Stany Zjednoczone porzuciły plany pozostawienia żołnierzy w Iraku poza ustalonym wcześniej terminem wycofania żołnierzy na koniec tego roku. Decyzja ta zakończy ponad 8-letni udział w irackiej wojnie, mimo obaw o bezpieczeństwo i destabilizację.
W ostatnich miesiącach Waszyngton prowadzi rozmowy z irackimi liderami o pozostawieniu kilku tysięcy amerykańskich żołnierzy do trenowania członków tamtejszych sił bezpieczeństwa. Rzecznik Pentagonu twierdzi, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Jednakże przedstawiciel administracji Obamy powiedział w sobotę, że wszyscy, z wyjątkiem 160 żołnierzy przydzielonych do ochrony ambasady US, opuszczą Irak.
Irakijczycy nie reprezentują wspólnego frontu co do pozostawienia amerykańskcih żołnierzy w Iraku. Niektórzy argumentują, że pomoc USA w zakresie dalszych treningów, ochrony irackiej przestrzeni powietrznej i gromadzenia informacji jest niezbędna. Inni stanowczo sprzeciwiają się obecności wojsk amerykańskich w ich kraju. Szyicka milicja grozi nawet atakami na tych, którzy pozostaną.
Jednym z punktów nieporozumień w negocjacjach jest odrzucenie przez stronę iracką żądania o przyznanie żołnierzom USA immunitetu. Premier Nouri al-Maliki powiedział, że nie ma w parlamencie wystarczająco dużo głosów nawet za immunitetem dla amerykańskich trenerów wojskowych.
Sekretarz prasowy Pentagonu, George Little, oznajmił, że Stany Zjednoczone budują partnerskie stosunki z Irakiem zgodnie z porozumieniem nakreślającym strategiczne ramy wspólnych działań odnośnie bezpieczeństwa, kooperacji ekonomicznej i kulturalnej.
Nawet jeśli faktycznie dojdzie do wycofania żołnierzy amerykańska obecność będzie widoczna. W Bagdadzie wybudowano największą na świecie ambasadę USA. Departament Stanu otworzył swoje biura w Basrze, Irbi i Kirkuku i w innych miejscach w całym Iraku, gdzie kontraktorzy będą szkolić irackie siły w dziedzinie obsługi amerykańskiego sprzętu wojskowego, który od nas zakupią.
Do ochrony amerykańskich dyplomatów i placówek przydzielono około 5 tysięcy kontraktorów i ich pracowników.
Kiedy w 2008 roku podpisano porozumienie o ustąpieniu wojsk USA, wielu przedstawicieli amerykańskich władz miało pewność, że ugoda zostanie ponownie przenegocjowana tak, by siły USA mogły tam pozostać dłużej. W tym roku mówiono o pozostawieniu mniejszych sił. Irakijczycy twierdzili, że zależy im na amerykańskiej pomocy wojskowej. W miarę upływu czasu zrozumiano, że nie ma co do tego pewności, ze względu na kwestię prawnej ochrony Amerykanów.
Irakijczycy ciągle pamiętają takie incydenty jak skandal w więzieniu Abu Ghraib czy Hadithę w prowincji Anbar, gdzie amerykańscy żołnierze zabijali cywilów, za co tamtejsza ludność domaga się postawienia ich przed irackim sądem. Amerykańscy dowódcy domagają się immunitetu, ponieważ nie chcą, by ich żołnierze byli sądzeni na miejscu w środowisku bardzo nieprzyjaznym Amerykanom. Do końca roku nie ma większych szans na spełnienie tych żądań.
Wycofanie żołnierzy z Iraku pozwoli premierowi al-Maliki i prezydentowi Obamie na ogłoszenie zwycięstwa. Obama spełni wyborcze przyrzeczenie o zakończeniu wojny, al-Maliki wykluczy amerykańską obecność w kraju i ogłosi suwerenność Iraku.
(HP – eg)
