czasu na własną twórczość. Ostatnio byłam zbyt zajęta pracą zawodową. Ale mam nadzieję, że już wkrótce więcej czasu poświęcę mojej sztuce.

 

Czy tęsknisz za Krakowem, za Piwnicą pod Baranami, Teatrem Słowackiego?

– Zawsze Kraków noszę w sercu, w zasadzie w każdym momencie mogłabym tam wrócić. Odwiedzam często moje miasto, a gdy tam jestem, chłonę krakowskość wszystkimi zmysłami, tam czuję się jak w domu. Mam wielką miłość do tego miasta. I mam nadzieję, że zamieszkam tam jeszcze kiedyś na jakiś czas.

 

Grażyno, gratuluję wyboru na marszałka Parady 3-Majowej. To zaszczyt, honor i wiele pracy na rzecz Polonii, także promowanie polskości wśród Amerykanów.

– Dziękuję bardzo. Czuję się zaszczycona. Przez cały mój pobyt w Chicago promuję polskość. Przez 15 lat byłam redaktorem – części polskiej – miesięcznika „Głos Polek” wydawanego przez Związek Polek w Ameryce, już od 20 lat w radiowym „Programie na serio” u Zbyszka Banasia mówię o sztuce. Często występuję w polonijnych mediach, mówię nie tylko o sprawach emigracyjnych, czynię to z racji mojego stanowiska – dyrektora do spraw emigrantów w Zrzeszeniu Amerykańsko-Polskim, ale poruszam też wiele spraw dotyczących kultury. Ilekroć jestem w amerykańskich mediach, też mówię o Polsce, jej tysiącletniej historii i barwnym pochodzie polskości w Ameryce.

 

Zapraszam całą Polonię na tegoroczną Paradę 3-Majową. Niech łopot biało-czerwonych flag wciąż budzi nasz patriotyzm.

ce konceptualnej bez jego nazwiska. Poza tym jest uroczym człowiekiem.

 

Polscy artyści w Chicago to wąskie grono, czy dostatecznie reprezentowane w amerykańskich mediach? Dosyć trudno wedrzeć się na artystyczny Olimp, zwłaszcza Słowianom.

– Ja nie przypuszczam, że tylko nam trudno. Artyści tworzą, tworzą i bardzo często nie widzimy ich dzieł. Nie mamy agentów promujących polską sztukę. Dopiero teraz pokazujemy Jacka Malczewskiego w Europie, teraz dopiero stał się wybitnym artystą XX wieku. Polska powojenna nie promowała sztuki za granicą, ale teraz jest coraz lepiej. Przybywa agentów, galerii, kolekcjonerów, a sztuka znów staje się częścią naszego życia.

 

Jakie marzenia artystyczne.

 

———————————

 

Niniejszy wywiad jest przedrukiem z mojej książki „Polonii portret własny” wydanej przez Związek Literatów Polskich w Krakowie w 2004 roku. Jedynie kilka ostatnich pytań jest aktualną rozmową.

Rozmawiał:

Janusz Kopeć

REKLAMA

2091199295 views

REKLAMA

2091199594 views

REKLAMA

2092996055 views

REKLAMA

2091199880 views

REKLAMA

2091200028 views

REKLAMA

2091200173 views