Gubernator Nowego Meksyku, Bill Richardson, wycofał swoją kandydaturę na sekretarza handlu w administracji Baracka Obamy z powodu federalnego dochodzenia badającego związki kalifornijskiej kompanii z jego stanem. Kompania dostała stanowy kontrakt po wpłaceniu pieniędzy na cele bliskie sercu gubernatora.
W oświadczeniu skierowanym do Obamy Richardson wyraża żal, że musi wycofać się z proponowanego mu stanowiska. Chociaż nie ma sobie ani swej administracji nic do zarzucenia, to rozumie, że dochodzenie może być przeszkodą w bezproblemowym przejmowaniu władzy przez nową administrację. „Biorąc pod uwagę bardzo poważną sytuację ekonomiczną kraju, nie miałbym sumienia zwracać się do prezydenta o odsunięcie choćby na jeden dzień ważnych prac z mojego powodu”.
„Gubernator Richardson ma na swym koncie wybitne zasługi. Jako sekretarz handlu przyniósłby z sobą doświadczenia nadzwyczajnej kariery we władzach federalnych i stanowych. Jego decyzja odzwierciedla fakt, że stawia kraj na pierwszym miejscu wycofując swą kandydaturę na członka gabinetu po to, by nie spowodować zwłoki w obsadzeniu tego ważnego miejsca w tak krytycznym czasie. Chociaż szybko musimy wypełnić lukę pozostawioną przez Richardsona, to mam nadzieję, że nasz kraj i moja administracja będą mieć okazję do skorzystania z jego usług w przyszłości”, brzmiało oświadczenie Baracka Obamy.
Dwóch demokratycznych strategów powiadomiło telewizję CNN, że doradcy Obamy wywarli nacisk na Richardsona, by zrezygnował z nominacji, gdyż nie chcą dodatkowych kontrowersji etycznych, szczególnie w świetle afery z gubernatorem Illinois, Rodem Blagojevichem.
Bill Richardson w administracji Clintona pełnił stanowisko sekretarza Dept. Energetyki i ambasadora USA w ONZ.
61-letni Richardson zamierza pozostać na stanowisku gubernatora. (CNN-eg)