0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumJubileusz 40-lecia pracy twórczej Edwarda Duszy (Korespondencja ze Stevens Point, WI)

Jubileusz 40-lecia pracy twórczej Edwarda Duszy (Korespondencja ze Stevens Point, WI)

-

Czterdzieści lat temu w Nowym Jorku ukazał się pierwszy tom wierszy Edwarda Duszy, który zwrócił dużą uwagę zarówno czytelników, jak i krytyków na bardzo młodego wówczas autora. Po pobycie w Wiedniu i Rzymie, Edward Dusza osiedlił się na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, podejmując pracę w „Nowym Dzienniku” jako sekretarz redakcji za czasów dr. Tadeusza Siuty, pierwszego redaktora naczelnego tego nowo wówczas założonego pisma. A było to – jak wspomina sam poeta – w chwili przełomu. Odchodziła stara emigracja, napływała kolejna, wykształcona i wychowana w Polsce komunistycznej.

Przedstawiciele emigracji wojennej wychodzili jednak naprzeciw nowo przybyłym. Wspierano ich inicjatywy, zapraszano do organizacji emigracyjnych, okazywano daleko posunięte zainteresowanie. Nie było pokoleniowego konfliktu, jaki później zauważyć było można w Chicago w wypadku „Pomostu” i Kongresu Polonii Amerykańskiej. Podobnie zresztą ustosunkowali się starzy emigranci do fali wychodźstwa roku 1968, zaprzeczając jaskrawo zarzutom o antysemityzmie Polaków. Polacy żydowskiego pochodzenia, którzy wyjechali z PRL, byli na emigracji przyjęci bardzo życzliwie i mogli korzystać z dorobku poprzednich fal wychodźstwa. Tak było w wypadku Anny Frajlich, Heleny Szmunessówny, Henryka Grynberga, Leopolda Tyrmanda, Jana Kotta i innych.

REKLAMA

„Miałem to rzadkie szczęście, że od razu trafiłem w ukształtowane środowisko literackie i spotykałem ludzi bardzo ciekawych” – wspomina Dusza. Cały zresztą okres nowojorski upłynął poecie w środowisku Tadeusza Katelbacha, który traktował go jak syna, i ks. Zdzisława Peszkowskiego, który „czuwał” nad nim z pobliskiego Orchard Lake. Dusza przyjaźnił się też z rodziną znanego twórcy Aleksandra Janty, a jego kontakt z wdową po pisarzu, p. Walentyną, trwa do dzisiaj.

„Wybrałem emigrację w Nowym Jorku chociażby ze względu na możność poznania tych niezmiernie interesujących ludzi – mówi dzisiaj poeta. – Bo przecież w Big Apple przebywali: Wacław Solski, Wojciech Wasiutyński, Ludwik Krzyżanowski, Jan Fryling, Nina Polan (córka sen. Tadeusza Katelbacha, aktorka, założycielka Polskiego Instytutu Teatralnego w Ameryce), Oskar Halecki, Janina Kulikowska, Wacław Jędrzejewicz, Jerzy Kosiński, Aleksander Jordan Lutosławski, Jerzy Pancewicz, hr. Franciszek Pusłowski, Wacław Chabrowski, Józef Wittlin, ks. Franciszek Tyczkowski, Leszek Szymański, Paweł Łysek, Andrzej Pityński i wielu innych. O każdym z tych ludzi można napisać opasłe tomy. Nowy Jork był wtedy niezaprzeczalnie kulturalną stolicą Polonii amerykańskiej. Pisarze, ludzie sceny, malarze… Ludzie mniej lub bardziej nawiedzeni…

Działały aktywnie polonijne placówki kulturalne: Polski Instytut Naukowy, Instytut im. Józefa Piłsudskiego, Fundacja Kościuszkowska, organizacje weterańskie, najrozmaitsze stowarzyszenia, o Lidze Morskiej nie zapominając. Polscy endecy, piłsudczycy, ludowcy, weterani, artyści, aktorzy starej i nowej fali, kolekcjonerzy, sportowcy. Odbywały się odczyty, referaty, pikniki, wieczory autorskie, obchodzono święta państwowe, kościelne, celebrowano chrzciny, śluby i pogrzeby – wszystko to w jakiś magiczny sposób łączyło starą i nową emigrację”.

Okres nowojorski był niezmiernie ważny w życiu poety. Tu, wraz z Adamem M. Bąkiem, dzisiaj znanym przedsiębiorcą handlowym i właścicielem firmy Adamba, założył wydawnictwo Contra Publishing, które miało na celu publikację książek emigracyjnych autorów. I rzeczywiście, udało im się z dużym sukcesem wydać dwie niezmiernie ważne książki wielkich autorów. Pierwszą była praca senatora Tadeusza Katelbacha pt. „O zjednoczenie i legalizm”, drugą – angielska wersja „W cieniu krzyża” („In the shadow of the cross”) Józefa Mackiewicza. Zarówno Bąk, jak i Dusza, a nieco później Mirosława Kruszewska (wówczas w Wiedniu) wielokrotnie zresztą wspierali, w miarę swoich możliwości, osaczonego przez rodzimych wrogów i emigracyjną nędzę twórcę.

