0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedŚrednio $4 za galon benzyny - Osłabienie dolara i wpływów USA, spekulacje...

Średnio $4 za galon benzyny – Osłabienie dolara i wpływów USA, spekulacje giełdowe

-

(Reuters, Le Monde, Los Angeles Times) – Średnia cena benzyny w USA przekroczyła w niedzielę 4 dolary za galon. Akcje surowej ropy naftowej wzrosły w ciągu jednego dnia o $10.75 z powodu osłabienia dolara i spekulacji co do możliwości wybuchu niepokojów w krajach produkujących ropę.

Sondaże przeprowadzone przez American Automobile Association (AAA) wskazują, że 74% Amerykanów ograniczy jazdę samochodem, gdy cena benzyny wyniesie 4 dolary. Jeśli galon paliwa dojdzie do 5 dol., to 85% Amerykanów będzie używać samochody wyłącznie w sytuacjach koniecznych, jak dojazd do pracy lub szkoły. Wielu bierze pod uwagę wspólne dojazdy z kolegami z pracy, inni będą chodzić lub jeździć rowerami.

Jeśli cena ropy naftowej utrzyma się na poziomie $139 za baryłkę, to w ciągu następnych tygodni galon benzyny będzie kosztować o 30 centów więcej niż teraz.

Analityk banku inwestycyjnego Goldman Sachs, Arjun Murti, przewiduje wzrost cen do $150-$200 za baryłkę. Nie spodziewa się większego skoku, gdyż to doprowadziłoby do znacznej obniżki światowego zapotrzebowania na ten surowiec. Poniżej wyjaśniamy niektóre przyczyny obecnej sytuacji na rynku naftowym.

„W początkach lat siedemdziesiątych, kiedy baryłka czarnego złota kosztowała niecałe 2 dolary, nikt nie wyobrażał sobie, że przyjdzie taki dzień, kiedy amerykański prezydent będzie błagał króla Arabii Saudyjskiej o zwiększenie produkcji ropy celem obniżki jej cen. Po odmowie w styczniu George W. Bush, w połowie maja na spotkaniu w Ryjadzie z saudyjskim monarchą Abdullem, powtórzył prośbę, z podobnym skutkiem jak w styczniu”, pisze Jean Michel Bezat w Le Monde.

Dawno minęły czasy, kiedy Standard Oil z New Jersey, Anglo-Persian, Gulf Oil i ich cztery inne „siostry” dominowały na światowym rynku. Czasy, gdy w zamian za amerykańską ochronę militarną prezydent Roosevelt (w 1945 roku) przekonał króla Ibn Sauda do otwarcia saudyjskich źródeł naftowych dla zagranicznych kompanii. Czasy, gdy bezkarnie obalono (w 1953 r.) premiera Iranu Mosadega za nacjonalizację naturalnych bogactw. Kiedy wierzono, że zasoby ropy to niewyczerpany róg obfitości.

Zmieniły się siły rynku. Dziś o cenach i wydobyciu nie decydują państwa-konsumenci ropy i wielkie kompanie naftowe jak Exxon, Chevron, Shell czy BP. Decyzje zapadają na Kremlu, w kuluarach irańskiego rządu, w nigeryjskim tropiku i na wybrzeżach wenezuelskiego Orinoco, na korytarzach wiedeńskiej siedziby OPEC i na nowojorskim Mercantile Exchange. A przede wszystkim w saudyjskich pałacach.

Świat przeżywa naftowy szok.W ciągu ostatnich sześciu lat cena ropy podskoczyła sześciokrotnie. Biorąc pod uwagę wartość dolara jest droższa niż w początku 1981 roku. W nadchodzących miesiącach cena za baryłkę może podskoczyć o 10 do 20 dolarów.

Analitycy z Goldman Sachs przewidują, że do końca pierwszej połowy tego roku baryłka ropy będzie kosztować ok. 141 dol., a w drugiej 148 dol. OPEC nie wyklucza skoku cen do 200 dol.

Saudyjskie królestwo, jedyne państwo zdolne do zwiększenia produkcji o milion dodatkowych baryłek, odrzuca ten pomysł. Co gorsza już zapowiada ograniczenie wydobycia w latach 2009-2020 do 12.5 miliona baryłek dziennie, by zachować rezerwy tego surowca dla przyszłych pokoleń. Nic nie jest w stanie zmienić postanowień saudyjskiego króla.

Arabia Saudyjska uważa, że rynek jest dobrze zaopatrzony. Martwi się polityką energetyczną Stanów Zjednoczonych, zmierzającą do redukcji uniezależnienia od bliskowschodniej ropy. Za hasłem rzuconym przez prezydenta Busha opowiadają się sen. John McCain i Barack Obama. Saudyjski minister przemysłu naftowego potępił amerykańskie próby rozwoju biopaliw. Z dużym niezadowoleniem przyjął wy-powiedzi kongresmenów, którzy wystąpili z propozycją poddania rynku naftowego antykartelowym przepisom w wymianie międzynarodowej i wspomnieli o wstrzymaniu sprzedaży broni dla Ryjadu w razie odmowy zwiększenia produkcji ropy.

