0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaWywiady5 lat w 5 tygodni z itvn - rozmawa z Kamilem Durczokiem

5 lat w 5 tygodni z itvn – rozmawa z Kamilem Durczokiem

-

Z okazji 5 urodzin itvn Kamil Durczok redaktor naczelny i prezenter „Faktów” opowiada nam czemu uważa, że nie ma czegoś takiego jak obiektywizm dziennikarski, o tym co czuje mając świadomość obecności kilku milionów par oczu wpatrujących się w niego co wieczór i gdzie by najchętniej pojechał na swoim Harleyu.

– „Fakty” są z naszymi widzami na dobre i złe od pięciu lat. Ty jesteś trochę krócej, ale z racji wykonywanego zawodu obserwowałeś je przez cały ten czas. Powiedz mi jak najlepszy polski program informacyjny zmienił się przez ten czas?
Zmienił się bardzo, ale pod najważniejszymi względami pozostał taki sam. Taka sama jest ciekawość świata i pasja z jaką „Fakty” realizujemy. Cały czas utrzymuje się ta sama temperatura i nie ma tu miejsca na jakąkolwiek rutynę. 
A zmienić się…pewnie, że się zmieniły. Pamiętam jeszcze „Fakty” z drugiej strony telewizora i z drugiej strony ulicy na której się znajdujemy – ze starego studia. Widzę też „Fakty” dzisiejsze, które są realizowane z potężnym rozmachem, do których ciągle wprowadzamy nowinki techniczne, które w świecie telewizji pojawiają się co chwila. Widzę „Fakty”, które są realizowane z olbrzymim rozmachem takim jak wydania z wyborów w USA, wyborów rosyjskich czy tak szybko reagujące na wydarzenia jak „Fakty” w kraju, kiedy przechodziła wichura przez południową Polskę. 
Nie sposób nie zauważyć zmian. Dzisiaj „Fakty” są programem, który jest w zupełnie innym miejscu niż był parę lat temu. Codziennie się rozwijamy, kilkanaście albo kilkadziesiąt osób myśli nad tym, jak to co robimy może być lepsze i atrakcyjniejsze. 
– Program ewoluował razem ze światowymi trendami czy pomysły na ulepszenie go pochodziły z wewnątrz?
Bywało bardzo różnie bo świat dostarcza mnóstwo różnych technicznych zabawek. Dzisiaj wszyscy emocjonują się hologramem który pozwolił na wyczarowanie reporterki na środku studia CNN w Atlancie chociaż fizycznie była ona w Chicago w sztabie wyborczym. To są zabawki które się pojawiają i dość szybko znajdują zastosowanie u nas. 
Z drugiej strony jest to jednak program stąd, z tego miejsca i z tego kraju więc musi mieć swoja specyfikę. Proste kopiowanie wzorców zachodnich do niczego nie prowadzi czego świetnym dowodem była krótka acz burzliwa historia TV Puls i wejście Murdocha do Polski. Można o nim mówić różne rzeczy ale technologię którą posiada ma świetną. 
Sama jednak technika nawet na takim poziomie jak u niego pozbawiona bardzo polskiego spojrzenia na rynek i widzów, a przede wszystkim troski o to kto nas ogląda i czemu chce nas oglądać spowodowało, że ich program się rozsypał. My patrzymy zaś na to co interesuje polskiego widza i co może być dla niego ważne.
– Z ilu wiadomości wybieracie do głównego wydania te kilka które pokazuje się na antenie?
Z tym też jest bardzo różnie. Pula z której wybieramy liczy czasem nawet po kilkaset wiadomości ale tak naprawdę pod uwagę brane jest kilkanaście – góra kilkadziesiąt. Z tych właśnie newsów wybieramy około 10 które pokazujemy o dziewiętnastej.
– A jak to jest z tym obiektywizmem przy wyborze czy przedstawianiu newsów? Jego brak zarzuca Wam sporo osób.
Nie ma czegoś takiego jak obiektywizm dziennikarski.
– Na pierwszym roku dziennikarstwa od tego zaczyna się pierwszy wykład.
No to najlepszy powód, że nie należy iść na studia dziennikarskie (śmiech). Nie ma określenia „obiektywizm dziennikarski”. Powinno funk- cjonować określenie „bezstronność dziennikarska”. 
Obiektywizmu nie ma dlatego, że każdy z nas inaczej patrzy na świat, dla każdego z moich reporterów inny aspekt jakiegoś wydarzenia jest istotny, na inny aspekt jakiegoś wydarzenia zwraca się większą lub mniejsza uwagę. Inne aspekty się podkreśla, inne się leaduje. Jest to zawsze indywidualne spojrzenie na problem. 