Po wyjeździe z Nowego Jorku Edward Dusza dołączył do redakcji „Gwiazdy Polarnej” w Stevens Point i Programu Międzynarodowego prof. dr Pauliny Issacson przy Uniwersytecie Wisconsin. Przez pewien czas uczył też języka polskiego na tym uniwersytecie, jak również w miejscowym polonijnym centrum, wspieranym przez Kongres Polonii Amerykańskiej Środkowego Wisconsin. Prowadził konsekwentnie swoje wydawnictwo A.R. Poray Book Publishing, które opublikowało kilkadziesiąt książek emigracyjnych autorów oraz wznowiło szereg powieści Marii Rodziewiczówny. Przy „Gwieździe Polarnej” stworzył nowy oddział – księgarnię i wydawnictwo Punkt, który prowadzony jest nadal przez obecnych wydawców dwutygodnika. Dusza opublikował szereg roczników ”Kalendarza Gwiazdy Polarnej”, które były zawsze ogromnym sukcesem wydawniczym.

Brał udział w redagowaniu miesięcznika „Listy do Polaków”, wydawanego przez wielkiego patriotę Czesława Maliszewskiego. Z Wiktorem Węgrzynem działał w niepodległościowej organizacji Towarzystwo Krzewienia Nadziei w Chicago. Był jedynym na emigracji twórcą, którego nakłady tomów wierszy łatwo trafiały do czytelnika. Wznawiano je wielokrotnie, miały po dwa, trzy nakłady.

Tom „Wybór wierszy” pobił rekord tego rodzaju wydawnictw – 8 tysięcy egzemplarzy. Było to, jak na warunki emigracyjne, zjawisko nienotowane. Wydano nawet tom jego wierszy okolicznościowych pt. „Losy wielokrotne”, bez wiedzy i zgody autora. Zrobił to znany wojenny weteran Ryszard Winowski z New Jersey. Poeta twierdzi, że nigdy nie zgodziłby się na opublikowanie tych „okolicznościowych wierszyków”. A ten, wydany starannie w rzymskim Wydawnictwie Mundus, rozszedł się w całości. Dochód ze sprzedaży przeznaczono na wsparcie weteranów II wojny światowej.

Największą uwagę przywiązuje autor do swojej powieści o polskich emigrantach pt. „Cory, syn Ewy”, publikowanej przez „Gwiazdę Polarną” i chicagowski „Relax”. Emigranci uważali Edwarda Duszę za „swojego” twórcę. Nazywano go – czemu dał wyraz Zygmunt Rusinek, b. redaktor „Głosu Polskiego” w Toronto w 1976 r. – „poetą uchodźców i żołnierzy”. Cieszył się poparciem największych twórców emigracyjnych: Józefa i Barbary Mackiewiczów, Alicji Lisieckiej, Wacława Iwaniuka, Aleksandra Janty, Jana Brzękowskiego, Wacława Zagórskiego, Karola Zbyszewskiego, ks. Zdzisława Peszkowskiego. Największa jednak, wierna i bezinteresowna przyjaźń literacka łączyła go zawsze ze Zbigniewem Chałko, Mirosławą Kruszewską i Markiem Boberem. Razem zrobili wiele.

Edward Dusza jest twórcą prawie zupełnie nieznanym w Polsce. Nigdy nie zabiegał o kontakty i popularność w kraju. Gdyby nie Mirosława Kruszewska, byłby również zapomniany na emigracji. Po dramatycznych zajściach w „Gwieździe Polarnej” w latach 1990 poeta zdecydowanie odsunął się od nowego środowiska polonijnego, z którym nie znalazł wspólnego języka. Pozostał wierny dawnym przyjaźniom i nie potrafił pogodzić się z odejściem „jego świata”. Po kolejnych dwóch zawałach serca poeta umilkł zupełnie… Dzisiaj mieszka w swoim starym domu w środkowym Wisconsin i opiekuje się gromadą zebranych z ulicy psów i kotów. Jego ogromne i niezwykle cenne archiwum i zbiór sztuki, zdeponowane w dobrej wierze w Zakładach Naukowych w Orchard Lake, prawdopodobnie przepadło. Zostały tylko tomy wierszy i prozy…

Edward Dusza zrobił jednak swoje. Był na emigracji człowiekiem-instytucją. Uważano, że „można twierdzić bez fałszywego umiaru, że zasługuje na miano poety dużej miary” („Dziennik Zwi
ązkowy”, Chicago 7-8 kwietnia 1978 r.), że obok Tymoteusza Karpowicza jest „jedyną sprawdzoną pozycją” na emigracji w USA (Jan Brzękowski). Tłumaczono go na obce języki. Wacław Iwaniuk i o. Jerzy Mirewicz zgłosili jego kandydaturę do Nagrody „Wiadomości”. Za swoją działalność literacką otrzymał Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi od prezydentów RP na Uchodźstwie. W 1985 r. jego twórczość została wyróżniona przez jury Związku Pisarzy na Obczyźnie. W 2008 r. przyznano mu Nagrodę Literacką Stulecia „Gwiazdy Polarnej”.

