Waszyngton (Reuters) – W wojnie w Iraku zginęło 647 cywilnych kontraktorów, którzy odgrywają olbrzymią rolę wspomagającą działania żołnierzy. Liczbę cywilnych ofiar zatrudnionych przez amerykańskie kompanie i ich zagraniczne filie ustala Departament Pracy na podstawie zgłoszeń o odszkodowania wypłacane przez rząd zgodnie z Defense Base Act. Ustawa ta zobowiązuje wszy-stkich kontraktorów i subkontraktorów do wykupienia polis ubezpieczeniowych dla swych cywilnych pracowników.
W Iraku przebywa obecnie około 100,000 cywilów zatru-dnionych przez amerykań-skie kompanie. Są wśród nich świetnie wyszkoleni byli żołnierze sił specjalnych, kierowcy, mechanicy, hydraulicy, tłumacze, elektrycy, pracownicy pralni i inny personel pomocniczy.
„Prywatyzowanie wojny” rozpoczęło się po zakończeniu zimnej wojny, kiedy Stany Zjednoczone i ich byli nieprzyjaciele zaczęli zmniejszać liczebność swych armii. Po upadku Berlińskiego Muru amerykańskie siły zbrojne skurczyły się z 2.1 miliona do 1.4 mln.
„Wojsko nie byłoby w stanie funkcjonować bez cywilnych kontraktorów”, mówi ekspert z St. Marys University w San Antonio, Jeffrey Addicott. „Problem w tym, że cywile operują w szarej strefie prawnej. Nie podejmuje się większych wysiłków na rzecz uregulowania ich pracy, kontroli, standardowego treningu i nie stawia wymagań w zakresie postępowania. To dziki zachód”.
Dwie sprawy sądowe uchyliły nieco okno na szarą strefę prawną, w jakiej działają cywile pracujący obok i dla żołnierzy.
Pierwsza dotyczy kompanii Blackwater i została wniesiona 19 miesięcy temu przez rodziny czterech kontraktorów zastrzelonych w marcu 2004 roku. Spalone zwłoki dwóch z nich rebelianci przewiesili z mostu w Feludżii.
Telewizyjne obrazy z tej ponurej sceny na tle uradowanych Irakijczyków zszokowały Stany Zjednoczone. Część ekspertów militarnych jest zdania, że masowa akcja odwetowa sił amerykańskich na Feludżię, która pozostawiła miasto w gruzach, była punktem zwrotnym w tej wojnie.
Pozew zarzuca kompanii Blackwater niespełnienie obowiązku wobec pracowników, a tym samym przyczynienie się do ich śmierci. Stephen Helveston, Mike Teague, Jerko Zovko i Wesley Batalona eskortowali konwój ciężarówek z żywnością w nieuzbrojonych samochodach, bez karabinów maszynowych, a nawet bez map.
Rozprawa przeciw kompanii Halliburton ma związek z zasadzką na konwój cięża-rówek z paliwem w kwietniu 2004 w pobliżu Abu Ghraib. Sześciu kierowców straciło życie, a 11 innych odniosło rany. We wrześniu tego roku federalny sędzia z Houston odmówił rozważenia pozwu mówiąc, że jego sąd nie ma jurysdykcji, ponieważ decyzja o wysłaniu konwoju wią-zała się z decyzjami armii.
W efekcie tego orzeczenia – powiedział adwokat rodzin ofiar, T. Scott Allen – Halliburton może robić co chce. Allen złożył apelację.
Kilka dni później, federalny sąd apelacyjny w Raleigh w Północnej Karolinie odrzucił petycję Blackwater, która starała się o przeniesienie sprawy z sądu stanowego do Departamentu Pracy, gdzie zapadają decyzje o wypłatach odszkodowań dla cywilnych pracowników wojennych.
To była jasna decyzja: jurysdykcję w tej sprawie ma sąd stanowy. Otwiera to możliwość ustanowienia przepisów dla pracowników zatrudnionych w strefie wo-jennej. Równocześnie w poz-wach rozważanych przez sądy stanowe nie ma pułapu na wysokość odszkodowań, pod-czas gdy odszkodowania na życie wypłacane przez Dept. Pracy w oparciu o Base De-fense Act nie mogą przekra-czać $4,123.12 miesięcznie.
(eg)
Straty cywilne
-