Cała zabawa polega na tym, żeby pokazywać te wydarzenia w sposób bezstronny. W sposób taki, który w większości przypadków nie pozwoli na identyfikacje poglądów autora. Jego przekonań, sympatii politycznych bądź braku takowych. Ale czy działania takiej czy innej partii, takiego czy innego ugrupowania które mogą nosić znamiona zagrożenia dla demokracji albo nadużycia władzy mają być relacjonowane w sposób bezstronny? Przecież to też jest absurd. 
Nie można tego bezstronnie relacjonować ponieważ istnieje cały katalog wartości, które bezstronności nie podlegają. 
Umawiamy się, że demokracja jest najlepszym z systemów. Umawiamy się, że narkotyki dla dzieciaków to coś złego. Umawiamy się na masę wartości, które wyznajemy a w których nie ma miejsca na bezstronność. W takim układzie bywa, że uprawia się dziennikarstwo zaangażowane albo wyraźnie pokazuje się swoje stanowisko.
– A nie zdarzyła się sytuacja w której w „Faktach” przemyciłeś coś ewidentnie od siebie?
Ja nie muszę niczego przemycać. Mamy taką swobodę działania, że jeśli uważamy, że coś jest ważne dla widza i warto mu o tym opowiedzieć to nie puszczamy do niego oka tylko mówimy o tym wprost.
– Po tylu latach na wizji jest jeszcze miejsce na stres?
Tak, ale nie jest to stres który by paraliżował czy powodował we mnie poczucie w stylu „O Jezu! Co się będzie zaraz działo?! Czy wykrztuszę z siebie to pierwsze zdanie czy nie?”. Z drugiej strony taki mobilizujący stres jest zawsze. 
Nie bardzo potrafię sobie wyobrazić żeby świadomość, że po drugiej stronie oka kamery jest ileś tam milionów ludzi, którzy oglądają i takich którzy bardzo uważnie oglądają nie działała stresująco. Listy w naszej poczcie czy posty na różnych forach internetowych wskazują na to, że widownię mamy bardzo krytyczną i momentami bardzo złośliwą (śmiech). Ale to bardzo dobrze.
– Najczęściej jest tak, że Ci którym się nie podoba krzyczą a Ci zadowoleni których jest pewnie większość siedzą cicho bo po co chwalić? Jeszcze się rozpuścicie i co będzie?
Pewnie trochę tak jest, ale nie ma się co na tę krytykę obrażać. Nawet jeśli momentami jest bolesna. Każdy lubi czytać o sobie, że jest wspaniały, wysoki, przystojny i szczupły nawet jeżeli jest inaczej. Nie ma się co obrażać i warto czasami te uwagi poczytać chociażby po to, żeby wiedzieć, że albo mamy rację i to co piszą jest czysto złośliwe i nie należy się tym przejmować albo, że popełniamy błędy i trzeba na nie zwracać większą uwagę.
– Świadomość kilku milionów par oczu na całym świecie wpatrzonych w Ciebie jest nobilitująca?
Żebyśmy się teraz nie zapętlili w świecie wielkich słów i poważnych deklaracji. Ta świadomość jest na pewno zobowiązująca. Zobowiązująca w najprostszym sensie w którym masz pełną świadomość, że jeśli popełnisz błąd, sypniesz się czy jak mawia młodzież dasz ciała to odbędzie się to na oczach tych kilku milionów ludzi. W tym sensie jest to stresujące, ale z drugiej strony mobilizujące i zobowiązujące. 
Po to się przegląda siódmy raz te same teksty żeby wyłowić coś czego za szóstym razem się nie wyłowiło. A jak za siódmym razem tego nie wyłapiemy – bo nikt nie jest nieomylny i błędy też popełniamy, trzeba się wstydzić.
– Są sytuacje w których czujesz się kompletnie anonimowy?
Poza domem to raczej nie.
– A przy okazji relacji z ostatnich wyborów w USA?
No właśnie nie bardzo bo jak się okazało, towarzyszył nam przez cały pobyt wynajęty przez jedną z kolorówek bardzo uroczy fotoreporter. Trzaskał nam non stop zdjęcia. Że mamy za sobą cień zorientowaliśmy się dopiero czwartego dnia. 
Trudno zachować anonimowość. Oczywi

REKLAMA

2091325812 views

REKLAMA

2091326111 views

REKLAMA

2093122570 views

REKLAMA

2091326392 views

REKLAMA

2091326538 views

REKLAMA

2091326682 views