0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedZagadkowa śmierć kobiety-żołnierza

Zagadkowa śmierć kobiety-żołnierza

-

Przewodniczący izbowego Komitetu Nadzoru i Reform Rządowych, kongr. Henry Waxman, dotarł do sedna skandalu firmy Blackwater po przejrzeniu jej elektronicznej korespondencji z Departamentem Stanu, świadczącej o wspólnych próbach zatarcia śladów krwawej działalności tej prywatnej kompanii, pracującej na kontrakcie rządowym.

Waxman przytoczył incydent z grudnia ub. roku, kiedy pijany pracownik Blackwater zabił irackiego strażnika. Dept. Stanu doradzał wówczas firmie, ile ma zapłacić jego rodzinie za milczenie, po czym ułatwił wyjazd zabójcy z Iraku. Człowiek ten nigdy nie poniósł żadnych konsekwencji za swój czyn.
„Po przeczytaniu tej korespondencji nie można dojść do innego wniosku poza tym, że Dept. Stanu umożliwia i wspomaga firmę Blackwater w jej działaniach”, powiedział Waxman w czasie przesłuchań założyciela Blackwater USA, Erika Princea, który twierdził, że jego ludzie „zawsze postępowali prawidłowo”.

Przesłuchania dotyczą głównie zajścia z 16 września, gdy ochroniarze z Blackwater zaczęli strzelać do cywilów na bagdadzkim placu, pozostawiając kilkanaście osób zabitych i ponad dwadzieścia rannych. Akcja ta skłoniła premiera Iraku, Nouriego al-Maliki do wysunięcia żądań o wycofanie Blackwater z Iraku.

Wypowiedź Princea skłania do postawienia pytania, kto definiuje, na czym polega „prawidłowa” praca jego ludzi? Waxman dał odpowiedź. Zwrócił uwagę na nieprawidłowość, jaką jest fakt, że firma, która od 2001 roku zarobiła na rządowych kontraktach ponad miliard dolarów, wykonuje pracę należącą do piechoty morskiej.

W rzeczywistości Blackwater funkcjonuje jako specjalny oddział Departamentów Obrony i Stanu, na ich życzenie i za rządowe pieniądze. I choć w tej sytuacji nie można patrzeć przez palce na działalność Erika Princea i jego ludzi, to przecież odpowiedzialność za to, co firma wyprawiała w Iraku spoczywa również na jego zleceniodawcach. Światło na silne powiązania Departamentu Stanu z Blackwater rzuca kolejna nieprawidłowość: autorem sprawozdania o krwawym incydencie z połowy września, nie był pracownik tego departamentu, lecz pracownik Blackwater, zatrudniony w centrum taktycznych operacji przy amerykańskiej ambasadzie w Bagdadzie. W ten sposób zatarł się podział między departamentem a prywatną firmą ochroniarską. Nasuwa się tu pytanie: czy sekr. stanu, Condoleeza Rice wiedziała o tym, a jeśli tak, to od kiedy.

Otwierając przesłuchanie kongr. Waxman deklarował: „Wiem, że wielu z was ma za złe, że Blackwater nie rozliczał się ze swej działalności przed naszym rządem. Zapewniam was, że od dziś będzie ponosić odpowiedzialność”. To dobry początek. Dochodzenie nie będzie jednak pełne dopóki Condoleeza Rice i jej najbliżsi współpracownicy nie będą zmuszeni do zeznań pod przysięgą na temat regulaminu, który zapewniał bezkarność pracownikom Blackwater.
Jak na ironię grupę agentów FBI, którzy udadzą się do Iraku, by na miejscu zbadać przyczyny incydentu, będą chronić pracownicy… Blackwater.

Właściciel tej firmy cieszy się silnym poparciem administracji. Nowo narodzony chrześcijanin, ultraprawicowiec, Erik Prince, wpłacał wysokie datki na kampanie wyborcze Georgea Busha i jego sprzymierzeńców. W kierownictwie Blackwater zasiada m.in. były oficjel CIA, Cofer Black, obecnie doradca republikańskiego kandydata na prezydenta, Mitta Romney, oraz Joseph Schmitz, inspektor generalny Pentagonu za czasów Donalda Rumsfelda. Czy człowiek zaprzyjaźniony z takim towarzystwem i z takimi przekonaniami odpowie za nadużycia? Bardzo wątpliwe. Jak dotąd wszyscy członkowie administracji, przeciw którym podjęto śledztwo, odeszli nie ponosząc żadnych konsekwencji za swoje czyny. (eg)

REKLAMA

2091304290 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091304589 views

REKLAMA

2093101049 views

REKLAMA

2091304872 views

REKLAMA

2091305020 views

REKLAMA

2091305164 views