W przedmowie do książki Edwarda Duszy „Zapiski z Jackowa i okolic” (Chicago, 1995) Mirosława Kruszewska pisze: „Jest on poetą i prozaikiem posługującym się pięknym, klarownym słowem. Jego poezja jest poezją elegancką, zupełnie pozbawioną tak modnych dzisiaj wulgaryzmów językowych. Jest on przy tym twórcą o wyjątkowej wrażliwości emocjonalnej – choć jego intelektualizm skutecznie broni go przed łzawo sentymentalnymi wynurzeniami. Ktoś niedawno słusznie zauważył, że w jego twórczości przewija się stale motyw Polski, lecz tak naprawdę jego ojczyzna nie zamyka się w pojęciu kawałka ziemi. Ta cecha pisarstwa Edwarda Duszy jest znamienna dla wielu pokoleń polskich emigrantów – wyraża się ona w tęsknocie za rajem utraconym – lecz jednocześnie poeta rozkochany jest tak samo we włoskim renesansie, krajobrazie Portugalii, Grecji i Austrii, jak też w ziemi położonej nad rzeką Mississippi, która jest »prawie tak jak Wisła«.

Będąc pisarzem zdecydowanie osadzonym w kulturze polskiej, pojęcie kultury przenosi w kontekst kultury europejskiej. (…) Co ciekawe, Edward Dusza jako poeta zmienia dotychczasową wartość poezji w sensie służby narodowej na poezję osobowości ludzkiej w ogóle. Pisząc o sprawach ludzi, stara się pokazać to miejsce, które można przyjąć za swoje – niekoniecznie jest nim kraj, który się opuściło. Może być nim bowiem miejsce, które dopiero się odkrywa”.
W „Leksykonie polskiej literatury emigracyjnej” (wyd. FIS, Lublin 1990) Jan Zieliński twierdzi, że poeta ten jest “wyczulony na konkret, na rys obyczajowy i charakterystyczny szczegół. Pisząc o dziełach sztuki, wprowadza je w świat współczesny. Wypracował własny sposób widzenia wielkiego miasta – w krótkich scenkach, dobitnych i zamkniętych, zazwyczaj obdarzonych głębszym sensem (cykl wierszy nowojorskich). Obserwując przejaw współczesnej cywilizacji, nie zapomina o europejskim zapleczu kulturowym (wiersze pisane we Włoszech i Paryżu) oraz o własnym dziedzictwie kulturowym – o Krakowie”.
Na zakończenie pragnę przytoczyć tylko dwie opinie na temat twórczości Edwarda Duszy, autorstwa krytyków pokolenia, które odeszło: wypowiedź Barbary Koczubej-Szubskiej i o. Jerzego Mirewicza, SI. Wypowiedź Szubskiej ukazała się w „Gwieździe Polarnej” 6 kwietnia 1985 r.: „Co najbardziej uderza i zachwyca w wierszach Edwarda Duszy to jego wczucie się i związek z naturą: harmonia poetycka, własna muzyka słowa i instynktowne poczucie jedności z nieskończonością. Poezja ta jest bardzo głęboko sięgającą samoanalizą własnych stanów psychicznych i najtajniejszych uczuć, to analiza ponadreligijnych, filozoficznych zagadnień nieskończoności i wieczności”.

„Edward Dusza – powiedział o. Jerzy Mirewicz na posiedzeniu jury „Wiadomości” w Londynie – nie boi się posądzeń o sentymentalizm i o wyrażenie w bardzo prostej formie uczuć wspólnych nam wszystkim, wspominając przeszłe lata spędzone w innym naturalnym środowisku życiowym. Jest to swego rodzaju wierność temu, co dawno i daleko zostało poza nami, ale z czym dalej prowadzimy dialog ponad czasem i przestrzenią”.
Czytając dzisiaj wiersze poety dochodzę do wniosku, że mogą być one odebrane w ten sam sposób jak onegdaj i nic nie straciły na sile swego poetyckiego przekazu.
Jacek Hilgier

REKLAMA

2091215726 views

REKLAMA

2091216027 views

REKLAMA

2093012486 views

REKLAMA

2091216308 views

REKLAMA

2091216454 views

REKLAMA

2091216599 views