Inicjatywy te są źródłem niepokoju OPEC. Strategia kartelu jest prosta: dostawa ropy w takim stopniu, by uniknąć zapaści, redukcja „poduszki zabezpieczającej” do minimum (2 miliony baryłek dziennie) i tym samym utrzymanie najwyższych możliwych cen, bez niekorzystnego wpływu na rozwój gospodarczy. Z 75 procentami globalnych rezerw 13 państw członkowskich OPEC ma możliwość narzucenia światu własnych decyzji.

O rozluźnieniu stosunków między Arabią Saudyjską a jej największym klientem, Stanami Zjednoczonymi, które swego czasu łączyły wspólne cele polityczne i chęć utrzymania stabilnego rynku naftowego, pisze Los Angeles Times. Piątkowy skok cen do ponad $139 za baryłkę ropy wskazuje, że dni bezkonfliktowej współpracy minęły. Nowe czynniki, w tym słaby dolar i rosnące zapotrzebowanie Azji na środki energetyczne, zmniejszyły wpływy USA i przyczyniły się do ochłodzenia stosunków. Biały Dom bezskutecznie nawoływał Saudyjczyków do zwiększenia produkcji, a Kongres groził odwetem.

Osłabienie stosunków gospodarczych nadeszło wraz z rozluźnieniem amerykańsko-saudyjskich więzów bezpieczeństwa. W latach osiemdziesiątych niskim cenom saudyjskiej ropy przypisywano osłabienie Związku Sowieckiego w ostatnich dniach zimnej wojny. Przyjaźń saudyjsko-amerykańska pomogła w utrzymaniu stabilnego rynku po inwazji Iraku na Kuwejt. Jednakże teraz Saudyjczycy są przerażeni konsekwencjami wojny w Iraku i tym, co postrzegają jako brak zaangażowania administracji Busha w rozwiązanie problemu palestyńskiego.

Stany Zjednoczone konsumują 20 milionów baryłek ropy dziennie. Chiny i inne kraje azjatyckie zużywają 17 milionów ropy dziennie, co stanowi 20-procentowy wzrost spożycia od 2003 roku. Saudyjczycy dbają o swoich nowych klientów. Niedawno przekazali $50 milionów dla ofiar trzęsienia ziemi. Król Abdullah złożył wizytę w Chinach. Stosunki między tymi krajami rozwijają się w szybkim tempie. Za niecałą dekadę Chiny mogą się stać głównym klientem Arabii Saudyjskiej.

Pod koniec 2007 roku Saudyjczycy przestali wierzyć, że mogą mieć poważny wpływ na cenę i produkcję ropy. Saudyjscy eksperci podkreślają, że wzrost cen jest głównie uzależniony od takich czynników, jak spekulacje inwestorów, osłabienie dolara i ograniczone wydobycie kluczowych producentów, w tym Iraku, Iranu i Wenezueli.

Ochłodzenie stosunków nastąpiło również dlatego, że Ryjad dąży do zachowania politycznego dystansu wobec Waszyngtonu. Nawet gdy Stany Zjednoczone próbowały stworzyć koalicję państw Zatoki Perskiej dla przeciwwagi wobec rosnących wpływów Iranu Saudyjczycy odnieśli się do tej inicjatywy sceptycznie. Przywódcy tego sunnickiego królestwa wyrazili obawy, że inwazja USA na Irak osłabiła ich własne bezpieczeństwo. Denerwuje ich dominacja szyitów w Iraku. Amerykański doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Stephen Hadley, przyznał ostatnio, że wojna przyczyniła się do pogorszenia stosunków.

Tymczasem Saudyjczycy, korzystając z większych wpływów ekonomicznych, usiłują zabezpieczyć sobie większą rolę w świecie muzułmańskim. Uczestniczą w próbach rozwiązania konfliktu palestyńsko-izraelskiego i doprowadzenia do stabilizacji w Libanie.

Niezależni eksperci przypisują obecną sytuację na rynku naftowym przede wszystkim spekulacjom giełdowym i spadkowi wartości dolara, co składają na karb błędnej polityki Federalnych Rezerw, polegającej na utrzymywaniu oprocentowania pożyczek poniżej stopnia inflacji i zadłużeniu państwa do powyżej 9 bilionów dolarów. Niektórzy uważają, że wyśrubowane ceny ropy, to nic innego jak próba odzyskania strat poniesionych w wyniku spekulacji na rynku nieruchomości.
(eg)

REKLAMA

2091209184 views

REKLAMA

2091209484 views

REKLAMA

2093005943 views

REKLAMA

2091209765 views

REKLAMA

2091209911 views

REKLAMA

2091210055 views